Zdarzenia 2017
-
- Posty: 1016
- Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:31
- Reputation: 193
- Lokalizacja: Jasło/Warszawa
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: Zdarzenia 2017
O tym juz nie pisałem, bo to moim zdaniem nie związane ze zdarzeniem - ale fakt - chłopak miał dziś podwójne szczęście.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
- calhal
- Posty: 770
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
- Reputation: 33
- Lokalizacja: Grenoble, Francja
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zdarzenia 2017
JakubM pisze:Wg naocznych świadków pilot doprowadza do negatywki (sam pilot tej wersji zaprzecza) i z wysokości ok. 10m spada na ziemię w rotacji.
(...)
Niepokojące jest to, że skrzydło do końca nie przejawiało żadnych chęci do wypełnienia się - opadało jak szmata (nie jestem w stanie podać co to za skrzydło).
Piszesz 10m i oczekujesz że to wystarczy do wyjścia z negatywki.
Nic tu niepokojącego nie widzę. Skoro pilot nie wie że był w negatywce, to zapewne miał do końca ręce za nisko niepozwalając skrzydłu lecieć.
Z drugiej strony, podniesienie łap do góry w negatywce mogło by się skończyć silnym niesymetrycznym wyskokiem pod nogi i wkomponowaniem pilota w glebę, więc może lepiej dla niego, że skończyło się tak a nie inaczej.
Na poprawne wyjście przez przeciągnięcie te 10m to też za mało.
-
- Posty: 1016
- Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:31
- Reputation: 193
- Lokalizacja: Jasło/Warszawa
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: Zdarzenia 2017
W nawiązaniu do ostatniego zgłoszenia:
http://www.paraglidingforum.com/viewtopic.php?p=p543695
Kolega na Działach nie miał szans rzucać zapasu, uczestnik tego zdarzenia twierdzi, że celowo zapasu nie rzucał z dwóch powodów:
- bez zapasu miał stabilne opadanie 5-6 m/s mające gwarantować bezpieczne lądowanie,
- bał się rzut zapasu spowoduje "down plane" (jak to się tłumaczy na nasze?) i zwiększenie prędkości opadania.
Ciekawe podejście - ja bym jednak tak nie zaryzykował.
A co Wy na to?
http://www.paraglidingforum.com/viewtopic.php?p=p543695
Kolega na Działach nie miał szans rzucać zapasu, uczestnik tego zdarzenia twierdzi, że celowo zapasu nie rzucał z dwóch powodów:
- bez zapasu miał stabilne opadanie 5-6 m/s mające gwarantować bezpieczne lądowanie,
- bał się rzut zapasu spowoduje "down plane" (jak to się tłumaczy na nasze?) i zwiększenie prędkości opadania.
Ciekawe podejście - ja bym jednak tak nie zaryzykował.
A co Wy na to?
Re: Zdarzenia 2017
Opis dwóch zadrzeń, które mnie ostatnio spotkały (skrzydło 3rzędowe EN-D):
1. Dzień dziwnego warunu w wysokich górach. Na niebie Cu które momentami przypominały częściowo soczewki (a wiatru nie było dużo). Wszedłem w rozległe i bardzo mocne noszenie, które znajdowało się w nietypowym miejscu. Pomimo pełnego skupienia przy wyjściu z noszenia dostałem pełnego fronta, który odwinął się niesymetrycznie. Skrzydło zrównało się z horyzontem i zaczęło rotować (krawat na 50% skrzydła). Rotacja satopodobna rozwinęła się dynamicznie, gdyż najpierw zaparłem się o taśmy, aby uniknąć skręcenia. Opadanie od -6 (maksymalnie spowolniona rotacja) do -15m/s (odpuszczona rotacja); wysokość ok. 700m. W związku ze sporą wysokością postanowiłem zwolnić rotację i powalczyć z krawatem za pomocą mocnego pompowania na granicy negatywki. Rotacja była na tyle silna, że nie dała się wyprostować do lotu z krawatem zbliżonego do prostej. Ostatecznie krawat stopniowo odpuszczał i udawało się zwalniać rotację. Po utracie ok. 300-400m udało się przywrócić skrzydło do konfiguracji fabrycznej
Wnioski:
a) używać więcej balansu ciałem do zwalniania rotacji - w ten sposób straciłbym dużo mniej wysokości
b) iść na SIVa i nauczyć się szybkiego wychodzenia z takich (i innych) atrakcji
c) dopytać znachorów meteo co wiedzą o wspomnianym warunie
2. Lądowanie po długim przelocie w terenie przygodnym.
W trakcie podejścia do lądowania pompowałem skrzydło (w sumie to nie było wielkiego ryzyka, że przestrzelę lądowisko, a za nim były tylko drzewa/krzaki). Głebokie zaciągnięcia na granicy przeciągnięcia. Prawdopodobnie zmęczony, bez patrzenia na skrzydło wykonałem 2 pociągnięcia zbyt szybko/głęboko. Zacząłem spadać pionowo w dół z wysokości ok. 10m (ciężko oszacować). Zrobiłem ok. pół obrotu negatywki (no prawie pierwsze Helico się udało ). Sterówki odpuszczone od przeciągnięcia do przyziemienia. Skrzydło nie wykazało chęci do ponownego lotu. Przyziemienie poziomo/równomiernie na plecy idealnie przyjęte przez protektor. Ręce w górze, więc nie ucierpiały. Skończyło się na strachu.
Wnioski:
a) pompować nisko nad ziemią tylko jak to jest koniecznie potrzebne, zwłaszcza gdy jest się zmęczonym
b) patrzeć na skrzydło w czasie pompowania. Zawsze.
c) chyba odpuszczenie sterówek na tak małej wysokości mogło mieć jedynie negatywne konsekwencje. Dopytać znachorów akro/siv co o tym uważają.
1. Dzień dziwnego warunu w wysokich górach. Na niebie Cu które momentami przypominały częściowo soczewki (a wiatru nie było dużo). Wszedłem w rozległe i bardzo mocne noszenie, które znajdowało się w nietypowym miejscu. Pomimo pełnego skupienia przy wyjściu z noszenia dostałem pełnego fronta, który odwinął się niesymetrycznie. Skrzydło zrównało się z horyzontem i zaczęło rotować (krawat na 50% skrzydła). Rotacja satopodobna rozwinęła się dynamicznie, gdyż najpierw zaparłem się o taśmy, aby uniknąć skręcenia. Opadanie od -6 (maksymalnie spowolniona rotacja) do -15m/s (odpuszczona rotacja); wysokość ok. 700m. W związku ze sporą wysokością postanowiłem zwolnić rotację i powalczyć z krawatem za pomocą mocnego pompowania na granicy negatywki. Rotacja była na tyle silna, że nie dała się wyprostować do lotu z krawatem zbliżonego do prostej. Ostatecznie krawat stopniowo odpuszczał i udawało się zwalniać rotację. Po utracie ok. 300-400m udało się przywrócić skrzydło do konfiguracji fabrycznej
Wnioski:
a) używać więcej balansu ciałem do zwalniania rotacji - w ten sposób straciłbym dużo mniej wysokości
b) iść na SIVa i nauczyć się szybkiego wychodzenia z takich (i innych) atrakcji
c) dopytać znachorów meteo co wiedzą o wspomnianym warunie
2. Lądowanie po długim przelocie w terenie przygodnym.
W trakcie podejścia do lądowania pompowałem skrzydło (w sumie to nie było wielkiego ryzyka, że przestrzelę lądowisko, a za nim były tylko drzewa/krzaki). Głebokie zaciągnięcia na granicy przeciągnięcia. Prawdopodobnie zmęczony, bez patrzenia na skrzydło wykonałem 2 pociągnięcia zbyt szybko/głęboko. Zacząłem spadać pionowo w dół z wysokości ok. 10m (ciężko oszacować). Zrobiłem ok. pół obrotu negatywki (no prawie pierwsze Helico się udało ). Sterówki odpuszczone od przeciągnięcia do przyziemienia. Skrzydło nie wykazało chęci do ponownego lotu. Przyziemienie poziomo/równomiernie na plecy idealnie przyjęte przez protektor. Ręce w górze, więc nie ucierpiały. Skończyło się na strachu.
Wnioski:
a) pompować nisko nad ziemią tylko jak to jest koniecznie potrzebne, zwłaszcza gdy jest się zmęczonym
b) patrzeć na skrzydło w czasie pompowania. Zawsze.
c) chyba odpuszczenie sterówek na tak małej wysokości mogło mieć jedynie negatywne konsekwencje. Dopytać znachorów akro/siv co o tym uważają.
-
- Posty: 1806
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
- Reputation: 479
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Były Pilot
Re: Zdarzenia 2017
Na 10 m wyjął z plecaka suwak logarytmiczny i na nim obliczył te wszystkie dane po czym zrobił rachunek prawdopodobieństwa i wybrał lepsze zło. Wtedy mając już wypracowaną prawidłowo decyzję wprowadził ją w życie i zrealizował, co skutecznie uratowało mu tyłek. Ponieważ to ostatnie jest najważniejsze należy domniemać, że wszystkie obliczenia wykonał prawidłowo.
Ja na to tyle.
Mogę dodać tylko, że najbardziej lubię "mądre" uzasadnienia działania jak się coś uda i te jak się nie uda to: wszystko zrobiłem i nie pomogło! była dziura chyba w powietrzu albo siła wyższa.
Mało kto potrafi normalnie powiedzieć, że mu się udało dupę uratować w chaotycznych ruchach i strachu lub, że się wpier..lił z głupoty w kłopoty i nie bardzo wiedział co z tym zrobić. Takie to mamy opowieści...
Oczywiście nie mówię, że mnie to nie dotyczy...
Ja na to tyle.
Mogę dodać tylko, że najbardziej lubię "mądre" uzasadnienia działania jak się coś uda i te jak się nie uda to: wszystko zrobiłem i nie pomogło! była dziura chyba w powietrzu albo siła wyższa.
Mało kto potrafi normalnie powiedzieć, że mu się udało dupę uratować w chaotycznych ruchach i strachu lub, że się wpier..lił z głupoty w kłopoty i nie bardzo wiedział co z tym zrobić. Takie to mamy opowieści...
Oczywiście nie mówię, że mnie to nie dotyczy...
Mariusz Kilian
-
- Posty: 1016
- Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:31
- Reputation: 193
- Lokalizacja: Jasło/Warszawa
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: Zdarzenia 2017
ciacholot pisze:Na 10 m wyjął z plecaka suwak logarytmiczny i na nim obliczył te wszystkie dane po czym zrobił rachunek prawdopodobieństwa i wybrał lepsze zło. Wtedy mając już wypracowaną prawidłowo decyzję wprowadził ją w życie i zrealizował, co skutecznie uratowało mu tyłek. Ponieważ to ostatnie jest najważniejsze należy domniemać, że wszystkie obliczenia wykonał prawidłowo.
Przynaję, że moja wypowiedź pozwala na upartego na różne interpretacje, a i Ty przeczytałeś co chciałeś
Pisząc "uczestnik tego zdarzenia" nie miałem na myśli kolegi z Działów (bo ten chyba nie bardzo wiedział co się dzieje), ale wpis z paragliding forum - tam gość spada dość długo i mógł wyciągnąc linijkę z plecaka, pomierzyć itd... Przynajmniej twierdzi, że tak zrobił .
-
- Posty: 1806
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
- Reputation: 479
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Były Pilot
Re: Zdarzenia 2017
Kuba spoko ja się nie czepiam tylko tak wyolbrzymiam bo uważam, że jest niewielu pilotów którzy potrafią na zimno podczas atrakcji tak dokładnie przeanalizować co się dzieje i co należy zrobić. Znakomita większość z nas niestety co najwyżej korzysta z bezpieczeństwa biernego naszych skrzydeł ewentualnie potrafi skutecznie przeszkadzać w wyjściu do normalnego stanu lotu. Chodzi mi też o to, aby w takiej sytuacji nikt sobie nie przypomniał, że czytał że ktoś obliczył prędkość opadania i nie rzucał zapasu bo się normalnie zabije. Lepiej niech rzuca bo taka ocena jest niezwykle trudna i potrafi to zrobić może JaroXS z piszących tutaj, albo jeszcze ze dwóch. Cała reszta niech rzuca zapas jak tylko coś idzie nie tak na małej wysokości.
Prawdą jest, że przeczytałem co chciałem. Przepraszam. W języku angielskim jest mi trudno coś dokładnie polepić. Czas by było się nauczyć...składam samokrytykę ALE ZAPAS RZUCAJCIE !!!
Prawdą jest, że przeczytałem co chciałem. Przepraszam. W języku angielskim jest mi trudno coś dokładnie polepić. Czas by było się nauczyć...składam samokrytykę ALE ZAPAS RZUCAJCIE !!!
Mariusz Kilian
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Zdarzenia 2017
Ja kiedyś spadając w spirali do lasu pomyślałem sobie że szkoda rzucać zapas bo drzewa mnie wyłapią. Drzewa rzeczywiście jak widać mnie wyłapały, ale od tej pory wiem że nie ma co głupio kalkulować. Trzeba wbić sobie do głowy że jak tracimy kontrolę nad skrzydłem i mamy małą wysokość to rzucamy zapas.
Zbyszek Gotkiewicz
- calhal
- Posty: 770
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
- Reputation: 33
- Lokalizacja: Grenoble, Francja
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zdarzenia 2017
latacz pisze: (...) przy wyjściu z noszenia dostałem pełnego fronta, który odwinął się niesymetrycznie. Skrzydło zrównało się z horyzontem i zaczęło rotować (krawat na 50% skrzydła). (...)wysokość ok. 700m. (...)Rotacja była na tyle silna, że nie dała się wyprostować do lotu z krawatem zbliżonego do prostej.
krawaty po froncie wchodzą od przodu i nie chcą wyjść bo są dociskane strugami powietrza.
Przy zapasie wysokości najlepiej szybkim głębokim ruchem przeciągnąć otwartą stronę zanim jeszcze skrzydło mocno wejdzie w rotację i momentalnie odpuścić. No i być gotowym do hamowania przestrzału. W 99% przypadków pozbędziemy sie krawata albo znacząco go zmniejszymy.
Srogie pozdro i bezpiecznych lotów
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Zdarzenia 2017
Do latacza. Na temat koliberka odbyła się już dość długa dyskusja wyczerpująca temat. Nie ma chyba sensu jej powtarzać, chyba że pojawią się do tego jakieś przesłanki.
viewtopic.php?f=32&t=1071&p=8911&hilit=Koliberek#p8911
viewtopic.php?f=32&t=1071&p=8911&hilit=Koliberek#p8911
Zbyszek Gotkiewicz
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Wypadek w Alicante
Z precla wynika że pilot który zginął nazywa się Darek Pietrzak.
https://zrzutka.pl/dm9cpn
https://zrzutka.pl/dm9cpn
Zbyszek Gotkiewicz
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Ppg zderzenie w powietrzu
Opis zaczerpnięty z pl.rec.paralotnie:
Przed feralnym lotem inny kolega poprosił mnie bym przetestował mu nowe używane skrzydło pod kątem czy się nadaje więc to zrobiłem na oczach ludzi. Teraz myślę że uszy, spirala i ostre wingovery mogły się wydać wszystkim jako przejaw mojej głupoty i fircykowania. A ja tylko z życzliwości sprawdziłem skrzydło kolegi. Piszę o tym bo podejrzewam, że to mogło wpłynąć na mój obraz.
Ale do rzeczy: pierwszy w powietrzu był nowy kolega A… , potem dołączyłem ja i K.
Szybko się wznosiłem by wejść na wysokość m.in. kolegi A…. Wcale nie było to 100m a ok. 300m bo tak razem z kolegą A… wpisaliśmy na oświadczeniu.
Tak! wypadek spowodowałem ja!. Bo byłem za blisko i lekko wyżej.
W pewnym momencie lecieliśmy równolegle. Kolega A… po mojej prawej w odległości kilkunastu metrów. Ja miałem nogi na wysokości ok. metra nad wysokością sterówek kolegi A.
Nie znaliśmy się dotąd i moim błędem było zaufanie że on mnie widzi. Gdy powiedziałem na radiu „ A… nie lećmy tam bo tam są zabudowania a oni się denerwują…” (coś w tym stylu) to kolega A… skręcił w lewo czyli na mnie. Okazało się że mnie nie widział. W ułamku sekundy mnie zmroziło i by nie wpadł mi w śmigło ciałem – to dałem pełną szpulę na manetce , zaciągnąłem prawą sterówkę by mnie przechyliło chciałem przelecieć nad nim… prawie by się udało… brakło 10 cm. Przejechałem ugiętymi w kolanach nogami po krawędzi spływu ( K.. nie wiesz to nie opisuj bzdur. – nie rozwaliłem górnego poszycia) a lekko naderwałem wloty do dwóch komór z przodu bo chyba zahaczyłem stopą. ( nie aż tak jak wymyśla po raz kolejny K..). Nie bagatelizuje sytuacji a pisze jak było. Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji.
Z tego co mówił kolega A… to zatrzęsło mu bardzo skrzydłem i miał jakieś ewolucje. Ale wyprowadził to skrzydło na szczęście bez problemu, i spokojnie wylądował. Choć to było dla niego duże przeżycie.
Ja owszem krzyknąłem na radiu coś w stylu „ hej czy widzieliście co się stało?”
Przed feralnym lotem inny kolega poprosił mnie bym przetestował mu nowe używane skrzydło pod kątem czy się nadaje więc to zrobiłem na oczach ludzi. Teraz myślę że uszy, spirala i ostre wingovery mogły się wydać wszystkim jako przejaw mojej głupoty i fircykowania. A ja tylko z życzliwości sprawdziłem skrzydło kolegi. Piszę o tym bo podejrzewam, że to mogło wpłynąć na mój obraz.
Ale do rzeczy: pierwszy w powietrzu był nowy kolega A… , potem dołączyłem ja i K.
Szybko się wznosiłem by wejść na wysokość m.in. kolegi A…. Wcale nie było to 100m a ok. 300m bo tak razem z kolegą A… wpisaliśmy na oświadczeniu.
Tak! wypadek spowodowałem ja!. Bo byłem za blisko i lekko wyżej.
W pewnym momencie lecieliśmy równolegle. Kolega A… po mojej prawej w odległości kilkunastu metrów. Ja miałem nogi na wysokości ok. metra nad wysokością sterówek kolegi A.
Nie znaliśmy się dotąd i moim błędem było zaufanie że on mnie widzi. Gdy powiedziałem na radiu „ A… nie lećmy tam bo tam są zabudowania a oni się denerwują…” (coś w tym stylu) to kolega A… skręcił w lewo czyli na mnie. Okazało się że mnie nie widział. W ułamku sekundy mnie zmroziło i by nie wpadł mi w śmigło ciałem – to dałem pełną szpulę na manetce , zaciągnąłem prawą sterówkę by mnie przechyliło chciałem przelecieć nad nim… prawie by się udało… brakło 10 cm. Przejechałem ugiętymi w kolanach nogami po krawędzi spływu ( K.. nie wiesz to nie opisuj bzdur. – nie rozwaliłem górnego poszycia) a lekko naderwałem wloty do dwóch komór z przodu bo chyba zahaczyłem stopą. ( nie aż tak jak wymyśla po raz kolejny K..). Nie bagatelizuje sytuacji a pisze jak było. Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji.
Z tego co mówił kolega A… to zatrzęsło mu bardzo skrzydłem i miał jakieś ewolucje. Ale wyprowadził to skrzydło na szczęście bez problemu, i spokojnie wylądował. Choć to było dla niego duże przeżycie.
Ja owszem krzyknąłem na radiu coś w stylu „ hej czy widzieliście co się stało?”
Zbyszek Gotkiewicz
Re: Zdarzenia 2017 - Dzialy 04/11/2017
Witam,
Temat wzglednie stary ale dopelnienie historii po rozmowie z pilotem tego dnia który spadł na Dzialach dnia 04/11/2017. Może sie komus przydac to dopelnienie historii....
1. Prognozy zapowiadaly silny wiatr, ktory nie wystepowal na startowisku tego dnia jeszcze przed startem- bylo nwet wzglednie slabo podobno prezd zdazeniem, ciezko bylo sie zabrac. Pilot wystartowal z nadzieją że taki stan sie utrzyma a w razie silniejszego wiatru uda sie mu wyjsc na przedpole. Problem: Napina na latanie i zly dobór warunków do lotu!!! Są przecież prgonozy!!!
2. Po starcie wiatr sie nasilił a pilot dostal sie w obszar dyszy terenowej, zaczelo go przewiewać na zawietrzną ale jeszzce nie przewialo. Nad granią dostal mocna klape 50% skrzydla, pozniej negatywka przeciagnieta i po wyjsciu skrzydla z tego stanu lotu strzal do przodu... zaczelo sie opadanie w rotacji.
3. Nie rzucal zapasu bo jak twierdzi byla pod nim linia elektryczna (faktem jest to ze prócz metalowych bron upadl jakies 4 metry od plotu i lini elektrycznej)i bal sie ze w skuet wahadla po rzuceniu paki i wiatru przy opadaniu na zapasie zwieje go na te druty. Ciezko stwierdzic czy mądra decyzja
4. Upadek zamortyzowany przez: Protektor boczny w uprzęży, upadek w pół slizgu tarciowo zamortyzowany, frontkontener przedni równierz podobno odebral uderzenie. Dobry kask ze szczeka = 0 obrazen glowy....
Ogolnie: Robic SIV-a jak sie ma w planach latac i traktuje pasje powaznie, nie latac w mocnych warunkach tym bardziej jezeli wszystkie prognozy to stwierdzają. Nie wlatywac przy mocnym wietrze nad dysze terenowe jak sie nie potrafi wychodzic poprawnie z atrakcji
Temat wzglednie stary ale dopelnienie historii po rozmowie z pilotem tego dnia który spadł na Dzialach dnia 04/11/2017. Może sie komus przydac to dopelnienie historii....
1. Prognozy zapowiadaly silny wiatr, ktory nie wystepowal na startowisku tego dnia jeszcze przed startem- bylo nwet wzglednie slabo podobno prezd zdazeniem, ciezko bylo sie zabrac. Pilot wystartowal z nadzieją że taki stan sie utrzyma a w razie silniejszego wiatru uda sie mu wyjsc na przedpole. Problem: Napina na latanie i zly dobór warunków do lotu!!! Są przecież prgonozy!!!
2. Po starcie wiatr sie nasilił a pilot dostal sie w obszar dyszy terenowej, zaczelo go przewiewać na zawietrzną ale jeszzce nie przewialo. Nad granią dostal mocna klape 50% skrzydla, pozniej negatywka przeciagnieta i po wyjsciu skrzydla z tego stanu lotu strzal do przodu... zaczelo sie opadanie w rotacji.
3. Nie rzucal zapasu bo jak twierdzi byla pod nim linia elektryczna (faktem jest to ze prócz metalowych bron upadl jakies 4 metry od plotu i lini elektrycznej)i bal sie ze w skuet wahadla po rzuceniu paki i wiatru przy opadaniu na zapasie zwieje go na te druty. Ciezko stwierdzic czy mądra decyzja
4. Upadek zamortyzowany przez: Protektor boczny w uprzęży, upadek w pół slizgu tarciowo zamortyzowany, frontkontener przedni równierz podobno odebral uderzenie. Dobry kask ze szczeka = 0 obrazen glowy....
Ogolnie: Robic SIV-a jak sie ma w planach latac i traktuje pasje powaznie, nie latac w mocnych warunkach tym bardziej jezeli wszystkie prognozy to stwierdzają. Nie wlatywac przy mocnym wietrze nad dysze terenowe jak sie nie potrafi wychodzic poprawnie z atrakcji
-
- Posty: 816
- Rejestracja: 29 grudnia 2015, 22:01
- Reputation: 132
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Latam: Nie latam
- Doświadczenie: Były Pilot
- Kontakt:
Re: Zdarzenia 2017
Na druty bym nie patrzył, bo jeżeli były pod nim to i tak by go zwiało za nie. Poza tym na działach jest tylko niskie napięcie 400V. Jak by wpadł w te druty to po przywaleniu/zahaczeniu protektorem wywaliło by wkładki bezpiecznikowe na trafo (takie duże na kilkaset amper). Do tego pewnie (powinno się tak stać) wywaliło by wszystkie trzy fazy na raz, żeby nie obciążać asymetrycznie transformatora. Na niskim nie ma samoczynnego ponownego załączania także prąd by nie wrócił. No ale energetyka kazała by płacić za przerwę w dostawie energii... Tu ratunku nie ma i nie obchoziło by ich, że to wypadek.
Mateusz Lubecki
tel: +48 660 43 44 46
tel: +48 660 43 44 46
- Kanciastostopy
- Posty: 15
- Rejestracja: 01 kwietnia 2017, 09:05
- Reputation: 1
- Lokalizacja: Mrzezino (Puck)
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: Zdarzenia 2017
SP8EBC pisze:Na druty bym nie patrzył, bo jeżeli były pod nim to i tak by go zwiało za nie. Poza tym na działach jest tylko niskie napięcie 400V. Jak by wpadł w te druty to po przywaleniu/zahaczeniu protektorem wywaliło by wkładki bezpiecznikowe na trafo (takie duże na kilkaset amper). Do tego pewnie (powinno się tak stać) wywaliło by wszystkie trzy fazy na raz, żeby nie obciążać asymetrycznie transformatora. Na niskim nie ma samoczynnego ponownego załączania także prąd by nie wrócił. No ale energetyka kazała by płacić za przerwę w dostawie energii... Tu ratunku nie ma i nie obchoziło by ich, że to wypadek.
Podejrzewam, że pilot nie miał fakultetu z drutów a tym bardziej umiejętności przeanalizowania w stresującej sytuacji czy energetyka obciąży jak przeżyje czy nie
Kanciastostopy
- uriuk
- Site Admin
- Posty: 4140
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
- Reputation: 891
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Zdarzenia 2017
W razie przywalenia w druty i przyjazdu energetyki pytasz sie grzecznie panow fachowcow czy jeden flakonik 0,7 jest dostatecznie przekonujacy, zeby sie okazalo, ze to galaz spadla na druty. Jesli energetycy maja uprawniania SEP na wysokie napiecia, to moze sie okazac, ze potrzebne sa dwa flakony
- Marcin Kawula
- Posty: 152
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:36
- Reputation: 10
- Lokalizacja: Tychy
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zdarzenia 2017
Ja tylko w kwestii formalnej. Jeśli przyjadą energetycy to na pewno mają "uprawnienia" a dokładniej zgodnie z rozprządzeniem zaświadczenie kwalifikacyjne w grupie 1 w zakresie sieci elektroenergetycznych powyżej 1kV. SEP to jedynie jedna z wielu opcji na zdobycie tych uprawnień. Czyli reasumując dwie flaszki.
- uriuk
- Site Admin
- Posty: 4140
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
- Reputation: 891
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Zdarzenia 2017
I wlasnie tak wskazuje dotychczasowa praktyka...
Ja mam tylko do 1 kV, zrobione w SEP, wiec moge sie slabo znac na tych uprawnianiach
Ja mam tylko do 1 kV, zrobione w SEP, wiec moge sie slabo znac na tych uprawnianiach
- Marcin Kawula
- Posty: 152
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:36
- Reputation: 10
- Lokalizacja: Tychy
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zdarzenia 2017
Jeśli już mówimy o praktyce to takie pogotowie energetyczne tak jak my komunikuje siè z dyspozytorem przez radio z tą jednak różnicą że tam się wszystko nagrywa na rejestratorze a nie wierzę żeby ktoś nie chlapnął przez radio co widzi na własne oczy.
- tooosh
- Posty: 339
- Rejestracja: 10 lutego 2016, 23:20
- Reputation: 154
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zdarzenia 2017
Jeśli już mówimy o praktyce:
https://www.youtube.com/watch?v=JxRPuM_Px8k
https://www.youtube.com/watch?v=JxRPuM_Px8k
Wróć do „Bezpieczeństwo i Wypadki”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość