[Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
- Marcus Biesioroff
- Posty: 535
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 00:22
- Reputation: 160
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
[Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Ciekawy post na temat podejścia do ryzyka (celowo nie piszę o "zarządzaniu ryzykiem") autorstwa Jeffa Ambrosego:
http://www.ambrosephoto.com/paragliding ... the-risks/
Autor pisze o tym, że przekonywanie innych a przede wszystkim siebie o tym, że ryzyko w naszym sporcie jest "śmiesznie małe" jest po prostu błędem. Nie znaczy to wcale, że trzeba natychmiast przestać latać, jednak warto zrobić rachunek sumienia...
http://www.ambrosephoto.com/paragliding ... the-risks/
Autor pisze o tym, że przekonywanie innych a przede wszystkim siebie o tym, że ryzyko w naszym sporcie jest "śmiesznie małe" jest po prostu błędem. Nie znaczy to wcale, że trzeba natychmiast przestać latać, jednak warto zrobić rachunek sumienia...
Lubię patrzeć na niebo, bo wiem, że go nie wyasfaltują
-
- Posty: 1806
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
- Reputation: 479
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Były Pilot
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Fajnie było by wspólnie zastanowić się i nazwać w punktach gdzie widzimy ryzyko i jak się przed nim chronić.
Mariusz Kilian
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
A jaki schemat oceny ryzyka i zarządzania nim proponujesz zastosować? Według mnie jest problem z oceną ryzyka oraz z bagatelizowaniem go.
Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 30
- Rejestracja: 31 grudnia 2015, 10:18
- Reputation: 11
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Marcus Biesioroff pisze:Ciekawy post na temat podejścia do ryzyka (celowo nie piszę o "zarządzaniu ryzykiem") autorstwa Jeffa Ambrosego:
http://www.ambrosephoto.com/paragliding ... the-risks/
Autor pisze o tym, że przekonywanie innych a przede wszystkim siebie o tym, że ryzyko w naszym sporcie jest "śmiesznie małe" jest po prostu błędem. Nie znaczy to wcale, że trzeba natychmiast przestać latać, jednak warto zrobić rachunek sumienia...
Marcus artykuł ciekawy, wyliczenia statystyczne ryzyka są szczerze mówiąc jak lodowaty prysznic. Mam nadzieję, że próbka na której on to policzył jest niereprezentatywna dla całości naszej latającej populacji. Ale może właśnie lepiej tego nie weryfikować tylko się zastanowić głęboko na bazie nawet przesadzonych wyliczeń. Lepsza chyba refleksja niż rozdzielanie włosa na czworo.
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Niestety nie mogę odnieść sie do artykułu powodu braku języka angielskiego. A ciekawi mnie metodologia wyliczenia stopnia ryzyka.
Zbyszek Gotkiewicz
- Marcin.
- Posty: 539
- Rejestracja: 06 marca 2016, 17:43
- Reputation: 33
- Lokalizacja: Mechanik paralotniowy TM PG
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Z pomocą translatora trochę przełożyłem i widać ,że ryzyko jest. Jednak ja bym podzielił ryzyko na termicznych i ppg , bo znam przypadki latających już dużo lat tylko wieczorem albo bardzo rano. A z resztą to też nie reguła chyba. Rada Starszych ile już lata? Czy to w termice czy ppg ppgg?
I co ? jesteście tu Oby jak najdłużej!
''...Począwszy od 2015 roku było około 6700 zarejestrowanych paralotniarzy w USA. W tym samym roku było co najmniej 8 ofiar śmiertelnych, które znam na poziomie krajowym. Zakładając, że około 2/3 zarejestrowanych pilotów to są aktywnymi piloci. Prosta matematyka równa śmiertelności wśród nas paralotniarzy waha się około 1 na 550. Należy pamiętać, to jest dla przeszkolonych, aktywnych i pilotów. Jak tą jedną z 550 ofiar śmiertelnych rocznie porównać do innych zajęć? Narciarstwo to jeden z 1.400.000 rocznie. Bungee jumping wynosi 1 do 500,000 rocznie. Rowerowe wynosi 1 do 100,000 rocznie i podobnie Spadochroniarstwo jest 1 na 100.000 rocznie. Wyścigi motocykli wynosi 1 do 1000 rocznie. Wspinaczka w Nepalu wynosi 1 do 145 rocznie. Wreszcie base Jumping wynosi 1 do 60 rocznie... ......W ramach naszej lokalnej społeczności, tutaj w Górach Skalistych, która jest jednym z najbardziej aktywnych w kraju, zauważyłem przez lata około 10 poważnych wypadków na każdy jeden śmiertelny. Poważny wypadek zwykle wiąże złamanym kręgosłupem, połamane nogi lub poważny uraz w szpitalu na dłuższy pobyt. Matematycznie, prawdopodobieństwo, że jako aktywny, paralotniarz nasze szanse na lądowanie w szpitalu z poważnym urazie wynosi 1 do 55 rocznie. Oznacza to, że jest 3 razy bardziej prawdopodobne, aby złamać mojkregoslup w tym roku niż zginac podczas wspinaczki w Nepalu.... ....Uzyskaj szkolenia SIV... ..... Wiosna to najbardziej wymagający i niebezpieczny stan powietrza w roku, a tym samym czas wielu wypadków. Musisz latać cały czas, aby utrzymać umiej etności. Poza tym, powietrze zimą będą uczyć się więcej o tym, jak skrzydło lata, niż w jakiejkolwiek innej porze roku. Określić tolerancję ryzyka. Każdy ma inną tolerancję na ryzyko ze względu na stan ciała, odpowiedzialności, wieku, stanu zdrowia, cele itp dowiedzieć się, co jest tolerancja i wybrał grupę podobnie myślących pilotów, którzy podzielają ten sam poziom tolerancji. Następnie za pomocą tej grupy trzymać się nawzajem w odpowiedzialności przy podejmowaniu decyzji. To było bardzo pomocne dla mnie- nauka i słuchanie moich przyjaciół! Badania warunków w powietrzu i zawsze zrozuminie, po której stronie równania energii lecisz dalej. Jeśli nie rozumiesz, jak prawidłowo badać energię, porozmawiaj z kimś, kto robi. W moim przekonaniu jest to najważniejsza ocena ktora można dokonać przed odlotem. Rozmowa z wieloma moimi przyjaciółmi, którzy zostali ranni, w prawie wszystkich przypadkach były one po niewłaściwej stronie równania. I latały po niewłaściwej stronie zbyt wiele razy w przeszłości. Nigdy nie czuj się źle rezygnując z latania. Jest to jedna z najlepszych rzeczy ktora zauważyłem u społeczności latającej. Jeśli zdecydujesz się nie latać z jakiegokolwiek powodu, nikt nie pyta lub drwi z tej decyzji. ....''
I co ? jesteście tu Oby jak najdłużej!
''...Począwszy od 2015 roku było około 6700 zarejestrowanych paralotniarzy w USA. W tym samym roku było co najmniej 8 ofiar śmiertelnych, które znam na poziomie krajowym. Zakładając, że około 2/3 zarejestrowanych pilotów to są aktywnymi piloci. Prosta matematyka równa śmiertelności wśród nas paralotniarzy waha się około 1 na 550. Należy pamiętać, to jest dla przeszkolonych, aktywnych i pilotów. Jak tą jedną z 550 ofiar śmiertelnych rocznie porównać do innych zajęć? Narciarstwo to jeden z 1.400.000 rocznie. Bungee jumping wynosi 1 do 500,000 rocznie. Rowerowe wynosi 1 do 100,000 rocznie i podobnie Spadochroniarstwo jest 1 na 100.000 rocznie. Wyścigi motocykli wynosi 1 do 1000 rocznie. Wspinaczka w Nepalu wynosi 1 do 145 rocznie. Wreszcie base Jumping wynosi 1 do 60 rocznie... ......W ramach naszej lokalnej społeczności, tutaj w Górach Skalistych, która jest jednym z najbardziej aktywnych w kraju, zauważyłem przez lata około 10 poważnych wypadków na każdy jeden śmiertelny. Poważny wypadek zwykle wiąże złamanym kręgosłupem, połamane nogi lub poważny uraz w szpitalu na dłuższy pobyt. Matematycznie, prawdopodobieństwo, że jako aktywny, paralotniarz nasze szanse na lądowanie w szpitalu z poważnym urazie wynosi 1 do 55 rocznie. Oznacza to, że jest 3 razy bardziej prawdopodobne, aby złamać mojkregoslup w tym roku niż zginac podczas wspinaczki w Nepalu.... ....Uzyskaj szkolenia SIV... ..... Wiosna to najbardziej wymagający i niebezpieczny stan powietrza w roku, a tym samym czas wielu wypadków. Musisz latać cały czas, aby utrzymać umiej etności. Poza tym, powietrze zimą będą uczyć się więcej o tym, jak skrzydło lata, niż w jakiejkolwiek innej porze roku. Określić tolerancję ryzyka. Każdy ma inną tolerancję na ryzyko ze względu na stan ciała, odpowiedzialności, wieku, stanu zdrowia, cele itp dowiedzieć się, co jest tolerancja i wybrał grupę podobnie myślących pilotów, którzy podzielają ten sam poziom tolerancji. Następnie za pomocą tej grupy trzymać się nawzajem w odpowiedzialności przy podejmowaniu decyzji. To było bardzo pomocne dla mnie- nauka i słuchanie moich przyjaciół! Badania warunków w powietrzu i zawsze zrozuminie, po której stronie równania energii lecisz dalej. Jeśli nie rozumiesz, jak prawidłowo badać energię, porozmawiaj z kimś, kto robi. W moim przekonaniu jest to najważniejsza ocena ktora można dokonać przed odlotem. Rozmowa z wieloma moimi przyjaciółmi, którzy zostali ranni, w prawie wszystkich przypadkach były one po niewłaściwej stronie równania. I latały po niewłaściwej stronie zbyt wiele razy w przeszłości. Nigdy nie czuj się źle rezygnując z latania. Jest to jedna z najlepszych rzeczy ktora zauważyłem u społeczności latającej. Jeśli zdecydujesz się nie latać z jakiegokolwiek powodu, nikt nie pyta lub drwi z tej decyzji. ....''
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Moje statystyki, które robiłem wiele lat temu szacują ryzyko wypadku śmiertelnego na 4 wypadki rocznie przy około 2000 latających. Czyli tu poziom by się potwierdził. Jeden trup rocznie na pięciuset pilotów. Obecnie mam wrażenie, że jest dwa razy więcej latających ( 2 tyś swobodnych i 2 tysiące napędowców) a wypadków śmiertelnych jest niewiele więcej niż te cztery. Czyli być może liczba wypadków śmiertelnych spadła do jednego na tysiąc. Być może, bo tak naprawdę to nie wiem ilu paralotniarzy zginęło w ostatnich latach. Gdy przestałem to spisywać to jedynym źródłem pozostały raporty PKBWL. Pamięta ktoś ile było takich wypadków w zeszłym roku? Tak na szybko to dwie spirale napędowe do ziemi, Pararudniki akro, Wspólny lot na Skrzycznym, Zderzenie dwóch trajek. To sześciu. Pamięta ktoś jeszcze jakieś wypadki? A jedynym sposobem dla zmniejszenia tej liczby jest stosowanie procedur wypracowanych w lotnictwie, na co nie ma zgody wśród paralotniarzy.
Co do lżejszych wypadków takich jak połamane kręgosłupy nie ma żadnej informacji ponieważ w większości są one ukrywane. Nawet od dość biskich kolegów dowiaduję się o takich wypadkach przypadkiem.
Co do lżejszych wypadków takich jak połamane kręgosłupy nie ma żadnej informacji ponieważ w większości są one ukrywane. Nawet od dość biskich kolegów dowiaduję się o takich wypadkach przypadkiem.
Zbyszek Gotkiewicz
- uriuk
- Site Admin
- Posty: 4140
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
- Reputation: 891
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Problem w tym, ze nie znamy iosci czynnie latajacych, bo duza czesc tych, co ma papiery nie lata, ale za to odwrotne sytuacje sa na porzadku dziennym.
Poza tym duza czesc tych ktorzy lataja robi to 10-15 h w roku. Czy kierowce robiacego rocznie 400 km mozna powaznie traktowac w statystykach?
Poza tym duza czesc tych ktorzy lataja robi to 10-15 h w roku. Czy kierowce robiacego rocznie 400 km mozna powaznie traktowac w statystykach?
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Nie chodzi o ocenianie poziomu latających. Chodzi o ocenienie poziomu zagrożenia przy takim sposobie uprawiania paralotniarstwa, jaki jest obecnie powszechny. Poziom latających jest czynnikiem wpływającym na to że ten poziom zagrożenia jest taki, a nie inny.
Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 23:09
- Reputation: 1
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
To moze staży (od stażu) paralotniarze napisaliby z ich punktu widzenia jakie umiejetnosci sa kluczowe do "przetrwania" w tym sporcie?
Adam
Adam
- uriuk
- Site Admin
- Posty: 4140
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
- Reputation: 891
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Umiejetnosc oceny warunkow i opanowanie startu (baaardzo duzo dzwonow ma maiejsce podczas startu)
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 23:09
- Reputation: 1
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Zapomniałem opisać zagrożenia związane z lądowaniem w wodzie i pewnie coś jeszcze. Mój kolega przed lotem uprzedzał wszystkich ze maja utrzymywać separację, a następnie pozwolił żeby pilot który leciał obok niego staranował go w powietrzu. Czyli znać teorię to za mało. Trzeba ją jeszcze stosować w praktyce i to we właściwy sposób.
Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 30
- Rejestracja: 31 grudnia 2015, 10:18
- Reputation: 11
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Przydałoby się także czasami bardziej przemyślane i dojrzałe podejście niektórych doświadczonych do tego co mówią tym niedoświadczonym którzy są w nich wpatrzeni (do czasu) jak w obraz. I powstrzymanie się od sztubackiego opowiadania efekciarskich bon motów typu " najbardziej niebezpiecznym elementem paralotniarstwa jest dojazd na startowisko". Równie to efektowne co nieprawdziwe a przez to głupie i szkodliwe. A niestety to się zdarza.
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Marek Perkowski pisze:Przydałoby się także czasami bardziej przemyślane i dojrzałe podejście niektórych doświadczonych do tego co mówią tym niedoświadczonym którzy są w nich wpatrzeni (do czasu) jak w obraz. I powstrzymanie się od sztubackiego opowiadania efekciarskich bon motów typu " najbardziej niebezpiecznym elementem paralotniarstwa jest dojazd na startowisko". Równie to efektowne co nieprawdziwe a przez to głupie i szkodliwe.
To akurat bonmot Uriuka (chyba). Powstał jako próba zrównoważenia powszechnie panującej opinii, że zagrożenia w paralotniarstwie są powszechne i nierozpoznawalne. Czyli że jest niebezpiecznie i nie wiadomo kiedy oraz dlaczego.... Obecnie nikt już nie stosuje żadnego z takich argumentów.
Zbyszek Gotkiewicz
- uriuk
- Site Admin
- Posty: 4140
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
- Reputation: 891
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Bije sie w piers, mowilem cos takiego, ale jakies 15-16 lat temu. Pozniej zginelo wielu moich znajomych. Tylko jeden polski pilot zginal w drodze na startowisko (przejechany przez pijanego kierowce)
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
A tak przy okazji porównuję rozwój tych samych wątków tutaj i na grupie paralotniowej. No i widzę, że użytkownicy forum nie powinni mieć kompleksów
Zbyszek Gotkiewicz
- uriuk
- Site Admin
- Posty: 4140
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
- Reputation: 891
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Wlasnie na facebooku widze kolejne pozegnanie pilota. Slowenskiego.
-
- Posty: 816
- Rejestracja: 29 grudnia 2015, 22:01
- Reputation: 132
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Latam: Nie latam
- Doświadczenie: Były Pilot
- Kontakt:
Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka
Adam (Szosa) pisze:To moze staży (od stażu) paralotniarze napisaliby z ich punktu widzenia jakie umiejetnosci sa kluczowe do "przetrwania" w tym sporcie?
Adam
Adam,
Rozumiem, że prosisz o udzielenie takich informacji, bo podobnie jak ja kilka lat temu przestraszyłeś się nieco po przeczytaniu tego typu artykułu. Twoja początkowa fascynacja lataniem została teraz zmącona publikacją w której ktoś dał Ci do zrozumienia, że latanie to jednak nie jest jazda do cioci Jadzi w odwiedziny i tu możesz realnie zrobić sobie krzywdę bądź zginąć. Jest to całkowicie normalnie i nie ma się co przejmować tym lękiem, każdy z nas ma zaprogramowany instynkt samozachowawczy. Przede wszystkim nie ulegaj jednak statystyce. Mówienie, że na X paralotniarzy jest Y wypadków śmiertelnych per rok i Z wypadków z urazami ortopedycznymi nie jest tutaj na miejscu. To tak jak by powiedzieć, że w badaniu statystycznym wzięto pod analizę 100 000 zarejestrowanych na przestrzeni 5 lat pojazdów i okazało się, że tylko 100 brało udział w jakichkolwiek wypadkach kończących się obrażeniami pasażerów. Niby mało ale nikt nie napisał, ze 95% z nich to samochody niedzielnych kierowców robiących rocznie 1000 km, 3% do ciągniki rolnicze i pojazdy wolnobieżne a 2% to pojazdy komunikacji zbiorowej. Przy takim podziale faktycznie można stwierdzić, że wypadkowość na polskich drogach jest bardzo mała. Problem polega na tym, że wszystkie te pojazdy poruszają się raczej z niskimi prędkościami i po stałych trasach, często mało uczęszczanych. Po co to piszę? Po to, żebyś zdał sobie sprawę z tego, że nie ma aktualnie dobrej statystyki opisującej wypadkowość i śmiertelność paralotniarzy.
Zaczynając jednak od porównań z artykułu. Autor bardzo rozminął się z prawdą określając śmiertelność u spadochroniarzy na 1 do 100K, przesadzając przy tym o kilka rzędów wielkości. Skoki spadochronowe są jednak bardziej niebezpieczne od latania glajtem, choć pod pewnym względem nęcą swoją adrenalinością. Mogę zgodzić się z śmiertelnością u narciarzy na poziomie 1:1M4 ale nie mówi się już o tym, że bardzo łatwo nabawić się tam poważnych kontuzji rzutujących na zdolność poruszania się. Jazda motocyklem jest znowu przesadzona w drugą stronę -- to naprawdę nie jest aż tak niebezpieczne, żeby określać śmiertelność na poziomie 1:1K a piłowanie pod odcinkę na wyizolowanym torze jest dużo bezpieczniejsze niż jazda w miejskim ruchu. Autor artykułu, który wywołał u Ciebie takie zaniepokojenie sam napisał (zakładam, że znasz angielski)
Assuming that approximately 2/3 of registered pilots are active pilots (the larger demographic having accidents), simple math equates the annual risk of fatality amongst US paraglider pilots to be approximately 1 in 550. Keep in mind this is for trained, active pilots
Zwróć uwagę na słowa trained, active pilots. Wiesz co przez nie przemawia? Określa ono ludzi, którzy robią rocznie po 300 godzin w wielu lotach w skrajnie różnych warunkach. W statystykach per osoba bierze się do jednego wora ludzi takich jak ja, którzy robią ~20 godzin rocznie, przelotowców ~200h/y i pewnie jeszcze do tego acro-pilotów. Takie podejście daje kompletnie fałszywe wyniki. Nie jest istotne jak liczna jest grupa paralotniarzy objętych statystyką. Istotne jest jak bardzo i w jaki sposób wystawiają się oni na ryzyko. Wiadomo, że im więcej latasz tym większa szansa na to, że stanie Ci się krzywda. To jednak nie wszystko. Jeżeli robisz 100 godzin rocznie latając na krawężnikach typu (posłużę się swoim, lokalnym przykładem): Mszana Wapno, czy Działy to zaręczam Ci, że jesteś naprawdę bezpieczny. Na naszych rewirach w zeszłym roku nie było ani jednego wypadku. Ani jednego, nawet najmniejszego wypadku. Najpoważniejszą kategorią zdarzeń było przyduszenie na zawietrznej zakończone lądowaniem na drzewach. Jeżeli jednak robisz 20 godzin rocznie w Dolomitach, to narażasz się na kilka rzędów większe ryzyko niż na Mszanie mimo tego, że masz 5x mniejszy nalot. Col Rodella to nie jest las mieszany porastający Wapno, w którym koledzy pomogą zejść z drzewa jeżeli zapakujesz się tam po dużej klapie. W Dolomitach to samo zdarzenia oznacza po pierwsze poważne obrażenia, po drugie akcję śmigłowcem a nie daj Boże co gorszego. Rozumiesz już co mam na myśli?
Na koniec dam kilka rad. Przede wszystkim nie myśl aż tak bardzo o tym. Im więcej będziesz myślał o tym jak, gdzie i dlaczego możesz zginąć, tym bardziej latanie stanie się dla ciebie strachem a nie przyjemnością, a nie o to w tym chodzi. Bądź świadomy zagrożeń ale nie jedź na latanie z myślą, że możesz już z niego nie wrócić. Mnie przerażała wizja dostania klapy. Będąc na MP na Słowenii w 2014 roku dostałem pierwszy raz dużą deformację przy której odkręciło mnie prawie o 90 stopni. Klapa weszła bez najmniejszego ostrzeżenia a od momentu rozpoczęcia do ustabilizowania lotu minęło ok 3~4 sekundy. I co? Przestraszyłem się trochę i nic więcej. Straciłem może 10~20 metrów (skrzydło przy wyjściu skoczyło do przodu i zaczęło się napędzać) i dokręciłem ten sam komin do końca i poleciałem dalej. W Macedonii miałem 3 duże z czego jedną ok 150m nad ziemią i też jakoś żyje.
Wiedz jednak, że mam świadomość tego ryzyka. Jeden z moich znajomych zginął na moich oczach po przeciągnięciu na holu. Innego mojego znajomego "odprowadzałem do śmigła" po klapie i uderzeniu w stok na Jaworzynie Krynickiej. W pierwszym roku latania (a dokładniej po kilku miesiącach) na moich oczach wszedł w negatywke i połamał się nieznany mi pilot z Tarnowa. Interesuję Cię pewnie czy nie chciałem tego rzucić? Szczerze powiedziawszy taka myśl, zawsze była gdzieś z tyłu głowy. Dlaczego tego nie zrobiłem? Szczerze powiedziawszy sam nie wiem. Może to trochę nałóg. Może to akceptacja brutalności tego świata po śmierci Ojca, ciężko powiedzieć. Puki co radość z latania przeważa nad strachem, frustracją z powodu niepowodzeń i nad paroma innymi rzeczami. Pamiętaj jednak o jednym. Kiedy przyjdzie taka chwilka, w której stwierdzisz "to nie dla mnie", po prostu odejdziesz z tego sportu bez żalu i tyle. Nie ma co teraz martwić się, że chcę latać ale coś mnie blokuje. Z czasem wszystko się ustabilizuje i "wygładzi".
Odpal sobie ten kawałek: https://www.youtube.com/watch?v=Vm0VBWnUhvU (Pink Floyd - Echoes z albumu Meddle) i pomyśl o tym pod innym kątem . Aha i możesz sobie synchronicznie do tego zapuścić Odyseję Kosmiczną 2001 od momentu "Jupiter and beyond the Infinite" . Ponoć Echoes miało być pierwotnie ścieżką dźwiękową do końcówki filmu Kubricka.
Mateusz Lubecki
tel: +48 660 43 44 46
tel: +48 660 43 44 46
Wróć do „Bezpieczeństwo i Wypadki”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość