Postautor: der » 11 marca 2020, 22:32
Coś tam w życiu na trajce latałem. W sumie wózek mam do dziś. Zwykle litecki z jpxem. Startowa 140kg ja i sprzęt. Nierzadko na 38 metrowym tandemie 130 220. Również solo. Dlaczego tak? Bo nośniej i ciszej. Co z tego, że wolniej. Choć na 20 metrowym Hadronie czy 26 metrowym speedsterze również mi się zdarzało. Tak też zdawałem egzamin na PPGG dawno temu. Na tym tandemie, solo. Bo hadron choć nowy to był "niecertyfikowany". Nigdy nie miałem problemu ze startem. Na tym samym egzaminie zdawał czlowiek na trabancie w połączeniu ze starym małym voxem. A trabant jak to trabant. Kichnął prychnąl i w zakręcie w powietrzu zgasł. Jakaż to piękna była katastrowa. Opadało to z prędkością spadochroniarza. Piękna bo obyła się bez ofiar. Poza jedną wózkiem na tym trabancie. Bo wysokośc topniała mu w oczach. Nie było czym z tego opadającego kartofla wybrać. Jest jedna ważna zasada w startach wózkiem, oczywista dla tych którzy latają, ale warta zapamiętania dla tych, którzy mają zamiar dopiero na wózek się przesiąść. Nie gonimy pod skrzydłem wężykiem ale trzymamy się prostej co najwyżej z jedną korektą na wiatr i korygujemy sterówkami ewentualnie zmniejszając prędkość by to weszło na kąty i się nad głową uspokoiło. Inaczej kończymy wypadkiem w wahadle jakich w sieci widuje się wiele. Oczywiście można podjeżdżaać, ale wtedy sterówek niemal wcale nie ruszać i robić to na niedużej prędkości.
Edit.
Pewne niejasności się wkradły w twoim tekscie. Skoro trajka nie może nabrać prędkości tylko robi co może, znaczy, że ma za słaby silnik i mniejsze skrzydło to najlepszy sposób na pozwiedzanie startowiska wte i wewte na poziomie gruntu. Zatem albo bierzemy bardziej nośne skrzydło, zwykle większe, albo mocnjeszy silnik, tudzież kosimy trawę albo pakujemy się i jedziemy do domu.
Ostatnio zmieniony 11 marca 2020, 22:42 przez
der, łącznie zmieniany 1 raz.