Piotr Domański pisze:Piloci samolotów idą w kierunku ruchu kontrolowanego, dziwi ich że my paralotniarze nie mamy znaków i nie składamy planu lotu. Trzeba im przypominać, że jest coś takiego jak strefa G która nie jest kontrolowana i muszą spoglądać za okno. Z trzeciej strony warto poruszać się świadomie, kontakt z FIS nie boli, jest bezproblemowy a wielu przypadkach radio pozwala przelecieć przez miejsca teoretycznie niedostępne. Możecie mi nie wierzyć ale da się nawet "scrossować" MCTR bez transpondera, byle radio działało.
Reasumując większość z nas radio wozi, gdyby do szkolenia PPG, PPGG wprowadzić radiokomunikację lotniczą cena szkolenia wzrosła by nieznacznie, zakup urządzenia wzrósł by nieznacznie, gdyby PSP zamieniło częstotliwość 2m na jakiś kanał z airband było by znakomicie:) Wspólny język i częstotliwość, to podstawa komunikacji. Paralotniarze, szczególnie zmotoryzowani to w pogodny weekend 3/4 użytkowników nieba. Zysk dla wszystkich niewiarygodny...
Nie ma takiej potrzeby. Zresztą Zbyszek Gotkiewicz dobrze to ujął. Radio nic nie da jeżeli pilot samolotu nie ma w ogóle w zwyczaju obserwować to co jest za oknem. Poza tym radio daje tylko złudne poczucie bezpieczeństwa. Po to jest przestrzeń klasy G i zasady lotów VFR, żeby pilot samodzielnie zapewniał separację pomiędzy sobą. Posłuchaj sobie czasami jak to tam wygląda i poczytaj jak wygląda praktyka. Nie zgłaszający się kwadrat szybowcowy to norma. Jeżeli w Borsku pilot samolotu wpakował się w linę wyciągarki to brak komunikacji radiowej był najmniejszym problemem z tego wszystkiego. Zawiodły procedury.
Poza tym pasmo lotnicze ma absolutnie same wady. AM daje fatalną i nieakceptowalną jakość dźwięku (pasmo ograniczone do 2k2...2k5 Hz). Bardzo duże problemy z zakłóceniami w lotach PPG. Mało czułe odbiorniki przez co zasięg łączności też jest mniejszy. Mamy swoja 158.250MHz FM i tam powinniśmy pozostać. W zasadzie można by się nawet zastanowić czy nie promować tam transmisji cyfrowych jak DMR a nie robić krok wstecz do AM