Wydaje mi się...
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Wydaje mi się...
Nowicjusz nie lata w dużym tłoku i problem się sam rozwiązuje. Nie ma co memłać tematu. Jest jedno zachowanie które chroni przed zderzeniem. Tym zachowaniem jest zwykłe spierdalać. Jest to trudne do zastosowania, ale wyjątkowo skuteczne.
Zbyszek Gotkiewicz
- micro
- Posty: 917
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 17:23
- Reputation: 7
- Lokalizacja: Poznań
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
- Kontakt:
Re: Wydaje mi się...
A dwa; nie latać w tłoku... lepiej żałować, że nie jest się w powietrzu niż...
Roman Michalak
- calhal
- Posty: 770
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
- Reputation: 33
- Lokalizacja: Grenoble, Francja
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Wydaje mi się...
micro pisze:A dwa; nie latać w tłoku... lepiej żałować, że nie jest się w powietrzu niż...
Wszystko zależy. Na fajnych zawodach (no może oprócz francuskiej klasy sport niezawsze, ale klasa elite jak najbardziej) w tłumie całkiem przyjemnie się lata.
Natomiast w naszej lokalnej piaskownicy mam raczej tendencje odpalić i od razu spieprzać kilka km na południe albo północ bez kręcenia, bo oczy trzeba mieć dookoła głowy (w fajny termiczny dzień żółtodzioby, tandemiarze i akrobaci robią razem taki młyn, że szkoda gadać).
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Wydaje mi się...
Z zawodnikami lata się inaczej. Każdy z nich robi dokładnie to co i Ty byś zrobił. Są po prostu niezwykle przewidywalni. W przeciwieństwie do pilotów rekreacyjnych którzy mogą zrobić wszystko czego nie podejrzewasz. I najczęściej to robią 

Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 890
- Rejestracja: 09 lutego 2016, 20:02
- Reputation: 3
- Latam: Tylko z Napędem
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Wydaje mi się...
micro pisze:Zależy jak po nawrocie wygląda sytuacja (jaką wysokość ma nowicjusz w stosunku do pozostałych), jak nosi i jak daleko do ziemi.
Chodzi mi o to abyśmy przyjmowali i rozpatrywali tu takie warianty, które u nowicjusza dodatkowo będą wywoływać silny stres decyzyjny , a Ty już upraszczasz sytuację pomijając jego nawrót


Przyjmujemy tu zwyczajną sytuację i 4-5 glajtów w powietrzu to raczej nie jest tłok, poza tym reszta mogła szybko dołączyć do samotnego początkowo nowicjusza.
"Nie ma co memlać tematu" - ja uważam że jest on ze wszech miar warty publicznych analiz i ustaleń opartych na dotychczasowych doświadczeniach.
Ostatnio zmieniony 15 listopada 2018, 22:52 przez fotolot, łącznie zmieniany 2 razy.
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Wydaje mi się...
Większość początkujących pilotów nie umie użyć ciała.do skrętu. Ta dyskusja też nie zmieni tej sytuacji, a dla pilotów którzy lepiej ogarniają sytuację jest tylko jedna rada żeby uniknąć zderzenia z takimi pilotami. Już podałem ten sposób. Zaczyna się na literę s 

Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 890
- Rejestracja: 09 lutego 2016, 20:02
- Reputation: 3
- Latam: Tylko z Napędem
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Wydaje mi się...
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Większość początkujących pilotów nie umie użyć ciała.do skrętu. Ta dyskusja też nie zmieni tej sytuacji, a dla pilotów którzy lepiej ogarniają sytuację jest tylko jedna rada żeby uniknąć zderzenia z takimi pilotami. Już podałem ten sposób. Zaczyna się na literę s
Zbyszek trochę upraszczasz samym "s", mi chodzi o to by na kursach poza przekazaniem prymitywnie prostej zasady wymijania i w razie zaistnienia problemów stosowania chaotycznego "s", rozpatrywać choćby dla wstępnego oswojenia pilotów różne popularne sytuacje mogące się zdarzać w lotach żaglowych- analogicznie jak się rozpatruje kolizyjne sytuacje drogowe na kursach prawa jazdy. Nie chodzi o wiele recept a bardziej o podnoszenie świadomości zapobiegawczej wobec utajonej zarazy

- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Wydaje mi się...
Wiesiek. Ja to robię w praktyce i wiem jaki to problem w praktyce a nie jak mi się wydaje. Nie ma procedury która umożliwi naukę latania w tłoku. Dlacpilotów na kursie trzy glajty w powietrzu to tłok. Jak jest taka możliwość to korzystamy z okazji i uczymy poruszania się z uwzględnieniem innych pilotów i praktyka jest jedynym sposobem żeby się tego nauczyć. Teoria w tym tylko przeszkadza, ale oczywiście dobrze ją znać.
Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 44
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:02
- Reputation: 23
- Lokalizacja: Warmia
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: Wydaje mi się...
Pewnie dla Was to będą oczywistości, ale dla mnie jako kompletnego świeżaka wystarczająco absorbujące jest szukanie sposobu na znalezienie się nad klifem dokładnie tam gdzie chcę być...
Jakiekolwiek mijanie, omijanie innych powoduje dodatkowy stres, którego staram się unikać i w wyniku tego "rzeźbię" coś na małym skrawku klifu do którego większość się nie zapuszcza (albo omija mnie z daleka jakby instynktownie wyczuwając świeżaka).
Jakiekolwiek mijanie, omijanie innych powoduje dodatkowy stres, którego staram się unikać i w wyniku tego "rzeźbię" coś na małym skrawku klifu do którego większość się nie zapuszcza (albo omija mnie z daleka jakby instynktownie wyczuwając świeżaka).
-
- Posty: 890
- Rejestracja: 09 lutego 2016, 20:02
- Reputation: 3
- Latam: Tylko z Napędem
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Wydaje mi się...
Zbyszek Gotkiewicz pisze:"... Jak jest taka możliwość to korzystamy z okazji i uczymy poruszania się z uwzględnieniem innych pilotów i praktyka jest jedynym sposobem żeby się tego nauczyć. Teoria w tym tylko przeszkadza, ale oczywiście dobrze ją znać.
Zbyszek znam i inne szkoły, które podobnie jak Ty praktycznie podchodzą do szkolenia nowicjuszy, również na żaglu i zgadzam się że to jest najlepszy sposób polegający na stopniowym praktycznym oswajaniu z lataniem grupowym . Jednak znam też i takie, reklamujące się szybkim zdobyciem u nich papieru, które szkolą głównie za wyciągarką i wyobraż sobie właśnie takiego początkującego "żeglarza" w przykładzie który podałem. Próbujemy popychać dyskusję czy górują klapki na oczach i to że świetnie się lata z praktycznie doświadczonymi ?
Zbyszek możesz pisać że to tylko Wieśka teoria ale myślę że często nowicjusze po takich szybkich kursach, podczas przykładowego nawrotu silnie się zestresowują i czują jak przestępcy popełniający wykroczenie będące złamaniem zasad i stworzeniem zagrożeniem w ruchu. Będzie taki patrzył załamany i sparaliżowany w oczy lecącego naprzeciwko- a Ten fachura opisze to kiedyś na forum na końcu wklejając tylko podśmiehujkowy uśmieszek o taki:

- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Wydaje mi się...
Wiesiek. Były już wypadku że dwóch ginęło po zderzeniu i nie było tłoku. Od tamtych czasow są ciągle próby znalezienia procedury jak unikać zderzeń. Przez pewien czas twierdzono, że jak piloci będą przestrzegać przepisów to nie będzie zderzeń. Ja uważam że postawa to separacja. Jak się dba o nią odpowiednio wcześnie to nie ma problemu. A jak nie zadba się odpowiednio wcześnie to trzeba spierd.......
Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 1806
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
- Reputation: 479
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Były Pilot
Re: Wydaje mi się...
Nie wiem jak to było czy jest u Was, ale uważam, że to jest, albo powinno byc tak:
Jestem młodym pilotem nigdy nie latającym na żaglu-klifie. To nie jadę sam i nie startuję zaraz po przyjeździe, bez rozmowy z nikim, w tłum latających miejscowych pilotów. Czy ktoś tak robi? Nie wydaje mi się. Raczej każdy z nas jedzie z kimś w nowe miejsce, ewentualnie zasięga języka na startowisku od kogoś kto tam już latał i wie co i jak. W najgorszym wypadku siada i się przygląda co się dzieje i jakie są zachowania. Nie wiem jak Wy, ale ja znam ze swojej skromnej praktyki takie właśnie zachowania i nie słyszałem o kozakach którzy po kursie jakimkolwiek jadą sami odegrać macho na pobliski klif bez zapoznania się z czym to się je. Teoretyczne rozważania można snuć, ale na startowisku, przynajmniej ja, zawsze start poprzedzam rozeznaniem i zapoznaniem się z miejscówką, jej potencjałem, lądowiskiem, zagrożeniami i zwyczajami tam panującymi. Często bywa, że w jednym miejscu są dwa lub więcej startowisk i to też należy wiedzieć i brać pod uwagę, żeby nie heblować uparcie na drodze startowej. To jest wiedza miejscowa, którą trzeba poznać, a jak się zaczyna lub jest się gdzieś pierwszy raz to nie jest żadnym faux-pas zapytać o zwyczaje czy dokładnie o to co tu wszyscy robią po nawrocie i jak się należy zachować. Ja tak robię i się nie wstydzę, że nie wiem, bo wolę wiedzieć niż po walnięciu udawać miszczunia i że wina tego drugiego, a kulasy i kręgosłup moje połamane...
Jestem młodym pilotem nigdy nie latającym na żaglu-klifie. To nie jadę sam i nie startuję zaraz po przyjeździe, bez rozmowy z nikim, w tłum latających miejscowych pilotów. Czy ktoś tak robi? Nie wydaje mi się. Raczej każdy z nas jedzie z kimś w nowe miejsce, ewentualnie zasięga języka na startowisku od kogoś kto tam już latał i wie co i jak. W najgorszym wypadku siada i się przygląda co się dzieje i jakie są zachowania. Nie wiem jak Wy, ale ja znam ze swojej skromnej praktyki takie właśnie zachowania i nie słyszałem o kozakach którzy po kursie jakimkolwiek jadą sami odegrać macho na pobliski klif bez zapoznania się z czym to się je. Teoretyczne rozważania można snuć, ale na startowisku, przynajmniej ja, zawsze start poprzedzam rozeznaniem i zapoznaniem się z miejscówką, jej potencjałem, lądowiskiem, zagrożeniami i zwyczajami tam panującymi. Często bywa, że w jednym miejscu są dwa lub więcej startowisk i to też należy wiedzieć i brać pod uwagę, żeby nie heblować uparcie na drodze startowej. To jest wiedza miejscowa, którą trzeba poznać, a jak się zaczyna lub jest się gdzieś pierwszy raz to nie jest żadnym faux-pas zapytać o zwyczaje czy dokładnie o to co tu wszyscy robią po nawrocie i jak się należy zachować. Ja tak robię i się nie wstydzę, że nie wiem, bo wolę wiedzieć niż po walnięciu udawać miszczunia i że wina tego drugiego, a kulasy i kręgosłup moje połamane...
Mariusz Kilian
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
- der
- Posty: 1881
- Rejestracja: 19 stycznia 2016, 10:02
- Reputation: 719
- Lokalizacja: EPOM
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Wydaje mi się...
Do tłoku we dwóch wcale nie potrzeba klifu, czy stożka udającego górę.
Z życia wzięte. 2, może 3 lata temu ?
Piękny termiczny dzień. Idą hole za holem. Wykrętka i tyle mnie widziano.
Wracam stopem, już wieczorne szkolne hole i okazuje się, że czyiś zapas z drzewa ściągają.
Co się okazuje ?
Nieba za mało na dwóch było. Jeden szeeeroki komin, bo terma piękna była tak kręcili na swój sposób z dwóch różnych miejsc, że aż się obaj po środku spotkali, oczywiście każdy kręcąc w swoją stronę.
Obyło się bez ofiar. No, poza u jednego przeciętą łapą od linek drugiego, a u drugiego podartym nieco glajtem i linkami od zapasu po upadku w młodnik.
Od tego czasu pierwszego już ze dwa lata na holach nie widziałem, ponoć się pepeganci. Ale kto go tam wie.
A drugi nauczył się robić wykrętkę i spier..lać. Znaczy przelot robić. Czasem dłuższy, zwykle krótszy, ale progres jest.
Z życia wzięte. 2, może 3 lata temu ?
Piękny termiczny dzień. Idą hole za holem. Wykrętka i tyle mnie widziano.
Wracam stopem, już wieczorne szkolne hole i okazuje się, że czyiś zapas z drzewa ściągają.
Co się okazuje ?
Nieba za mało na dwóch było. Jeden szeeeroki komin, bo terma piękna była tak kręcili na swój sposób z dwóch różnych miejsc, że aż się obaj po środku spotkali, oczywiście każdy kręcąc w swoją stronę.
Obyło się bez ofiar. No, poza u jednego przeciętą łapą od linek drugiego, a u drugiego podartym nieco glajtem i linkami od zapasu po upadku w młodnik.
Od tego czasu pierwszego już ze dwa lata na holach nie widziałem, ponoć się pepeganci. Ale kto go tam wie.
A drugi nauczył się robić wykrętkę i spier..lać. Znaczy przelot robić. Czasem dłuższy, zwykle krótszy, ale progres jest.
Wróć do „Bezpieczeństwo i Wypadki”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość