Teoria a praktyka.

Porady dla początkujących dotyczące techniki w czasie lotu i na ziemi. Sprawy szkoleniowe.
Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 08 sierpnia 2018, 07:55

Ponieważ spotkałem się z tezą że teoria jest dużo ważniejsza dla bezpieczeństwa niż praktyka to jest okazja żeby podyskutować na ten temat. Wszystko zależy według mnie od tego jak będziemy rozumieć teorię. Jeśli będzie to teoria w postaci procedur, to nawet ślepo i bez zrozumienia stosowana taka teoria da pozytywne rezultaty dla bezpieczeństwa. Dobrym przykładem jest na przykład procedura użycia zapasu której z wielu powodów nie da się przećwiczyć w praktyce, ale ona działa jeśli tylko mamy ją przećwiczoną mentalnie. Natomiast teoria w postaci choćby znajomości utajonego ciepła parowania w meteorologii to bardzo fajna wata na uszy na wykładach. Dzięki temu wykładowca wygląda jak krynica mądrości, obowiązkowy program nauczania jest wypełniony ale dla początkujących pilotów nic z tego nie wynika.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
calhal
Posty: 770
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
Reputation: 33
Lokalizacja: Grenoble, Francja
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: calhal » 08 sierpnia 2018, 09:11

Moim zdaniem jedno i drugie jest ważne, więc trzebaby znaleźć jakiś złoty środek. Ale też w jednym i drugim przypadku można się uczyć/ćwiczyć rzeczy, które do niczego się nie przydadzą na danym etapie lub nigdy.

Przykład czystej teorii, która moim zdaniem jest niezmiernie ważna (a w tej kwestii ciągle mi brakuje wiedzy) - meteo i aerologia. Z akcentem na aerologię. Widzę mnóstwo pilotów, i młodych i starych, którzy lecą gdzie popadnie bez zastanowienia się czy mogą tam lecieć, czy może będzie jakaś zawietrzna, dysza, albo mniej drastycznie - czy ma szanse tam być jakieś noszenie.

Inny przykład: paralotnia to specyficzny statek powietrzny, bo pilotować należy wahadło, w dodatku w kilku osiach. Niestety często się uczy pilotów bujania na prawo i lewo, oraz delfinków/huśtawki/zwał jak chciał, bez uprzedniej albo nawet poźniejszej teorii (taki fajny obrazek z trzema fazami wahadła jest). Taki pilot nie rozumie do końca kiedy, po co i jak ciągnąć za sterówki żeby tego delfinka wzmocnić, albo zatrzymać. W skrajnych wypadkach albo dostaje fronta, albo przeciąga skrzydło.

JaroXS
Posty: 1034
Rejestracja: 29 maja 2017, 14:50
Reputation: 569
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Akrobata

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: JaroXS » 08 sierpnia 2018, 09:57

Hej,

i jedno i drugie jest ważne, ale jeszcze ważniejsza w tym wszystkim jest motywacja do uczenia się nowych rzeczy. Pilotów którzy chcą się uczyć nowych rzeczy jest bardzo mało. Wystarczy spojrzeć ilu pilotów trenuje dodatkowo ze skrzydłem na łączkach mimo że są już pilotami. Latanie to nie jest jazda na rowerze. Kolejna sprawa że niektórzy piloci w ogóle nie nadają się do latania. W mojej ocenie ten sport nie jest dla każdego. Dodatkowo z doświadczenia mogę powiedzieć że nawet największa znajomość teorii i praktyki czasami nie uchroni nas przed wypadkiem. Istnieją sytuacje losowe związane z matką naturą podczas których największa znajomość teorii i praktyki oraz posiadanie najbezpieczniejszego skrzydła na ziemi i tak nam nie pomoże. Ryzyko wypadku w paralotniarstwie należy mieć po prostu wkalkulowane i po prostu się z tym pogodzić że kiedyś może powstać, z niczego nic, np. dust devil który nas pięknie sprowadzi na ziemię. Kiedyś miałem sytuację na skrzydle klasy EN-A gdzie w laminarnych spokojnych warunkach zostałem sprowadzony nieoczekiwanie na ziemię. Zrobiłem co mogłem, ale i tak wbiłem się w ziemię. Jedyny komentarz jaki nasunął mi się po tej sytuacji to "co to kurwa było...". Po zrobieniu rachunku sumienia doszedłem do wniosku że tak już po prostu jest i będzie...

Pozdrawiam optymistycznie,

Jarek
Jarek Borowiec | www.flyordie.info

zdzicho
Posty: 63
Rejestracja: 02 stycznia 2016, 22:54
Reputation: 4
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Sympatyk

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: zdzicho » 08 sierpnia 2018, 10:37

Myślę, że kontrowersje wywołuje stwierdzenie "Liczy się tylko praktyka". Wyraźnie oddzielone zdanie podkreślające znaczenie praktyki i marginalizujące teorię. Ja to tak odczytałem. Po pewnym zastanowieniu można powiedzieć, że summa summarum jest to zdanie dość mocno prawdziwe, aczkolwiek pod pewnymi założeniami...

Z drugiej strony nie wydaje mi się aby jednak można było te dwa tematy tak mocno odzielić. Wszak na każde pytanie dotyczące praktyki można odpowiedzieć na podstawie "teorii" (fizyka i pokrewne) i można jakoś tak bardziej świadomie ciągać za sznurki, co daje jakąś przyjemność i satysfakcję.
Można bardziej poczuć się pilotem.

Z trzeciej strony jeśli do teorii zaliczymy wszystko co nam mówi instruktor, np. opis procedury, to jako kursant z wieloletnim doświadczeniem stwierdzam, że zawsze najpierw podawano mi teorię, nawet jeśli najpierw mocno okrojoną (przed praktyką) to jako omówienie błędów ta teoria była już znacznie poszerzana.

Z czwartej strony każdy aspekt praktyki jest chętnie i szeroko wyjaśniany teoretycznie - przynajmniej przez założyciela wątku... - to jak to jest z tą "ważnością" teorii - sztuka dla sztuki czy jednak coś w tym jest?

W meteorologii chodzi wyłącznie o praktyczne wykorzystanie wiedzy teoretycznej i to zawsze będzie nauka i praktyki i teorii.

Natomiast pomińmy może w dyskusji temat znajomości prawa, bo w tej kwestii chyba nikt nie chce zaczynać od praktyki, nieprawdaż?

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: ciacholot » 08 sierpnia 2018, 11:28

Uważam, że pilot pilotowi nie równy i o ile podstawowa teoria musi dotyczyć każdego nawet "niedzielnego" słabego pilota o tyle świetni najlepsi piloci zawsze będą szukali wiedzy którą będą mogli wprowadzić w praktykę. Zupełnie normalnym jest to , że cała wiedza nic nie znaczy jeśli się jej nie wykorzysta i odwrotnie trzeba bardzo długo dochodzić praktycznie do tego co można przeczytać jeśli się to rozumie i zastosuje.
Mariusz Kilian

MrGroch
Posty: 42
Rejestracja: 28 lipca 2017, 23:27
Reputation: 15
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: MrGroch » 08 sierpnia 2018, 11:28

JaroXS pisze:Kolejna sprawa że niektórzy piloci w ogóle nie nadają się do latania. W mojej ocenie ten sport nie jest dla każdego.


Hej, zgadzam się, że sport nie nadaje się dla każdego - komuś może jednak to nie podejść, albo świadomość ryzyka lub strach go jednak do tego zniechęci po pierwszych lotach. Ale dlaczego uważasz, że niektórzy piloci nie nadają się do latania? Jak komuś to się spodoba i uparcie będzie dążył do samorealizacji w tym kierunku to uważam, że człowiek jest takim mechanizem, że jest w stanie wszystko osiągnąć łatwiej lub ciężej, szybciej lub dłużej - tutaj to już zależy od indywidualnych cech. Co jest takiego w naszym lataniu czego nie każdy jest w stanie się wyuczyć jak ma w sobie samozaparcie by się uczyć?

JaroXS
Posty: 1034
Rejestracja: 29 maja 2017, 14:50
Reputation: 569
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Akrobata

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: JaroXS » 08 sierpnia 2018, 11:59

MrGroch pisze:
JaroXS pisze:Kolejna sprawa że niektórzy piloci w ogóle nie nadają się do latania. W mojej ocenie ten sport nie jest dla każdego.


Hej, zgadzam się, że sport nie nadaje się dla każdego - komuś może jednak to nie podejść, albo świadomość ryzyka lub strach go jednak do tego zniechęci po pierwszych lotach. Ale dlaczego uważasz, że niektórzy piloci nie nadają się do latania? Jak komuś to się spodoba i uparcie będzie dążył do samorealizacji w tym kierunku to uważam, że człowiek jest takim mechanizem, że jest w stanie wszystko osiągnąć łatwiej lub ciężej, szybciej lub dłużej - tutaj to już zależy od indywidualnych cech. Co jest takiego w naszym lataniu czego nie każdy jest w stanie się wyuczyć jak ma w sobie samozaparcie by się uczyć?


Uważam że nie każdy nadaje się do tego sportu, bo istnieje duża grupa pilotów która:

- nie myśli o samodoskonaleniu i na pierwszym miejscu stawia swoje ego.
- nie ma respektu.
- nie posiada odpowiedniej wrodzonej motoryki która jest w stanie poprawić ich bezpieczeństwo w powietrzu. Na rowerze jakoś można jeździć, ale składowych w lataniu wpływających na bezpieczeństwo jest zbyt wiele.

Owszem jestem zwolennikiem pracy nad samym sobą, ale istnieją przypadki ludzi gdzie ciężka długoterminowa praca nadal ma mizerne efekty. Wtedy zdecydowanie bezpieczniej jest sobie powiedzieć "słabo mi to idzie, chyba to jednak nie jest dla mnie". Czasami na wypowiedzenie tego zdania jest już za późno. Takim dobrym przykładem może być jedna znana mi osoba np. z Czech która długo próbowała pracować nad sobą, ale zakończyło się i tak połamaniem obu nóg o trwałym uszczerbku na zdrowiu. Wydaje mi się że czasami zdecydowanie rozsądniej jest zrobić dokładny rachunek sumienia a swoje ego odsunąć na bok i odpuścić. Rower wybaczy dużo, ale paralotnia już mniej...

W związku z tym że zajmowałem się szkoleniami paralotniowymi oraz współpracowałem z wieloma świetnymi instruktorami, nie podzielam zdania że dobry instruktor każdą małpę nauczy latać.

W mojej ocenie dobry instruktor musi być w stanie również powiedzieć kursantowi "nie nadajesz się, odpuść sobie, nie dostaniesz licencji" - oczywiście po wcześniejszym przeanalizowaniu wszystkich aspektów. Aby taka ocena mogła paść i była adekwatna, wymaga to dłuższej pracy z kursantem ONE TO ONE.

Jestem również zwolennikiem zabierania licencji, papierów pilotom którzy stwarzają zagrożenie dla siebie i innych. Przykładem takiej sytuacji może być ostatnie lądowanie również czeskiego tandem pilota wraz z pasażerem na dachu domku jednorodzinnego, mimo że obok miał 5 hektarowa łąkę...

Komercjalizacja naszego sportu sprawia że wydaje się on być bezpieczny, ale w mojej ocenie tak nie jest. Sport na pewno jest w tej chwili bardzo dostępny dla osób które w ogóle nie powinny się tym sportem zajmować.

Pozdrawiam,
Jarek Borowiec | www.flyordie.info

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 08 sierpnia 2018, 18:43

Co do kontrowersyjnej tezy że nie wszyscy powinni latać, to rzeczywiście są takie przypadki. To co dla takich osób jest najtrudniejsze, to nabycie praktyki w sposób niezagrażający sobie. I mimo że mogą być doskonale zapoznani z teorią, to każde ćwiczenie praktyczne jest katastrofą. Najczęściej taki kandydat na pilota sam się orientuje że jest to dla niego zbyt trudne, niestety kosztem dużo dłuższego kursu i zdrowia instruktora.
Zbyszek Gotkiewicz

fotolot
Posty: 890
Rejestracja: 09 lutego 2016, 20:02
Reputation: 3
Latam: Tylko z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: fotolot » 09 sierpnia 2018, 03:47

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Co do kontrowersyjnej tezy że nie wszyscy powinni latać, to rzeczywiście są takie przypadki. To co dla takich osób jest najtrudniejsze, to nabycie praktyki w sposób niezagrażający sobie. I mimo że mogą być doskonale zapoznani z teorią, to każde ćwiczenie praktyczne jest katastrofą. Najczęściej taki kandydat na pilota sam się orientuje że jest to dla niego zbyt trudne, niestety kosztem dużo dłuższego kursu i zdrowia instruktora.


Wszystkie punkty widzenia są względne, również i ten powyżej instruktora jak i ten mój. Tak samo jak przypadki czyichś kiepskich predyspozycji tak mogą być i przykłady wrodzonego talentu ucznia do sterowania paralotnią . Wg. przykładu Zbyszka niedoszły pilot w konfrontacji z wymaganiami "najczęściej sam się zorientuje" że (instruktor podupadł na zdrowiu :) to nie dla niego i że lepiej mu będzie chodzić po ziemi. Jednak należy też przecież wymieniać przypadki popularne i o wiele bardziej niebezpieczne-czyli takich osobników co łatwo im przychodzi nabycie praktyki, jednak kiepskie predyspozycje w przyswajaniu wiedzy lub jednak bardzo dobre ale NIE UDOSTĘPNIENIE im jej i pomijanie przez nauczycieli stworzą faktyczne ZAGROŻENIE . Dla już uzależnionych ,samo ich latanie będzie wydawać się łatwe i złudnie nie zorientują się nawet(lub okaże się za póżno), że bez posiadania wiedzy teoretycznej, szczególnie o zagrożeniach- "nie powinni byli latać". Przyzwoleniem na niewiedzę pilotów są powszechnie na ogromną skalę znane w PL praktyki patologiczne w polskich procesach szkoleniowo-egzaminacyjnych - dopuszczający się ich i ignorujący przekazywanie obszernej wiedzy, mogą być bezpośrednio odpowiedzialni za wiele nie świadomie popełnianych wypadków .
Reasumując: Pan instruktor w przypadkach kumatych "praktycznie" może szkolić bardzo szybko i mieć przy tym świetne samopoczucie, a dla pełnego usamodzielnienia pilota ,ewentualne swoje sugestie i wywody teoretyczne skupiać np. wokół wyposażenia klienta w odpowiednio dobry sprzęcik, którego akurat najczęściej sam bywa dealerem....(zdarzało się że właśnie od omawiania tej " teorio-praktyki" zaczynano jeszcze przed rozpoczęciem kursu :)

To że ludzie mają różne predyspozycje czy motywacje (np. tylko " biznesowe") jest oczywiste i trzeba się z tym liczyć - nie widzę sensu omawiać różnych przypadków bo i tak nie mamy na nie wpływu. Jednak bardzo stanowczo uważam że jeśli istnieją ogólnospołeczne przyzwolenia na złe PRAKTYKI w edukacji to świadomi tego doświadczeni piloci i jednocześnie Ludzie dobrej woli powinni stawać na głowach aby starać się omawiać wady tego ewidentnie pod kilkoma względami chorego systemu - od tego trzeba by zdecydowanie zacząć by po obnażeniu wad, zacząć poprawiać go na lepsze przez kontrolowane dopełnianie(np. o statystyki występujących wypadków) i zrównoważenie we wszystkich szkołach poziomu przekazywanej wiedzy TEORETYCZNEJ jak i na jej podstawie również PRAKTYKI .

Pozdrawiam Wiesiek.

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 09 sierpnia 2018, 08:31

Oczekiwanie ze instruktor w ciągu tygodnia czy dwóch wytężonego szkolenia praktycznego przekaże całą wiedzę teoretyczną i do tego zrobi to skutecznie jest utopią. Nawet gdyby przez te dwa tygodnie lało to i tak nie ma takiej możliwości. Szkolenie jest jedynie przepustką do samodzielnej nauki która trwa minimum dwa lata. Instruktor może w tym czasie pomagać w tej nauce zarówno w kwestiach teoretycznych jak i praktycznych, ale obowiązek zdobywania wiedzy i umiejętności jest po stronie pilota. Choćby taka wiedza że pewien model karabinka ma wadliwą konstrukcję co skutkuje złymi wpięciami taśm. Wiedza na ten temat jest znana już przynajmniej od dwudziestu lat, ale jest powszechnie ignorowana. A ludzie giną.
Zbyszek Gotkiewicz

JaroXS
Posty: 1034
Rejestracja: 29 maja 2017, 14:50
Reputation: 569
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Akrobata

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: JaroXS » 09 sierpnia 2018, 09:32

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Oczekiwanie ze instruktor w ciągu tygodnia czy dwóch wytężonego szkolenia praktycznego przekaże całą wiedzę teoretyczną i do tego zrobi to skutecznie jest utopią. Nawet gdyby przez te dwa tygodnie lało to i tak nie ma takiej możliwości. Szkolenie jest jedynie przepustką do samodzielnej nauki która trwa minimum dwa lata. Instruktor może w tym czasie pomagać w tej nauce zarówno w kwestiach teoretycznych jak i praktycznych, ale obowiązek zdobywania wiedzy i umiejętności jest po stronie pilota. Choćby taka wiedza że pewien model karabinka ma wadliwą konstrukcję co skutkuje złymi wpięciami taśm. Wiedza na ten temat jest znana już przynajmniej od dwudziestu lat, ale jest powszechnie ignorowana. A ludzie giną.


Zgadzam się. Nie należy jednak zapominać że klientela się wymieniła. Kiedyś na szkolenia trafiali ludzie którzy naprawdę chcieli latać. Dzisiaj jest tak że szkolenie traktowane jest jak urlop adrenalinowy z zagwarantowaną pogodą. Uważam że instruktorzy w dzisiejszych czasach powinni być bardziej surowi a uprawnienia do latania powinny być wydawane w zdecydowanie mniejszej liczbie ponieważ ilość ludzi nie nadających się do tego sportu znacznie wzrosła.

Dodatkowo arogancja w naszym sporcie urosła do takich rozmiarów że na starcie w innym kraju można dostać po mordzie, za to że np. wyciągniesz tandem z wora i chcesz lecieć ze swoim kolegą. Chore.

Pozdrawiam,
Jarek Borowiec | www.flyordie.info

fotolot
Posty: 890
Rejestracja: 09 lutego 2016, 20:02
Reputation: 3
Latam: Tylko z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: fotolot » 10 sierpnia 2018, 00:33

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Oczekiwanie ze instruktor w ciągu tygodnia czy dwóch wytężonego szkolenia praktycznego przekaże całą wiedzę teoretyczną i do tego zrobi to skutecznie jest utopią. Nawet gdyby przez te dwa tygodnie lało to i tak nie ma takiej możliwości. Szkolenie jest jedynie przepustką do samodzielnej nauki która trwa minimum dwa lata. Instruktor może w tym czasie pomagać w tej nauce zarówno w kwestiach teoretycznych jak i praktycznych, ale obowiązek zdobywania wiedzy i umiejętności jest po stronie pilota. Choćby taka wiedza że pewien model karabinka ma wadliwą konstrukcję co skutkuje złymi wpięciami taśm. Wiedza na ten temat jest znana już przynajmniej od dwudziestu lat, ale jest powszechnie ignorowana. A ludzie giną.


Instruktor i egzaminator z ramienia ULC są odpowiedzialni za to czy kolejnemu polskiemu pilotowi po "PRAWDZIWYM" szkoleniu i państwowym egzaminie , a nie po jakiejś tam prywatnej od Zbyszka , hurtowo przypieczętowywanej w imieniu RP "jedynie przepustce", została w ogóle przekazana wiedza "teoretyczna" na poziomie odpowiednim dla uzyskania usamodzielniającego " praktycznie" ŚK . Wiedza dotycząca nie tylko "samego jedynie używania zapasu" jak to chyba tylko Ty sobie Zbyszku wymyśliłeś, odnośnie "jedynej obowiązkowo zakutej teorii"

Słowo wiedza "przekazana" ( zakładając że uczeń potrafi czytać),najpraktyczniej również dla instruktora powinno oznaczać konkretnie i dosłownie: "do ręki- czarno na białym"(tak się np. praktykuje w D) . Mogło by to być nawet potwierdzane podpisem odbioru przez każdego ucznia w PL jako tzw. "dupochron" dla instruktorów zabezpieczając przed odpowiedzialnością za nie przekazanie samodzielnemu pilotowi podstawowej wiedzy. Jeśli zupełnie 'zielony" w tematach uczeń podczas kursu jak sugerujesz miałby być (za swoją kasę)"obowiązkowo" obarczany i pozostawiany samemu sobie w poszukiwaniach materiałów teoretycznych( po innych szkołach?) lub dwa lata zatrwożony (wydzwaniać?)"truć dupę" instruktorowi o zwykłe podstawy bezpieczeństwa ? to moim zdaniem takie wobec Niego podejście to jawne "PRAKTYKOWANIE BANDYCTWA w biały dzień".

Pozdrawiam Wiesiek

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 10 sierpnia 2018, 08:50

Wiesiek. Trudno się dyskutuje z rozmówcą który ogranicza się wyłącznie do pomówień i insynuacji. Podawaj konkretne zarzuty do mnie lub do innych konkretnych osób, lub konkretne zarzuty do systemu szkolenia i egzaminowania o którym jak widzę masz niewielkie pojęcie. Całkowita odpowiedzialność za dopuszczenie pilota do latania po egzaminie spoczywa wyłącznie na egzaminatorze.
Zbyszek Gotkiewicz

JaroXS
Posty: 1034
Rejestracja: 29 maja 2017, 14:50
Reputation: 569
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Akrobata

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: JaroXS » 10 sierpnia 2018, 10:50

Wiesiek. Na szkoleniach masz zwykle 3 grupy ludzi:

- mało przyswajających przekazywaną wiedzę
- średnio
- i dobrze przyswajających

Jeżeli dwóch instruktorów robi swój JOB dobrze i ma 6-8 osobową grupę, to w mojej ocenie Ci pierwsi w ciągu tygodnia z podstawowego programu nauczania załapią maksymalnie 30% przekazywanej wiedzy. Średni załapią może z 60%. Dobrze przyswajający załapią 80-100% ale są to talenty.

Program nauczania na pewno nie jest mały i jest w nim wiele informacji które ciężko przyswoić w ciągu 7-14 dni. Prawda jest taka że nawet "talenty" które załapały maksimum ze szkolenia podstawowego to nadal "świeżynki", które muszą się uczyć dalej aby podnieść swoje bezpieczeństwo podczas lotu. No i to co napisał Zbyszek jest prawda, bo taka nauka trwa dalej minimum 2 lata. Ci którzy mają rozum, kontynuują swój proces nauczania dalej pod opieką instruktora. Większość jednak po szkoleniu podstawowym i zdaniu egzaminu kupuje sprzęt i lata na własną rękę, często również w gronie tzw. "wujów" gdzie dalej nabywają po prostu złych nawyków. Dlatego pewnie spotykasz się z pilotami którzy w Twojej ocenie nie posiadają podstawowej wiedzy, ale w gruncie rzeczy sami już na początku wybrali taką drogę, bo nie chcą już ani grosza zainwestować w dodatkowy rozwój pod opieką instruktora.

Wydaje mi się że nie można obwiniać instruktorów którzy dobrze wykonują swój JOB o to że poziom latania oraz wiedzy niektórych pilotów po ich szkoleniu podstawowym pozostawia wiele do życzenia, bo często jest to proces bardzo złożony i często wynika z predyspozycji każdego kursanta. Chyba że można jasno stwierdzić że ten i ten instruktor źle szkoli, ale to też uważam nie jest takie proste i naprawdę trzeba się dobrze przyjrzeć...
Dodatkowo oczywiście jeżeli szkoła ma 12-16 osób na szkoleniu podstawowym to taką grupę ciężko już ogarnąć i można założyć że wszystkim nie zostanie poświęcony odpowiedni zakres czasu co będzie miało oczywiście wpływ na końcowy zakres wiedzy kursantów.

Co do egzaminów na ŚK, to nie wiem jak to się odbywa, ale tam zapewne jest jakaś weryfikacja umiejętności pilota. Tutaj już Zbyszek, albo inni piszący tutaj instruktorzy np. mogą napisać co tam trzeba umieć aby zdać egzamin i jaki jest procent pilotów którzy nie otrzymują uprawnień.

Pozdrawiam,
Jarek Borowiec | www.flyordie.info

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 10 sierpnia 2018, 17:41

Egzaminu nie można nie zdać.
Zbyszek Gotkiewicz

fotolot
Posty: 890
Rejestracja: 09 lutego 2016, 20:02
Reputation: 3
Latam: Tylko z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: fotolot » 11 sierpnia 2018, 04:23

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Egzaminu nie można nie zdać.


Zbyszku przyznaję Ci rację, że nie mam takiego jak Ty pojęcia o obecnie praktykowanych "systemach szkolenia i egzaminowania" w PL, znam je jedynie z poufnych relacji osób spotykanych na startowiskach .
Przykład z jednej sytuacji egzaminacyjnej( myślę że i Tobie znanej) wynika z niej że jednak były wyjątki od tego co teraz napisałeś . Otóż pewnemu egzaminatorowi nie jest wcale obojętne aby poświadczać swoją godnością i odpowiedzialnością , "brak podstawowego poziomu wiedzy teoretycznej" u egzaminowanych -który jest niebezpieczny dla życia , a także stwarza zagrożenie dla innych użytkowników przestrzeni". O takich przypadkach powiadomiony został ULC z dołączonym wnioskiem egzaminatora o odebranie egzaminowanym także wszelkich dotychczasowo posiadanych ŚK. Tak że Zbyszku jeśli się nie spełni "odpowiedniego warunku-można nie zdać"(pisma te powinny być zaksięgowane w ULCu) . Ci "niebezpieczni" domyślają się jedynie że to w związku z tym że nie uczestniczyli w pewnej nie formalnej składce "dziękczynnej" dlatego otrzymali specjalny "ponadprogramowy" zestaw pytań-ale to tylko ich domysły lub pewnie "insynuacje i pomówienia" bo owych składek się nie zaksięgowuje ... ;)

Odnośnie moich intencji w tej dyskusji to nie jestem Zbyszku nastawiony na stawianie oskarżeń Ludziom, w tym instruktorom, egzaminatorom czy uczniom(za ich chęć do życia?) . Chodzi mi głównie o ujawnianie PRAWD o szkodliwie działających mechanizmach systemu, którego elementami składowymi mogą być też czasem zatwardziałe POGLĄDY popierających główne jego wady.


Dziękuję Jaro że rozwinąłeś tamte kwestie, jak zwykle w sposób oczywisty -ja nie krytykuję Zbyszka "ogólnie" personalnie, a tylko nie zgadzam się z Jego pewnymi poglądami jako instruktora- w tym co opisałeś myślę akurat podobnie jak Wy.

To z czym nie potrafię się pogodzić to jest jeszcze trochę inaczej jak mi napisałeś cyt : "...pewnie spotykasz się z pilotami którzy w Twojej ocenie nie posiadają podstawowej wiedzy..."(nie jestem krytycznie oceniającym debeściakiem, mi też może brakować podstaw) Jarku ja wyrażam się bardzo nieporadnie w zawiły sposób ale zagadnienie to jest nieco szersze z powodu właśnie UTAJANEGO i niewidocznego nie posiadania "podstawowej wiedzy" u byłych kursantów co niestety uwidacznia się NAM WSZYSTKIM w jawnych skutkach po których spotkanie tych pilotów staje się na pewno nie możliwe . Czy Wdowy i Sieroty będą zadawać pytania- dlaczego przez takie głupstwo?, przecież był na szkoleniu, zapłaciliśmy za kurs i za egzamin....?
Ostatnio zmieniony 11 sierpnia 2018, 07:55 przez fotolot, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 11 sierpnia 2018, 07:41

Wiesiek. Piszesz zapewne o sytuacji sprowokowanej na kursie instruktorskim między innymi przez Furtka i Bernata. Znam ją z relacji różnych stron i Mańkowski uważam został sprowokowany do nadużycia władzy, ale się z tego wycofał.
Co do odpowiedzialności instruktora za umiejętności początkującego pilota to wygląda to mniej więcej tak: po kursie piloci są przygotowani do zdania egzaminu teoretycznego i praktycznego, ale nie kupują sprzętu tylko po roku pojawiają się aby kontynuować szkolenie. I wtedy wbrew pozorom nie przechodzi się automatycznie do trzeciego etapu szkolenia ale zaczyna się z powrotem etap pierwszy. Dlatego twoje tezy o odpowiedzialności instruktora za to jak pilot lata po kursie uważam za nietrafione.
Zbyszek Gotkiewicz

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: ciacholot » 11 sierpnia 2018, 14:15

Za szkolenie kursanta w jakiejkolwiek dziedzinie należy zapłacić. Płacący , co zrozumiałe chce mieć uzasadnienie wydanych pieniędzy w postaci zaliczonego egzaminu. Co za tym idzie większość wszelakich kursów przygotowuje kursantów do pozytywnego złożenia egzaminów, a nie do czegokolwiek innego.
W naszym sporcie i tak jest o wiele lepiej. Moim zdaniem jest tak dlatego, że o ile np. na ulicy są kierowcy-kierowcy i kierowcy-trzymacze kierownicy bo muszą o tyle latać nikt nie musi i tu większość chce być pilotami. Czy to się wszystkim udaje to już zupełnie inna sprawa. Sztuka szkolenia podstawowego to nie pozwolić kursantowi zrobić sobie kuku. Dopiero jak już pilot wie czy chce latać to zaczyna rozumieć, że wiedza i umiejętności są mu potrzebne i zaczyna się szukanie wiedzy i praktyki.W tym kontekście rozpatrywanie instruktora jako przekaźnik przygotowujący do zdania egzaminu i lub albo dalszego rozwoju nie jest takie oczywiste. Instruktor nauki jazdy też nie uczy jeździć na kursie podstawowym tylko obsługiwać pojazd w zakresie podstawowym, co nie znaczy, że nie można się u niego doszkolić z jazdy torowej czy przeprawowej albo wyścigowej etc. ale jego kursant z egzaminem w łapie na ulicę jedzie i gnoju może narobić... Nie wymagajmy od instruktorów rzeczy nie możliwych i nie obarczajmy ich odpowiedzialnością za cały Świat. Można to zrobić dobrymi przepisami.Trzeba tylko uważać, aby nie przesadzić bo wtedy kurs będzie znacznie droższy, ludzie zaczną latać na krzywy ryj i chlewik zrobi się w innym miejscu, a instruktorów będzie dwóch w Polsce bo z czego będą mieli żyć jak kursantów z kasą też będzie mało. Dobrze, że wzrasta cały czas bezpieczeństwo bierne sprzętu bo inaczej słabo by było. Ktoś powie, że tych nie legalnych złapie Policja, ale ilu się potrzaska w tym czasie? Nie jest to wszystko takie proste i oczywiste.
Podsumowując: teoretycznie miało być dobrze, a praktycznie wyszło jak zwykle.

Sorki. Rozpisałem się jak fotolot. Przy okazji. Daj Pan jakiś link do swoich zdjęć bo chciałbym pooglądać jak widzisz Świat swoją "migawką"...
Mariusz Kilian

SP8EBC
Posty: 816
Rejestracja: 29 grudnia 2015, 22:01
Reputation: 132
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Latam: Nie latam
Doświadczenie: Były Pilot
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: SP8EBC » 11 sierpnia 2018, 18:44

JaroXS pisze:
MrGroch pisze:
JaroXS pisze:Kolejna sprawa że niektórzy piloci w ogóle nie nadają się do latania. W mojej ocenie ten sport nie jest dla każdego.


Hej, zgadzam się, że sport nie nadaje się dla każdego - komuś może jednak to nie podejść, albo świadomość ryzyka lub strach go jednak do tego zniechęci po pierwszych lotach. Ale dlaczego uważasz, że niektórzy piloci nie nadają się do latania? Jak komuś to się spodoba i uparcie będzie dążył do samorealizacji w tym kierunku to uważam, że człowiek jest takim mechanizem, że jest w stanie wszystko osiągnąć łatwiej lub ciężej, szybciej lub dłużej - tutaj to już zależy od indywidualnych cech. Co jest takiego w naszym lataniu czego nie każdy jest w stanie się wyuczyć jak ma w sobie samozaparcie by się uczyć?


Uważam że nie każdy nadaje się do tego sportu, bo istnieje duża grupa pilotów która:

- nie myśli o samodoskonaleniu i na pierwszym miejscu stawia swoje ego.
- nie ma respektu.
- nie posiada odpowiedniej wrodzonej motoryki która jest w stanie poprawić ich bezpieczeństwo w powietrzu. Na rowerze jakoś można jeździć, ale składowych w lataniu wpływających na bezpieczeństwo jest zbyt wiele.
la osób które w ogóle nie powinny się tym sportem zajmować.


Ja również pozwolę się w dużym stopniu nie zgodzić z teorią "że nie każdy nadaje się do latania", oczywiście pomijając "problemy sprzętowe" czyli choroby, urazy czy inne kwestie medyczne które uniemożliwiały by w ten czy inny sposób uprawianie tego sportu. Uważam też nieskromnie, że nie ma w ogóle czegoś takiego jak talent a jeżeli już istnieje coś co można by nazwać "talentem do paralotniarstwa", to wpływa na góra 10%~15% osiąganych wyników nie więcej.

Dwa pierwsze punkty o których wspominasz to kwestia nawet nie tyle psychiki co stylu bycia i podejścia do tematu. Jeżeli ktoś uważa się za takiego kozaka, że nawet atmosfera mu się nie oprze to cóż..... Oczywiście są tacy ale sam wiesz, że najczęściej kończy się to po pierwszym konkretnym poskładaniu ( o które w takim przypadku nie trudno ), albo misiu pokornieje albo kończy z lataniem. W takim przypadku to pewnie ta druga opcja była by nawet lepsza.

Jednak reszta to tylko i wyłącznie kwestia dwóch rzeczy:
:arrow: Odpowiednio mocnej psychiki nad którą można a nawet należy pracować
:arrow: Poświecenia odpowiednio dużej ilości czasu i pieniędzy na latanie.

Jak już kilkukrotnie wspominałem, dla niedzielnego latacza przy obecnym warunie 30 godzin rocznie to w mojej opinii bardzo dużo a umówmy się, że żeby osiągnąć coś więcej, latać więcej dalej itp. trzeba czegoś więcej niż tylko wycieczek na górke w sobotę jak małżonka łaskawie pozwoli. Moim zdaniem każdy ale to każdy nauczy się latać. Jeden szybciej, drugi później (to jest te 15% o którym wcześniej pisałem) ale to tylko kwestia pracy i intensywnego treningu, nic więcej. Jedynie większość z tych którym idzie trochę gorzej zrazi się do tego i da sobie spokój.

Ja jestem niedzielnym lataczem tylko i wyłącznie dlatego, że po prostu poświęcam na to mało czasu i nie oczekuję, że w związku z tym będę latał przelotowo, zawodniczo czy akro bo wiem, że obecnie nie jest to możliwe . W 2011, 2012 i 2013 roku mieszkając na Podkarpaciu i dysponując sprzętem klasy DHV-1 z końca lat 90tych miałem bardzo duże problemy żeby się w ogóle zabrać na tamtejszych krawężnikach. Robiłem wyłącznie krótkie zloty i byłem blisko aby to wszystko rzucić w cholerę. Wystarczyło jednak zmienić sprzęt i zacząć jeździć w dużo wyższe góry aby nauczyć się i zobaczyć, że na tych krawężnikach też da się zabrać przy odpowiednim trafieniu w moment i odrobienie szczęścia. Miałem duże problemy z alpejką ale wystarczyło poćwiczyć na łące i też poszło....

Moim zdaniem każdy problem ma swoją przyczynę. Tak samo jak skrzydła nie składają się same z siebie, tak samo jeżeli ktoś lata źle to też zawsze jest ku temu przyczyna. Gdybym powiedział sobie, że latam źle bo nie mam talentu albo jakiejś motoryki to tylko próbował bym tłumaczyć tym swoje lenistwo, brak woli walki, psychacza itp itd. U mnie problemy dały się łatwo zidentyfikować: sprzęt o kiepskich osiągach, istotne braki w wyszkoleniu i błądzenie samemu po omacku, kiepska płatna praca na Podkarpaciu (przeszkoda w wyjazdach zagranicznych) i brak dobrych miejsc do latania tamże, no i przede wszystkim poświęcanie niedostatecznej ilości czasu aby osiągnąć wynik.

Tydzień temu, 4 sierpnia udało mi się na Jaworowem polatać godzinę pietnaście pomimo naprawdę słabego waruna. Kręcenie się w zerkach, niemrawa termika przeważnie poniżej 0.5m/s a od święta 1m/s. Kilka razy byłem nawet na szczycie akwarium pomimo tego, że część pilotów w ogóle nie mogła się zabrać i robiła zloty. Nie powiedział bym jednak, że jestem przez to dobrym pilotem. Po prostu miałem trochę szczęścia, dobre skrzydło no i jednak jakieś doświadczenie i umiejętności. Ale w dalszym ciągu jestem takim samym ludziem jak cała reszta która wtedy latała. Jeżeli więc oni latają to dlaczego ja nie miałbym?

JaroXS pisze:Dodatkowo arogancja w naszym sporcie urosła do takich rozmiarów że na starcie w innym kraju można dostać po mordzie, za to że np. wyciągniesz tandem z wora i chcesz lecieć ze swoim kolegą. Chore.

Witamy na Żarze :D

/*
* Posłowie:
*
* Tak wiem, że cały ten wywód brzmi jak bullshit jakiegoś marnego kołcza na treningu motywacyjnym "przełam swoje granicę"
* Rozumiem też i akceptuję, że tak zajebisty jak JaroXS to nigdy nie będę :) Mam jednak od czasu do czasu do czynienia z ludźmi
* którzy (często z zawiści) próbują mi dorabiać łatki z powodu mojego zawody programisty a przede wszystkim z płynących z niego
* korzyści finansowych. Zawsze jednak powtarzam i upieram się, że nie ma czegoś takiego jak talent to bycia programistą a ja jestem
* takim samym człowiekiem jak każdy inny. To, że jestem gdzie jestem i zarabiam ile zarabiam to tylko efekt bardzo ciężkiej pracy
* i poświęcania większości czasu na robienie fuch po godzinach oraz naukę takiej czy innej technologii . Każdy może zostać programistą
* wystarczy tylko chcieć.
*/
Mateusz Lubecki
tel: +48 660 43 44 46

JaroXS
Posty: 1034
Rejestracja: 29 maja 2017, 14:50
Reputation: 569
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Akrobata

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: JaroXS » 12 sierpnia 2018, 22:19

Hej Mateusz,

wydaje mi się że patrzysz mocno przez swój pryzmat. Wiele jednak zielonych, ulega wypadkom zanim zdążą pomyśleć o takich rzeczach jak Ty, czyli sprzęcie, wolnym czasie itd.

Latanie jest KURWA mega niebezpieczne. Tego się nie da porównać z prowadzeniem auta itd. bo zbyt wiele czynników ma wpływ na bezpieczeństwo.

Latanie na paralotni w górach w termice, wymaga ciągłego myślenia i tego nie da się sprowadzić do schematów związanych np. z prowadzeniem samochodu.
Latanie jest dla ludzi myślących. Kiedy nie jesteśmy skupieni, staje się to dla nas niebezpieczne. Przynajmniej ja to tak widzę.
Poza tym w lataniu na paralotni potrzebny jest mega respekt...którego wiele osób nie ma. Dlatego twierdzę że latanie nie jest dla wszystkich. Często dla niektórych, chwile trwają wieczność, a dla reszty są bardzo bolesne...

Zamiast pierdolić jaki ten sport nie jest super, wolę powiedzieć że za 20 lat mojego latania 30 osób z moich znajomych już nie chodzi po tej ziemi z powodu latania na paralotni. Super wynik prawda? Ponad 30 osób z moich znajomych w tym również moi mentorzy np. Tomas Lednik...........

Także jeszcze raz. Ten sport nie jest w moich odczuciach dla wszystkich i instruktor powinien się zorientować w czas i po prostu powiedzieć:

- Szachy.
- Nie otrzymasz licencji.


Latanie na paralotni jest niebezpieczne, i nie jest dla każdego.

Pozdrawiam po kilku głębszych ale przynajmniej szczerze...
Ostatnio zmieniony 12 sierpnia 2018, 22:52 przez JaroXS, łącznie zmieniany 2 razy.
Jarek Borowiec | www.flyordie.info


Wróć do „Szkolenie i technika latania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość