COVID dzień 56. I następne.

Przeróżne dyskusje niezwiązane ściśle z paralotniarstwem.
Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 17 maja 2020, 22:33

A. Słyszałem że policja pobiła demonstrujacych przedsiębiorców którzy chcą lepszej pomocy od polityków po zamrożeniu przez tych samych polityków gospodarki i pozbawieniu ich pracy.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
calhal
Posty: 770
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
Reputation: 33
Lokalizacja: Grenoble, Francja
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 59

Postautor: calhal » 18 maja 2020, 09:59

Zbyszek Gotkiewicz pisze: Niestety takie lokale teraz nie pracują i jedzenie po drodze i tak trzeba będzie robić samemu. Podobnie chyba jest w Europie. We Francji i tak korzystanie z restauracji nie wchodzi w grę z powodu cen. Chyba że kawa i croissant rano. Tylko że też pewnie bulanżerie będą zamknięte.

we francji wszystko otwarte jest praktycznie. Nawet teraz restauracje otwarli ale tylko na wynos. Piekarnie byly otwarte i w kwarantannie ale kolejki na zenatrz z separacja a do srodka po jednej osobie

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: COVID dzień 56.

Postautor: ciacholot » 18 maja 2020, 11:11

Ten prom to dokładnie kiedy ma być?
Mariusz Kilian

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 18 maja 2020, 11:23

Dokładnie to czekamy na informację z konsulatu czy mamy miejsca na promie. Bo na razie konsulat skupił się na załatwieniu przepustek ale nie wiemy czy mamy po co jechać. W końcu to tysiąc km a jak nie będzie dla nas miejsc to zacznie się koczowanie w porcie i czekanie na jakąś inną możliwość wypłynięcia nie wiadomo kiedy i bez oparcia u Aziza.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 18 maja 2020, 11:25

Konsulat twierdzi że mamy wstępną rezerwację na 21maja z Tanger Med ale nie nie mamy potwierdzenia możliwości kupna biletów.więc żadnej gwarancji nie ma.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

COVID dzień 60!

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 18 maja 2020, 22:55

Niby miała być dziś przepustka. Dopiero na wieczór okazało się że przepustką na przejazd do portu władze Maroka wydają jak ma się kupiony bilet, a tego kiedy będzie można kupić bilet nie wie nikt. No to czekamy. Carska biurokracja mogła by brać tu korepetycje.
Najbardziej irytujące jest reglamentowanie najbardziej oczywistej ludzkiej potrzeby jaką jest przemieszczanie się. Robimy to już przynajmniej od trzech milionów lat, a tu jakiś karzeł intelektualny wymyślił że nie wolno. Wymyślił granice a jak by tego było mało to jeszcze uwięził ludzi w domach które mamy dopiero od dziesięciu tysięcy lat. Za takie decyzje powinno się karać.
Ponieważ nie wiadomo kiedy ruszymy to w ramach zrobienia sobie jakiejś odmiany zjechalismy na plażę przenocować. Dominik już spakowany i gotowy do drogi. Jeszcze szklaneczka soku z cytryny z miodem i czymś jeszcze na ból gardła. No właśnie. Od dwóch tygodni boli mnie gardło. Tak bakteryjnie. To Dominik powiedział, że Monice pomogła inhalacja olejków z tymianku. Do inhalowania służy taki mały waporyzator do którego wsypuje się zioło tymianku i wdycha w tym wypadku przy 150 stopniach Celsjusza ustawionych na urządzeniu. Rewelacja. Już pierwszego dnia po trzech sesjach była widoczna poprawa. Po powrocie kupię taki waporyzator. Dla dziecka. Jak ją będzie gardło bolało. Jeszcze tymianku trzeba będzie poszukać.
Sok z cytryny chyba rozwiązuje język, to opowiem o marokańskiej przyrodzie. Gdy przyjechałem tu pierwszy raz to zauważyłem że całe Maroko jest zbudowane z kurzu. Potem z trudem zacząłem zauważać jakieś rośliny. Najpierw arganie i palmy. Drzewa arganiowe to przedostatnie drzewo w tym kraju. Ostatnie są jakieś kolczaste akacje które płaczą krwawym łzami. Za to argania ma owoce podobne do mirabelek. W środku są pestki, w pestkach nasionka. Z nich tłoczy się olej którym kobiety namiętnie ratują gasnącą urodę. Dlatego musi być drogi. Jest jeszcze wersja spożywcza która wymaga prażenia ziaren i o dziwo jest sporo tańszy. Za to ma cudowny orzechowy aromat. W przeciwieństwie do kosmetycznego. Zaczęto tu też sadzić lasy eukaliptusowe. Dobre i to na tych bezdrzewnych obszarach. Tam, gdzie jest dużo wody, czyli w oazach często a właściwie zawsze spotyka się palmy daktylowe sadzone przez ludzi. I w górach Antyatlasu znam jeszcze dwa miejsca z sosnowymi zagajnikami. Poza tym to rośliny wilczomleczowate do złudzenia przypominające kaktusy i prawdziwe kaktusy w postaci opuncji. Są sadzone jako roślina na paszę i włókno. Jeśli chodzi o zwierzęta to w Maroku są owce, kozy i czasami wielbłądy. Reszta została zjedzona. A trochę tego było. Jak trafi się w odpowiednie miejsce na pustyni to na skałach są wyryte relacje ludzi sprzed kilku tysięcy lat na temat ich marzeń, emocji, wydarzeń. Są na tych rysunkach nie tylko krowy i kozy. Są słonie i nosorożce. Są gazele i lwy. To wszystko wylądowało w tadżinach. To takie naczynie ze stożkową pokrywką gdzie się przygotowuje obiad z jednego garnka. Najpierw podsmaża się mięso, potem idą warzywa i to wszystko dochodzi pod pokrywką na ogniu. Jedynym zwierzęciem któremu udało się umknąć są wiewiorki ziemne i jakieś jaszczurki. Dużych ptaków też nie widziałem. Nawet psy i koty nie są tak popularne jak w Europie. O, są jeszcze osły. Bym o nich zapomniał pewnie dlatego że to bardziej środek transportu niż zwierzę.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4139
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 891
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: uriuk » 18 maja 2020, 23:04

IMG_20200224_165507.jpg
IMG_20200224_165507.jpg (433.09 KiB) Przejrzano 9730 razy

Awatar użytkownika
calhal
Posty: 770
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
Reputation: 33
Lokalizacja: Grenoble, Francja
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: calhal » 18 maja 2020, 23:24

Zbyszek, zawsze możecie wpaść do Damiena w Mirlefcie i odkazić gardło czymś "normalnym". Poza tym na fejsie widze, że tam jakieś koncerty.
Czy nie możecie sie na tyle przemieszczać?

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 18 maja 2020, 23:40

Byliśmy dzisiaj w Mirlefcie. Na wjeździe trzeba było się tłumaczyć ze my tylko na zakupy i wracamy, ale puścili. A jakieś bliższe namiary na tego Damiena? Bo zblazowanych białasów tam całe stada chodzą.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
calhal
Posty: 770
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
Reputation: 33
Lokalizacja: Grenoble, Francja
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: calhal » 19 maja 2020, 00:09

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Byliśmy dzisiaj w Mirlefcie. Na wjeździe trzeba było się tłumaczyć ze my tylko na zakupy i wracamy, ale puścili. A jakieś bliższe namiary na tego Damiena? Bo zblazowanych białasów tam całe stada chodzą.

Damien Lecire, hotel Aberthi, aka Aberthi Paragliding. Znajomy Francuz, bardzo sympatyczny. I jedyny w okolicy co "normalne" trunki ma pod lada ;D

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 19 maja 2020, 09:23

Spod lady to może działać bo tu od dwóch miesięcy nie można się nawet kawy napić na mieście.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
calhal
Posty: 770
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
Reputation: 33
Lokalizacja: Grenoble, Francja
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: calhal » 19 maja 2020, 12:55

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Spod lady to może działać bo tu od dwóch miesięcy nie można się nawet kawy napić na mieście.

Właśnie z nim gadałem, też po dupie dostaje, bo hotel zamknięty, kasa nie wpływa. Te wideo z "koncertów" to chyba "prywatki" niestety. Więc nawet gardła nie zdezynfekujecie chyba :(

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: COVID dzień 56.

Postautor: ciacholot » 19 maja 2020, 13:11

Mariusz Kilian

Awatar użytkownika
der
Posty: 1878
Rejestracja: 19 stycznia 2016, 10:02
Reputation: 719
Lokalizacja: EPOM
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: der » 19 maja 2020, 18:24

Zrobiliśmy zapasy jedzenia, kupiliśmy żel antybakteryjny i jednorazowe rękawiczki.

Jeszcze o papierze toaletowym zapomniała wspomnieć :roll:

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 19 maja 2020, 18:27

Tu się używa wody do mycia. Nie stosuje się amerykańskiego pomysłu żeby rozcierać kupę po plecach.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 19 maja 2020, 18:38

Tu się używa wody do mycia. Nie stosuje się amerykańskiego pomysłu żeby rozcierać kupę po plecach. Czytałeś Króla szczurów?
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
der
Posty: 1878
Rejestracja: 19 stycznia 2016, 10:02
Reputation: 719
Lokalizacja: EPOM
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: der » 19 maja 2020, 18:38

Nie zakumałeś dygresji. Pół świata w tej samej chwili popierdoliło na punkcie zapasów jedzenia (choć ma się kilkadziesiąt metrów do sklepów, żeli antybakteryjnych, choć nigdy ich wcześniej nie używali, a mycie rąk pozbywa tak samo bakterii i dodatkowo nie robi ze skóry papieru ściernego, rękawiczek jednorazowych oraz papieru do dupy. "Bo nie będzie".
p.s. Wiem, że trudno się spojrzeć "za siebie" zatem spróbuj domyć swoje auto samą wodą, bezdotykowo.

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 19 maja 2020, 18:40

Tu nie było tego szaleństwa, ale rzeczywiście była jakaś panika w Europie. I co? Była uzasadniona?
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
der
Posty: 1878
Rejestracja: 19 stycznia 2016, 10:02
Reputation: 719
Lokalizacja: EPOM
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: der » 19 maja 2020, 20:19

Absolutnie nie. W tydzień półki się zapełniły a po dwóch towaru było więcej niż przed. Bo do ludzi nie dociera, że mamy globalnie całkowicie sprywatyzowany i mocno zautomatyzowany rynek produkcji, a ten próżni nie lubi. W moim domu nie kupiliśmy niczego więcej niż zwykle. Bo nie lubię przepłacać. A fala paniki to najlepsza karma dla spekulantów.

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

COVID dzień 61.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 19 maja 2020, 22:54

Od rana wieje szergi. Oczywiście nazwę tego wiatru pisze się jakoś inaczej bo pochodzi z języka arabskiego i odznacza suchy, ale dla mojego ucha tak właśnie brzmi. Wieje od południowego wschodu, od Sachary. Temperatura powietrza 36 stopni. Po raz pierwszy trudno jechać bez włączonej klimy. A jedziemy do Tiznitu zrobić zakupy do domu. Znaczy się Dominik, bo ja zakupy do domu i prezenty robię zawsze na początku wyjazdu jak są jeszcze pieniądze. Dominik kupuje rzeczy spożywcze które tak długo nie mogą czekać. On to lubi. Co prawda cały gulasz wołowy trzeba było na szybko zjeść bo zawekowanie się nie powiodło, ale przyprawy czy olej arganiowy takich niespodzianek nie zrobi. Stoję na bazarze i z nudów porównuję różnice pomiędzy różnymi rodzajami rodzynek, daktyli, oliwek. Próbuje różnych przypraw i ziół. Taki prawdziwy bazar z przyprawami usypanymi górami przypraw, górami oliwek czy pomarańczy, kiszonymi cytrynami żywymi kurami bo życie to najlepsze zabezpieczenie przed zepsuciem. Zwierzęta obdarte że skóry i poćwiartowane a nawet ich odrąbane głowy dla Europejczyków są chyba trochę odstręczajace. W części bazaru z rybami można zobaczyć wielkie bogactwo oceanu. Rozpoznaję rekina, płaszczkę, sardynki, coś jak flądrę, krewetki, i duże skorupiaki, małże, ośmiornice, kałamarnice. Większości ryb za to nie znam. Jakaś przypominająca srebrny pasek do spodni inna tuńczyka. Są piękne. Sprzedawca pokazuje że świeże. Oko przezroczyste, skrzela czerwone ma gwarantować że z dzisiejszego połowu. Na drogę nie weźmiemy. Był plan żeby zrobić sardynki w occie i zalać olejem ale skończyło się na ośmiornicach. Bazar to jedyne w okolicy muzeum morskie gdzie można zobaczyć co żyje w oceanie. Jak już pisałem praktycznie całą faunę lądową można też spotkać na bazarze, ale w dziale mięsnym. Co ciekawe całe tusze samców wiszą z jądrami co też może zaskakiwać Europejczyka. Jądra smakują podobnie jak cynaderki. Jeśli tylko przejdą przez gardło. Jedynie mięsa osłów nie spotkałem, ale jak pisałem osioł to bardziej środek transportu niż zwierzę. Jest silnie wypierany przez motorowery, ale do pasienia owiec nadaje się doskonale. Za to pasterze wielbłądów jeżdżą już motorowerami żeby zaganiać stado. Takich szczegółów nie widzi się od razu. Żeby zobaczyć coś więcej niż tylko kurz z którego ten kraj jest zbudowany trzeba się zatrzymać. Choćby po to, żeby dotknąć palmy czy argana. Ja mam duży problem z zatrzymywaniem się. Nie umiem, ale postanowiłem się uczyć. Dawniej powodem do dumy był przejazd do Bassano w 12 godzin. Teraz taką podróż planuję na dwa, trzy dni. Zatrzymuję się w miejscach które od dawna chciałem zobaczyć i nie było na to czasu. Czy to muzeum w Dolnych Vestonicach czy muzeum w Singisheim w końcu się doczekały zwiedzenia. Podobnie jeśli mam wybierać pomiędzy droga szybką a ładną to zawsze wybiorę tą ładną. W końcu tego aktywnego życia zostało ze dwadzieścia lat i w końcu trzeba zacząć się delektować. Albo i mniej. Więc otwieram boczne drzwi od auta, kładę się na łóżku i patrzę. Po jakimś czasie zwierzęta przestają omijać samochód i zaczynają sprawdzać co człowiek wyrzucił. Czy to małe ptaki czy wiewiórki doskonale rozumieją i dobrodziejstwa i zagrożenia związane z człowiekiem, ale żeby to zauważyć to trzeba się zatrzymać i zacząć patrzeć. Tak samo z ludźmi. Najpierw się ich nie rozumie. Co tu robią, jak żyją. Pełna egzotyka. Ale jak się zatrzymasz, zaczniesz przyglądać to sami ci powiedzą. Zapytasz dlaczego ten dom nie jest remontowany? Bo właściciel zmarł a spadkobiercy kłócą się o spadek i wolą żeby się rozpadło niż żeby ktoś korzystał. Albo nie pytasz i sami powiedzą, że ciotka musi zamieszkać w innym domu bo jej syn zamknął dom, zabrał klucze i wyjechał do miasta a ona nie ma jak dostać się do domu. To wszystko takie normalne, nasze, ludzkie. Ludzie są tu najmniej egzotyczni. Nawet kobiety zupełnie jak u nas. Dopóki są panienkami to są zgrabne i odważnie patrzą łowiąc oczami. A oczy mają piękne. Nawet gdy pada komplement wobec takiej dziewczyny to brzmi on z francuska la gazelle. Po ślubie zwiększają kilkukrotnie objętość i znika też wzrok ciekaw czy ten facet wart jest uwagi.
To zatrzymanie się i przeglądanie to nie jest prosta sprawa. Wracając z plaży rowerem zwróciłem uwagę na porzucone pole pokryte gęsto białymi kwiatkami. Nie chciało mi się zatrzymać i sprawdzić co to za kwietna łąka na pustyni. W końcu za którymś tam razem w końcu poszedłem sprawdzić. I jedyne co zobaczyłem że to takie małe roślinki które rosną na suchym piachu ale deptane zaraz zamieniają się w śliskie błoto. Skąd mają tyle wody? W końcu się pochyliłem o obejrzałem roślinkę. Cała jej powierzchnia jest pokryta drobnymi idealnie przeźroczystym pęcherzykami z wodą. Dopiero na zbliżeniu wygląda niezwykle. Porobiłem zdjęcia i pokazałem znajomym. Jedna z nich od razu poprosiła żeby jej przywieźć taką roślinkę. To teraz jadę przez pół świata jak Leon zawodowiec ze swoją pelargonią targając doniczkę z dziwną roślinką. Aziz gdy zobaczył roślinkę w aucie powiedział, że jest używana do mycia głowy. Pewnie zawiera saponiny. I że dawniej ja suszono, tarto na mąkę i robiono z niej coś do jedzenia. No i w końcu ruszyliśmy. Są przepustki i jest bilet. Co prawda Hiszpanie zażądali jeszcze potwierdzenie miejsca zameldowania w Polsce z tłumaczeniem na hiszpański żeby nas wpuścić na prom, ale to świadczy tylko że Europejska demokracja idzie w kierunku ustroju walczącego z problemami które sam tworzy. Albo że już nikt nie kontroluje rozpasanej biurokracji.
Zbyszek Gotkiewicz


Wróć do „Szwarc, mydlo i powidlo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość