[Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Kwestie związane z bezpieczeństwem latania i zapobieganiem wypadkom. Ze względu na powagę tematu wszelakie trolowanie nie będzie tutaj tolerowane.
Adam (Szosa)
Posty: 11
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 23:09
Reputation: 1
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Adam (Szosa) » 11 marca 2016, 21:06

Dzieki za wyczerpujaca odpowiedz. Z wiekszoscia tego co piszesz w sumie sie zgadzam. Statystyka to podobne najwieksze klamstwo xx wieku. Ale wazne jest zrozumienie pewnych tendencji. Sa piloci ktorzy lataja od 15 lat i nie mieli nawet zlamanej nogi (moj instruktor). Sa wiec pewne umiejetnosci albo sposoby postepowania aby ryzyko zminimalizowac. Mam pewne teorie na ten temat ale za krotko latam aby sie wymadrzac. Wole posluchac innych.

Tu jeden wyjadacz skokow (i tez paralotniarz) podaje kilka recept. To staniu sie "pussy" mowi wiecej niz niejedna teoria. Niestety po angielsku...
Adam

SP8EBC
Posty: 816
Rejestracja: 29 grudnia 2015, 22:01
Reputation: 132
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Latam: Nie latam
Doświadczenie: Były Pilot
Kontakt:

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: SP8EBC » 11 marca 2016, 22:02

Adam (Szosa) pisze: Niestety po angielsku...
Adam

No jest to kolejny dowód na to, że warto się uczyć języków ;) Choć akurat to jest Anglik a bez dobrej biegłości, faktycznie ciężko czasami Anglików zrozumieć. Co innego Amerykanie i Australijczycy.

Sa piloci ktorzy lataja od 15 lat i nie mieli nawet zlamanej nogi (moj instruktor). Sa wiec pewne umiejetnosci albo sposoby postepowania aby ryzyko zminimalizowac.

Jak już pisałem, to zależy od tego gdzie i jak latasz. Mam znajomego, który lata już około 8 wiosen, czyniąc to na nieprzyzwoicie wytłuczonym skrzydle Gin Oasis. Nauczył się sam, nie posiada zapasu i jakiejkolwiek elektroniki. Przez te 8 lat nie miał nawet zwichniętej nogi a robi rocznie ok 30 do 40 godzin. Wiedz w czym leży klucz? Ten kumpel lata tylko i wyłącznie na żaglu ewentualnie na spokojnej termice. Nigdy nie startuje w kwietniu o 12 godzinie ani nie jeździ w wysokie góry (głównie ze względu na brak papierów i ubezpieczenia). Dzięki temu nawet mając skrzydło w fatalnym stanie technicznym jakoś daje radę i na swój sposób jest bezpieczny.

Znam też pilota, który lata praktycznie od zawsze (wczesne lata 90te). Początkowo równolegle skakał ze spadochronem. Przez te lata nie odniósł żadnych obrażeń, normalnie chodzi i ma się dobrze :) Ale jest on człowiekiem bardzo rozważnym i rozsądnym. Jak jest za mocno (nie tylko w sensie silnego wiatru) nie lata a jego skrzydło to Delta 1 a nie żadne Enzo2, czy inne wynalazki :). Lata regularnie ale z tego co wiem w większości na naszych lokalnych pagórach.

Inaczej ma się sprawa w wysokich górach takich jak Dolimity, czy Alpy. Tam na wiosnę naprawdę trzeba wiedzieć co się robi. Wiatry dolinowe, ostra termika nad gołymi skałami, skomplikowany układ terenu itp. Na polskim krawężniku sprawa jest klarowna, albo wieje pod stok albo z boku. Tam musisz myśleć gdzie nie lecieć żeby nie narobić sobie biedy. Masz więc porównanie jak miejsce do latania i decyzję wpływają na ryzyko. Mszana Wapno a Dolomity to dwa zupełnie inne światy, które łączy jedynie to, że i tu i tu da się latać. Rozwiązaniem kompromisowym jest np. Kobala i Dolina Soczy w Słowenii. Możesz latać tak jak ja, czyli asekuracyjnie od Kobali na Zmarzłego a potem na Stol. Możesz też bardziej zaryzykować i lecieć w wysokie góry na Krna. Nie chodzi tu nawet, że Cię wyskłada i się połamiesz. Z góry wyglądało to tak, że powrót do cywilizacji po lądowaniu na Krnie trwałby chyba ze dwa dni :) Tak czy inaczej pokazuję to, że można latać ostrożnie i wprawdzie nie osiągać tak dobrych wyników ale jednocześnie mniej ryzykować. Można tez cisnąć i trzeć stabilem o skałę ale jednocześnie poziom zagrożenia.

A tak przy okazji:
https://www.youtube.com/watch?v=b_6hFrzsyd4&list=PL89CD01B31F3BA096
Pink Floyd - "Live at Pompeii"
Mateusz Lubecki
tel: +48 660 43 44 46

Adam (Szosa)
Posty: 11
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 23:09
Reputation: 1
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Adam (Szosa) » 11 marca 2016, 22:32

Ryzyko nie moze byc ch tv a wprost proporcjonalne TYLKO do tego gdzie sie lata. Oczywiscie masz racje piszac ze ryzyko wxrasta w trudniejszych warunkach (gory, wiatry dolinowe itp.) ale chodzi chyba o to zeby latac w miejscach dostosowanych do umiejetnosci. Ryzyko wypadku u takiego Maurera latajacego w wysokich gorach nie jest takim samym ryzykiem jak my dwaj bysmy sie tam pojawili przy naszym poziomie latania.

Stad bylo moje pytanie: jakie umiejetnosci sa kluczowe... Jedno juz podales- miejsca dostosowane do umiejetnosci.
A.

Adam (Szosa)
Posty: 11
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 23:09
Reputation: 1
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Adam (Szosa) » 11 marca 2016, 22:37

Baj de łej...
"akurat to jest Anglik "
Australijczyk
A.

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: ciacholot » 12 marca 2016, 00:39

Myślę, że zarówno problem jak i sposób myślenia zszedł na zupełnie złą drogę. Nie chodzi tu o straszenie czy wykazywanie , że paralotniarstwo generuje trupy i kaleki. Chodzi zupełnie o coś innego. Moim zdaniem należy zastanowić się nad punktami krytycznymi i uświadomić sobie i całej naszej społeczności tej i przyszłej gdzie one się znajdują.Takie procesy od dawna stosuje się w wielu dziedzinach. Np. w przemyśle spożywczym są one zdefiniowane w systemie HCCP, a w małych zakładach gastronomicznych nazywa się to "dobrą praktyką higieniczną" Nie wiem czy zdajemy sobie sprawę z tego, że w tym wątku określono już kilka takich punktów krytycznych. Są nimi np.
1. Mały nalot roczny.
2. Przerwa zimowa w lataniu.
Z tych zagrożeń należy wyciągnąć wnioski i stworzyć zalecenia np. Nie zaczynaj sezonu od ..., albo idź na łąkę i poćwicz ze skrzydłem zanim staniesz na startowisku.

Z pewnością jeszcze wiele innych.
Wydaje mi się, że jesteśmy, mimo młodego i mało powszechnego sportu, wystarczającą grupą, do obiektywnego wg. dzisiejszej wiedzy, określenia krytycznych punktów zagrożeń i z wykorzystaniem wiedzy o wypadkach do określenia działań zabezpieczających nas przed głównymi zagrożeniami.
Pozostaje tylko pytanie, kto to zrobi lub kto potrafi zadać taki temat jakiemuś studentowi na pracę dyplomową.
To, że takie opracowania istnieją już dawno w lotnictwie to jest dla wszystkich zrozumiałe. Wprowadzanie procedur z pewnością jest co najmniej bardzo trudne, ale określenie i uświadomienie o zagrożeniach to zupełnie inna sprawa. Myślę, że nawet bardzo doświadczeni piloci paralotniowi nie biorą pewnych zagrożeń pod uwagę bo nie są one sprecyzowane.
Mariusz Kilian

Adam (Szosa)
Posty: 11
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 23:09
Reputation: 1
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Adam (Szosa) » 12 marca 2016, 00:53

Nie chodzi o procedury. O tym juz na forum (tym innym) bylo sporo. Chodzi o umiejetnosci jakie sa najwazniejsze... No dobra, pierwsze co mi chodzi po glowie to umiejetnosc aktywnego latania. Nie chodzi tez o pracę naukowa...
Adam

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: ciacholot » 12 marca 2016, 01:00

Adam (Szosa) pisze:Nie chodzi o procedury. O tym juz na forum (tym innym) bylo sporo. Chodzi o umiejetnosci jakie sa najwazniejsze... No dobra, pierwsze co mi chodzi po glowie to umiejetnosc aktywnego latania. Nie chodzi tez o pracę naukowa...
Adam




Świadomość to podobnie jak procedury ogromna siła, ale zupełnie inna, a określanie punktów krytycznych zagrożeń to naprawdę nie praca naukowa tylko doświadczenia i(nie lubię tego słowa) prewencja.
Mariusz Kilian

Awatar użytkownika
marek mastalerz
Posty: 496
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 02:12
Reputation: 179
Lokalizacja: Warszawa
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: marek mastalerz » 12 marca 2016, 01:43

Adam. Dla mnie podstawa bezpiecznego latania to 3 rzeczy:
- odpowiednio dobrany sprzęt;
- odpowiednio dobrane warunki meteo;
- odpowiednio dobrane miejsce dla danego pilota.
Ale to tylko podstawa. Pozostałe kwestie to:
- doskonalenie umiejętności pilotażowych, czyli ciągła nauka, teorii i praktyki z dobrych źródeł, od dobrych pilotów;
- wyczucie paralotni - to się zdobywa po kilkuset godzinach latania w różnych warunkach i ćwiczenie niektórych manewrów w powietrzu a także na ziemi, nie da się pójść na skróty;
- umiejętność powiedzenia sobie "odpuszczam", czyli schowania swojego ego do kieszeni;
- słuchanie swoich lęków, bo strach jest właśnie po to żebyśmy nie zrobili sobie krzywdy;
- nie oglądanie się na tych wszystkich chojraków, których jest sporo w każdym ryzykownym sporcie; ich chojraczenie to tylko przykrywka dla niskiego poczucia własnej wartości.

Latam 16. rok, ostatnie lata po 70-80 godzin w termice w sezonie. Nic sobie nie złamałem. Raz sobie tylko mocno stłukłem palec u nogi przy źle zaplanowanym lądowaniu na parkingu :). Nie rzucałem nigdy paczki, bo nie było aż tak źle żebym musiał. Kiedy poziom stresu w czasie lotu jest większy niż poziom przyjemności z latania to ląduję. Wiem że jak wyląduję bezpiecznie to wkrótce będzie kolejny super dzień i polatam z przyjemnością. Cały czas staram się przesuwać granice swojego latania do przodu, ale wiem że wymaga to czasu i robię to na spokojnie.

Pozdrawiam
marek mastalerz
szkoła paralotniowa cloudbase
http://cloudbase.pl/

Adam (Szosa)
Posty: 11
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 23:09
Reputation: 1
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Adam (Szosa) » 12 marca 2016, 10:02

No i to bylo bardzo merytoryczne.
A.

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 12 marca 2016, 10:12

marek mastalerz pisze:
Latam 16. rok, ostatnie lata po 70-80 godzin w termice w sezonie. Nic sobie nie złamałem. Raz sobie tylko mocno stłukłem palec u nogi przy źle zaplanowanym lądowaniu na parkingu :). Nie rzucałem nigdy paczki, bo nie było aż tak źle żebym musiał. Kiedy poziom stresu w czasie lotu jest większy niż poziom przyjemności z latania to ląduję. Wiem że jak wyląduję bezpiecznie to wkrótce będzie kolejny super dzień i polatam z przyjemnością. Cały czas staram się przesuwać granice swojego latania do przodu, ale wiem że wymaga to czasu i robię to na spokojnie.

Pozdrawiam


Marek. Zgodzę się z Tobą, choć moje doświadczenia są zupełnie inne. Zawsze poruszałem się w lataniu po krawędzi czasem z niej spadając. Teraz już bardziej podchodzę do latania jak Ty, ale dzięki zebranym doświadczeniom doskonale wiem jak dochodzi do wypadków. Decyduje czynnik ludzki, czyli fakt ze jesteśmy ludźmi i działamy na pewnych zasadach biologicznych które są bardzo trudne do kontrolowania.
Zbyszek Gotkiewicz

Adam (Szosa)
Posty: 11
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 23:09
Reputation: 1
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Adam (Szosa) » 12 marca 2016, 11:21

Zbyszku, no to juz jest dla mnie enigma... Moze troche rozwiniesz temat?
A.

Awatar użytkownika
Marcin.
Posty: 539
Rejestracja: 06 marca 2016, 17:43
Reputation: 33
Lokalizacja: Mechanik paralotniowy TM PG
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Marcin. » 12 marca 2016, 12:57

Myślę ,że te zasady biologiczne związane są z takim splotem okoliczności i kondycji pilota w danym momencie, iż doświadczony robi fatalny błąd doprowadzający do katastrofy. Film "Polowanie na Pilota" to dobra pozycja w tym temacie. Albo np. w Katastrofach w Przestworzach był taki odcinek jak kodeks japoński Buszido doprowadził do tragedii (to taki przykład kulturowy, albo że, młody gó..o
ma do gadania nawet jak ma słuszność). Albo np. zamarznięty czujnik ciągu spowodował przeświadczenie u pilotów że jest wystarczająca moc (a tak nie było). Pomyłka w jednostkach przy tankowaniu (funty i kilogramy) Nie da się chyba wszystkiego ogarnąć. Czasami to takie niesprawiedliwe że jedna "duperela" przesądza o wszystkim.

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4140
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 891
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: uriuk » 12 marca 2016, 13:04

Jest jeszcze jeden czynnik. Mianowicie nadmierne obawy. WIdzialem kilka wypadkow spowodowanych tym, ze ludziska bardzo chcieli latac bezpiecznie. Czyli krotko mowiac bali sie latac i z powodu tych obaw robili glupoty.
Czesto obserwuje mlodych Marokanczykow. Lataja fantastycznie, ale bardzo ryzykancko (w mysl zasady inszallach) i... wypadki im sie nie zdarzaja.
Wiem, ze to co pisze jest niepedagogiczne, ale tak wlasnie jest.

Awatar użytkownika
Marcin.
Posty: 539
Rejestracja: 06 marca 2016, 17:43
Reputation: 33
Lokalizacja: Mechanik paralotniowy TM PG
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Marcin. » 12 marca 2016, 13:15

To jest racja. Człowiek spięty gorzej wszystko robi. Ręce się trzęsą ,sucho w ustach itp. To tak jak się mówi komuś "jak się boisz to lepiej nie skacz czy nie jedź" To właśnie te zasady biologiczne trudno kontrolować - paraliżujący strach , wstyd przed ośmieszeniem ,
rezygnacja z lotu gdy czekaliśmy na niego długo i wiemy że następny prędko się nie odbędzie , udowodnienie sobie progresu rozwoju.
A adrenalina np. w filmie Potomkowie Ikara to już dla mnie kosmos.

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 12 marca 2016, 14:13

Adam (Szosa) pisze:Zbyszku, no to juz jest dla mnie enigma... Moze troche rozwiniesz temat?
A.


Ja zawsze latałem wbrew temu, co się zaleca. Szukałem granic swoich możliwości. Niestety część tych granic przekraczałem nie wiedząc gdzie one są. Na przykład jak blisko można podlatywać do drzew, albo jak daleko można wylecieć w morze i wrócić. Z drzewami było różnie, z morzem zawsze się udawało. I całe moje latanie to było takie sprawdzanie ile jeszcze mogę. Teraz już mniej więcej wiem i nie muszę sprawdzać. Jednak rozumiem pilotów, którzy MUSZĄ sprawdzić ile ich skrzydło pociągnie w spirali, jak najniżej da się z niej wyjść, jak blisko można podlecieć do kolegi, czy ta rozbudowana chmura mnie wciągnie, czy dam radę wystartować przy tym wietrze, czy tam dolecę, czy w tym kotle z którego nie ma wyjścia znajdę komin. Takie granice można sobie sprawdzać w wielu miejscach. Część z tych zadań powoduje że stajemy się lepszymi pilotami, część powoduje, że giniemy lub ulegamy wypadkom. To tylko część naszej ludzkiej natury. Każdy jest na swój sposób trochę inny i zestaw cech które dla jednego będą realnym zagrożeniem, w przypadku innego człowieka zupełnie sie nie sprawdzą. Na przykład ktoś, kto zamiast szukać granic swoich możliwości ogranicza sie do absolutnego minimum wybierając możliwie bezpieczne rozwiązania. lata ciągle w takich samych warunkach, w tym samym miejscu. Potem namówiony na wyjazd w inne miejsce przeżywa szok z powodu natłoku wrażeń i komplikacji zadań. Kolejne ludzkie cechy to agresja, brak pokory, brak dyscypliny. Zostawienie zapasu w aucie i zrobienie spirali gdzie ten zapas mógł uratować życie. Świadomość że lata się ze złymi karabinkami i pozostawienie dobrych w domu to też przyczyna śmierci. Uprzedzanie wszystkich że mają utrzymywać separację w czasie lotu a następnie dopuszczenie do utraty tej separacji to też przyczyna śmierci. Walka ze skrzydłem do końca mimo posiadania zapasu - wielu tak zginęło. Wypadki spowodowane brakiem umiejętności lub źle dobranym sprzętem. Na pierwszej parasofie w tle jest pilot który przeciąga skrzydło i rzuca zapas. A od ponad roku tłumaczyłem mu, że ma skrzydło za duże dla siebie i nie powinien latać z zaciągnietymi sterówkami. I spodziewam się, że ten wypadek nic go nie nauczył. Poszukiwanie tylko takich rad, które pokrywają się z naszymi oczekiwaniami i poglądami to też ludzka cecha. Doskonale to widać w dyskusjach dotyczących doboru sprzętu. Pytanie jest na przykład co sądzicie o skrzydle X bo takie mi się podoba i mam zamiar je kupić. Jeśli będzie 10 głosów odradzających i jeden popierający ten zakup, to tylko ten jeden zostanie wzięty pod uwagę. Najbardziej ryzykowne jest podważanie cudzych przekonań lub nie daj boże wkraczanie na teren cudzych wartości. Jeśli latanie wyczynowe dla kogoś wiąże sie z prestiżem i jest wartością pozycjonującą w hierarchii to każda krytyka będzie natychmiast rodzić agresywną chęć obrony swoich wartości. Takimi uniwersalnymi wartościami jest obrona rodziny i wiary, ale są też inne. Na przykład że pilot z czołówki jest kimś kto jest niedościgłym wzorem do naśladowania. Albo przekonanie, że skrzydło z firmy X spowoduje, że będziemy lepiej latać. To wszystko to jest czynnik ludzki. Lenistwo, arogancja, nadmierna pewność siebie, bylejakość, skupienie wyłącznie na swoim celu i stracenie z oczu innych aspektów życia czy latania, brak dystansu do tego co się robi. Jeśli nałoży się na to brak wiedzy czy umiejętności to łatwo o wypadek.
Zbyszek Gotkiewicz

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: ciacholot » 12 marca 2016, 14:40

W ten sposób zostało przez Was wymienione kolejnych wiele punktów zagrożeń. Należało by to wszystko wypisać usystematyzować i przy pomocy znawców tematu przerobić na proste zalecenia.
Wcale nie znaczy to, że nie będzie ludzi przekraczających granice czy dążących do rozwoju własnego, albo całego sportu, ale zwykli latacze mieli by narzędzie, a szkoły materiał do omówienia, a tak skończy się na rozmowie i ewentualnie za jakiś czas do tematu wrócimy w lekko innym kontekście.
Mariusz Kilian

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 12 marca 2016, 14:47

To od czego zaczynamy? Od definiowania zagrożeń? Trzeba by zacząć od definicji jakie umiejętności są konieczne aby bezpiecznie latać oraz jak dobierać sobie sprzęt aby był dobrze dobrany.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4140
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 891
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: uriuk » 12 marca 2016, 14:48

Przegadanie tematu nic nie da. Jak napisal Zbyszek, pilot testujacy swoje granice wie, ze ryzykuje, ale mimo wszystko bedzie je testowal.
Jednyna metoda, to uczynic takie testowanie bezpieczniejszym, stad SIV. Ale nie wszystko da sie zrobic podczas SIV, poza tym piloci testuja granice w kazdm locie, a nie tylko podczas SIV

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: ciacholot » 12 marca 2016, 15:22

Ja nie czuję się na siłach do takiej roboty. W taki sposób dojdziemy do tego, że latać powinni tylko instruktorzy i to z dużym stażem do tego jeszcze nie wszyscy ;)
Nie na tym to chyba polega. Bardziej chodzi mi o taką świadomość pilotów, że np. skoro wiem, że zagrożeniem mogą być np.warunki atmosferyczne to jeśli sam nie potrafię ich dostatecznie ocenić to latam z kolegami, którzy wiedzą i np. nie startuję, albo mam radio przez które dowiem się, że czas lądować.
Jeśli zagrożeniem jest źle dobrane skrzydło to jakie przyjąć kryteria przy jego wyborze, aby było ono bezpieczne, albo do kogo się zwrócić podczas wyboru.
Jeśli zagrożeniem jest własny strach to ile kg czy metrów strachu mówi o tym, że nie leć ;)
Jeśli zagrożeniem jest akro to bez SIV i instruktora nie zaczynaj.
Mariusz Kilian

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: [Artykuł anglojęzyczny] Podejście do ryzyka

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 12 marca 2016, 16:43

To ja zacznę od pewnego aksjomatu, którego nie przyjmuje znakomita większość pilotów. Szkolenie powinno trwać 2 - 3 lata pod okiem kogoś, kto realizuje program szkolenia i kontroluje postępy oraz koryguje błędy. Jest to trudne z wielu powodów. Nie ma takiego programu szkolenia to pierwszy podstawowy problem. A gdy zostanie napisany, to okaże się, że jego realizacja jest czymś nierealnym dla większości pilotów. Bo trzeba by w sezonie wylatać jakieś 50 - 60 godzin w różnych miejscach i warunkach. To są przynajmniej w ciągu sezonu trzy wyjazdy zagraniczne w różne miejsca plus klify i wyciągarka na weekendy. Po dwóch takich sezonach można w trzecim zapisać się na zawody po to żeby dowiedzieć się że nic nie umiemy i należy kontynuować naukę. Są chętni?
Zbyszek Gotkiewicz


Wróć do „Bezpieczeństwo i Wypadki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość