Teoria a praktyka.

Porady dla początkujących dotyczące techniki w czasie lotu i na ziemi. Sprawy szkoleniowe.
Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 28 września 2021, 16:48

krislerta pisze:

Wingowery robi się głównie za pomocą ciała. Sterówka jest dodatkiem. Jeśli robiłeś tylko sterówkami to nie były wingowery.[/quote]
Dałem ciała ;)[/quote]


To jak w czasie stosunku. Liczy się rytm a nie siła.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
krislerta
Posty: 357
Rejestracja: 30 grudnia 2019, 09:17
Reputation: 6
Lokalizacja: WrocŁaw
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: krislerta » 29 września 2021, 04:01

[/quote] Liczy się rytm a nie siła.[/quote] Dziękuję. Pozdrawiam. LATAMMMM ;)
Krzysztof Łukasiewicz ;)

matgaw
Posty: 852
Rejestracja: 01 kwietnia 2018, 00:11
Reputation: 275
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Przelotowiec

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: matgaw » 29 września 2021, 10:32

Na swoim poziomie doświadczenia zdecydowanie nie próbuj robić żadnych "wingoverów" żeby wytracać wysokość!

Uszy + speed dadzą ci bezpieczne opadanie ok. 3,5 m/s.

Jak to za mało to musisz się nauczyć spirali pod okiem kogoś doświadczonego.

SP8EBC
Posty: 816
Rejestracja: 29 grudnia 2015, 22:01
Reputation: 132
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Latam: Nie latam
Doświadczenie: Były Pilot
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: SP8EBC » 29 września 2021, 16:16

matgaw pisze:Na swoim poziomie doświadczenia zdecydowanie nie próbuj robić żadnych "wingoverów" żeby wytracać wysokość!

Uszy + speed dadzą ci bezpieczne opadanie ok. 3,5 m/s.

Jak to za mało to musisz się nauczyć spirali pod okiem kogoś doświadczonego.


Czy nie sądzisz, że jeżeli nie umie jednego i drugiego, to lepiej żeby ten ktoś doświadczony nauczył go wingoverów. Spirala jest tylko z pozoru łatwa. Latasz PPG, sam wiesz ilu ppgantów się ubiło po tym jak nie byli w stanie wyjść z upadkowej, odcięło ich itp.

Tak oczywiście wingover to jest figura akrobacyjna a nie technika wytracania wysokości ale....
Mateusz Lubecki
tel: +48 660 43 44 46

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 29 września 2021, 17:02

Wingower to kwintesencja latania. Jak pochylenie się motocyklem w zakręcie. Żeby go nauczyć się prawidłowo wykonywać to trzeba posterować zgodnie z moimi radami które dotyczą bujania na boki. Po zgraniu się ze skrzydłem można bezpiecznie dojść do pełnych wingowerów, a także bezpiecznie ćwiczyć spiralę i połówki oraz pozostałe figury. Jeśli pójdzie na trening bezpieczeństwa żeby uczyć się wingowerów to będzie jak na filmiku: prawy, lewy, prawy, lewy, prawy, paka paka paka.
Zbyszek Gotkiewicz

benmali
Posty: 48
Rejestracja: 14 października 2018, 09:38
Reputation: 21
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: benmali » 29 września 2021, 20:11

Jako początkujący pilot czytam bardzo uważnie forum. Dużo rozmawiacie o poziomie kursów na ŚK - i bardzo dobrze.
Lecz zwróciłem uwagę na brak innego , ważnego elementu w procesie szkolenia początkującego pilota. Elementu wg mnie najważniejszego , który się zwykle pomija - czyli pierwsze kroki po kursie?
Otóż załóżmy że jest modelowy, średnio bystry pacjent który chce latać. Miał na tyle zdrowego rozsądku żeby pojść na porządny kurs, u porządnego instruktora. Kurs skończył ponieważ się naumiał tego czego na kursie naumieć sie powinien. I umówmy się - umiejętności jakie posiadł są zaledwie podstawowe. Ale otrzymał SK zgodnie z przepisami, bez kombinowania.
Poziom parcia na latanie po kursie jest zwykle wysoki więc taki pacjent szybko nabywa sprzęt i staje przed dylematem ...co dalej ?
Teoretycznie może latać - papier ma. Czy potrafi - on podejrzewa że chyba nie.
Więc ma kilka opcji: opcja 1 - atakuje swojego instruktora. Ale ten ma już kolejnych kursantów na głowie (przecież to w końcu porżądny, czyli oblegany instruktor...) i nie ma za dużo czasu na doszkalanie absolwenta. Albo opcja 2 - "przykleja" się do lokalnej grupy takich co juz dobrze latają i robi u nich za kierowce od zwózek. Polata niewiele bo miejsca/warunki w których oni lataja są dla niego zbyt trudne. Więc nie lata i się frustruje. W zamian nasłucha się mnóstwa cennych wskazówek od doświadcznych pilotow. Jego niepokój może wzbudzić jedynie fakt to że wskazówki od różnych "pilotów" nawzajem się wykluczają . Ale coż - nie są instruktorami przeciez...
Opcja 3 - zaczyna latać sam - i prędzej czy póżniej się połamie. Albo stowarzysza się z innym, podobnym świeżakiem i solidarnie łamią się razem.
Najrozsądniejsze wg mnie wyjście - czyli zrobienie III etapu kursu , przychodzi do głowy nielicznym. Ponieważ III etap jest nieobowiązkowy , kosztowny (zazwyczaj wyjazd zagraniczny) i wcale nie tak łatwo się na niego załapać bo brak miejsc (instruktor ma przeciez nowych kursantow na miejscu...) Spotkałem się z opiniami "starych wyjadaczy" którzy uważaja III etap za strate czasu i kasy. Więc większość absolwentów kursów III etap odpuszcza. A nawet jesli poczatkujacy pilot na taki wyjazd sie zdecyduje (i załapie....) to po powrocie dylemat wraca - co dalej ...?
Do czego zmierzam - nie ma sprecyzowanej ścieżki rozwoju pilota po kursie. Ani formalnej ani nieformalnej lecz w jakims tam stopniu zorganizowanej. Moze sie myle ale nie widzialem w żadnej polskiej szkole czegos w stylu "program absolwencki" czyli zorganizowanego , dlugofalowego programu doprowadzajacego pilota po kursie do poziomu w ktorym naprawde bedzie bez obaw latal samodzielnie. Co o tym myslicie?
Ostatnio zmieniony 29 września 2021, 20:27 przez benmali, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4139
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 891
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: uriuk » 29 września 2021, 20:26

benmali pisze: Spotkałem się z opiniami "starych wyjadaczy" którzy uważaja III etap za strate czasu i kasy. Więc większość absolwentów kursów III etap odpuszcza.


Wpadles w zle towarzystwo i skonczysz jak oni, na Mieroszowie. Zmien ekipe.

benmali
Posty: 48
Rejestracja: 14 października 2018, 09:38
Reputation: 21
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: benmali » 29 września 2021, 20:29

Wpadles w zle towarzystwo i skonczysz jak oni, na Mieroszowie. Zmien ekipe.

O tym własnie jest mój post - jak po kursie uniknąc błędow takich jak ten...

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 29 września 2021, 20:30

Od maja do września absolwent ma możliwość doszkalać się w Polsce a pozostałą część roku za granicą na wyjazdach. Opieka instruktora jest wskazana przez pierwsze dwa lata gdzie pilot będzie realizował samodzielnie program szkolenia choćby ten z mojej książki. Jeśli komuś ten nie odpowiada niech posłużyć się choćby programem opartym o para pro lub stopnie IPPI. Chodzi o to, żeby miał wyznaczone punkty kluczowe i szedł od punktu do punktu. Oprócz tego jak najwięcej latania w różnych miejscach i warunkach ale takich które nie przekraczają wiedzy i umiejętności. Z moich doświadczeń wynika, że lepiej mieć kolegów lepiej latających co napędza rozwój, ale jest też niebezpieczeństwem bo tacy koledzy nie powstrzymają początkującego pilota przed próbami samobójczymi. Czasem mogą wręcz zachęcać do tego tłumacząc że to jedyny sposób żeby się rozwijać. Instruktor tego raczej nie zrobi. Gorzej latający koledzy przekonają cie, że wieczorne zloty to najlepsza forma latania.
Zbyszek Gotkiewicz

AndRand
Posty: 274
Rejestracja: 02 listopada 2018, 20:54
Reputation: 29
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: AndRand » 29 września 2021, 20:37

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Jeśli pójdzie na trening bezpieczeństwa żeby uczyć się wingowerów to będzie jak na filmiku: prawy, lewy, prawy, lewy, prawy, paka paka paka.

Lepsza paka nad wodą niż za nisko nad ziemią.
Nawet nad drzewami.
Ostatnio zmieniony 29 września 2021, 20:49 przez AndRand, łącznie zmieniany 1 raz.

AndRand
Posty: 274
Rejestracja: 02 listopada 2018, 20:54
Reputation: 29
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: AndRand » 29 września 2021, 20:48

benmali pisze:Moze sie myle ale nie widzialem w żadnej polskiej szkole czegos w stylu "program absolwencki" czyli zorganizowanego , dlugofalowego programu doprowadzajacego pilota po kursie do poziomu w ktorym naprawde bedzie bez obaw latal samodzielnie. Co o tym myslicie?

Ja widziałem taki model - w szkole lotniowej.
Wiążesz się na 10 lat z instruktorem, u którego szkolenie do ŚK trwa 2-3 sezony, a potem organizuje wyjazdy w to samo miejsce.
Do tego nie masz dużego wyboru instruktorów - w PL jeden, w CZ dwóch-trzech, chyba jeden w SK.

Dlatego nie bardzo rozumiem narzekania na obecny model w paralotniarstwie gdzie prawie każda ścieżka jest możliwa: III etap, wyjazdy doszkalające, seminaria przelotowe, parcie na wynik na XCportalu i zawody, krawężnikowanie, wujowanie na ulubionym startowisku... Co komu pasuje :D

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 29 września 2021, 20:54

AndRand pisze:
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Jeśli pójdzie na trening bezpieczeństwa żeby uczyć się wingowerów to będzie jak na filmiku: prawy, lewy, prawy, lewy, prawy, paka paka paka.

Lepsza paka nad wodą niż za nisko nad ziemią.
Nawet nad drzewami.

Prawidłowo nauczane wingowery są bezpieczne I nie wymagają wogóle wody ani drzew. Tylko dobrego nauczyciela.
Zbyszek Gotkiewicz

rk
Posty: 81
Rejestracja: 28 marca 2018, 18:31
Reputation: 34
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: rk » 29 września 2021, 23:16

benmali pisze: Opcja 3 - zaczyna latać sam - i prędzej czy póżniej się połamie. Albo stowarzysza się z innym, podobnym świeżakiem i solidarnie łamią się razem.


Bardzo się z tym nie zgodzę, ale widocznie wszystko zależy od instynktu samozachowawczego i od tego na kogo się trafi...

W moim przypadku kurs nauczył mnie tego co chyba najważniejsze, czyli jak nie zrobić sobie krzywdy i pokazał (bo za krótko trwał, żeby nauczyć) wszystko co muszę umieć, żeby latać.
Już po 1 etapie wiedziałem, że chcę i powinienem ćwiczyć więcej niż tylko na kursie, więc nabyłem wytrzepa Swing Astral2 w małym rozmiarze, żeby on latał, a nie ja... Służył do nauki odruchów i w połączeniu z czytaniem/oglądaniem co i jak, sprawdził się doskonale na łąkach i mini górkach, w coraz trudniejszych warunkach. Nie raz równałem na łące kretowiska, jak przeceniłem umiejętności, albo nie doceniłem szkwałów, aż poczułem, że wiem co się dzieje ze skrzydłem i jakie ma ograniczenia. Poznawałem takich samych jak ja początkujących i stare wygi. Pilnowaliśmy wzajemnie, żeby nikt nic głupiego nie robił. Nic się nigdy nie stało, ale trzeba pilnować choćby pory dnia do ćwiczeń.
Na 2 etapie z Nemo XX, wszystko było dziecinnie proste i przyjemne...
Po kursie odebrałem swoje pierwsze skrzydło o wydłużeniu 5.2 i kontynuowałem naukę, ale już latania a nie obsługi skrzydła.
Dalej walczyłem z małymi górkami, aż poczułem, że górki, starty i lądowania, a nawet mini żagiel mam opanowane, na tyle, żeby chcieć więcej.
Przyszedł czas na klify i linę, nauka trwała dalej.
"Malą łyżeczką" lepiej smakuje :-)

Przez 6 sezonów normalnego latania, miałem wiele "upomnień", które starałem się interpretować, douczać się i usuwać błędy.
Przestrzegałem zasad których mnie nauczono, które podpatrzyłem i które sam sobie narzuciłem. Poza drobnymi zadrapaniami, jestem cały, zarówno ja, jak i każdy kolejny sprzęt.
Nauka wciąż trwa i będę latał póki będę miał się czego uczyć, bo w przeciwnym razie będę musiał zmienić maszynę latającą i wszystko zacząć od początku.

Narzucanie jedynej słusznej ścieżki rozwoju jest wg mnie nie dobre.
Obecny system jak dla mnie jest w porządku, bo bardzo różnie interpretowany i realizowany przez szkoły. Każdy znajdzie coś dla siebie, a co zrobi z wiedzą i czy do niej dotrze, to zależy od niego.
Ja chciałem zrobić kurs, a nie robić go np. rok...

Pozdrawiam,
Robert

P.S.
Miero i inne Sudeckie startowiska są super!

krzyk
Posty: 43
Rejestracja: 14 lutego 2019, 21:36
Reputation: 10
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: krzyk » 29 września 2021, 23:49

Z wingoverami trzeba uważać - figura jest trudna i lepiej powoli ją powtarzać dla przyzwyczajenia , najlepiej z pod chmury. Z moich doświadczeń wynika, że moment kiedy jesteśmy pod skrzydłem (czuć wtedy największe przeciążenie) jest ostatnią chwilą na przeniesienie ciężaru ciała i dołożenia wewnętrznej sterówki - po tym momencie lepiej lecieć prosto (przetestowałem) bo skończymy jak na filmie z dużą klapą, żeby było śmieszniej będziemy w tej chwili obciążali stronę podwijającą się, co prowadzi do natychmiastowej spirali upadkowej ze wszystkimi konsekwencjami. Przesadzając w drugą strone - czyli przenosząc ciężar ciała za wcześnie (na przykład w szczycie bujnięcia do góry - czytałem takie pomysły jako świerzak w poważanej paraprasie ) zafundujemy sobie paskudną klapę zewnętrzną lub jeszcze gorszą zwijającą się do wewnątrz skrzydła powodującą krawaty. Okno czasowe na przeniesienie ciężaru ciała (wystarczy podnieść się na półdupku), dodanie sterówki dla pogłębienia efektu, a następnie skontrowania zewnętrzną sterówką jest bardzo krótkie - w mojej praktyce poniżej pół sekundy. Do kombinowania nad ziemią i w ogóle trzeba być na pełnych obrotach, jakiekolwiek zamulenie, niechlujstwo nie wchodzi w grę kiedy zbliżamy się do wyskoku nad skrzydło. Kara za nie wgranie w rytm jest brutalna. Swoje ratowanie opisywałem na tym forum kilkukrotnie - dla przypomnienia potrafiłem wtedy wyskoczyć nad skrzydło po trzech zakrętach (kantega 1 prawie 27m2 pilot ;) 60kg) i po kilkugodzinnym lataniu pod chmurami w okolicy skrzycznego, zmarzięty na kość, odwodniony przekombinowałem na pokaz i ch.. za wcześnie przeniosłem ciężar ciała i zwaliłem odciążoną zewnętrzną połówkę. Z głupią miną mówiąc do siebie na głos "co tak wolno", jak tylko spadłem pod skrzydło przechylony nie w tą stronę znalazłem się w upadkowej. Na walkę poświęciłem zwitkę - podniosłem się na sterówce i pół biedy że klamka była z drugiej strony, po 5s wisiałem na brzozie jakieś 100m na zachód od kaimówki 12m nad ziemią. W ciągu kolejnych dwóch lat zmieniłem skrzydło na nowe dziesięcioletnie 22m cayenne2, podczas dryndzenia na klonówce ze 4 lata temu uciekałem przed spiralującym na mnie pilotem - spojrzałem w prawo wychylając się na maxa i doj.. sterówki pod dupę.. przez kolejne 2s patrzyłem na skrzydło zdecydowanie poniżej linii horyzontu i linii drzew.. pompując sterówki w panice (leć franco!!!)- oczywiście nic to nie dało dopuki nie spadłem pod szmatę, a górkę wyj.... z 20m do góry :). Nauczyłem się robić wingovera z lotu po protej ;). W praktyce odpuszczam po pierwszym wyskoku na skrzydło, jak się staram to w trzecim zakręcię; na lenia w piątym ale później coś mi nie pasuje i wychodzę spiralą w 2 lub 3 zwitkach by nie robić górki (żeby było śmieszniej robiąc wo nauczyłem się spirali). Także strzeżcie się piloci wingovera i trenujcie bo lepszego ćwiczenia nie ma (Pal Takats stwierdził, że jedna z najtrudniejszych figur i jej nauczenie się zajmuje statystycznie 2 lata, a niektórzy nigdy się nie nauczą). Dziwnie się to pokrywa ze Zbyszkowym stwierdzeniem, że nauka latania zajmuje co najmniej dwa lata (od siebie mogę dodać intensywnego latania) Btw "pilot" z 12 letnim doświadczeniem i może 150h w powietrzu ;).
P.S. Namówcie JaroXS żeby sprostował moje babole, może się dowiem co robić dalej.

krzyk
Posty: 43
Rejestracja: 14 lutego 2019, 21:36
Reputation: 10
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: krzyk » 30 września 2021, 01:08

Z tym kupowaniem sprzętu przed kursem lub jeszcze lepiej bez żadnego zainteresowania się warunkami granicznymi do uprawiania tego sportu to jestem żywym przykładem jak nie należy praktykować. Zaczeło się od artykułu w gazecie, że leśniczy (na pepegu) lata.. a kupił skrzydło za 1500. Było to z 15 lat temu jak nie lepiej i mój brat stwierdził że kupi se i będzie latał. Jak powiedział tak zrobił. Kupił od Ryśka Żygadły Dudkowego Maxa z uprzężą SupAir Moovy w której nadal latam (doszyłem podnóżek - wciąż bardzo lekka uprząż i pancerna). Rysiu jako szanowany producent napędów (wtedy nie mieliśmy pojęcia co kto) dorzucił w pudełku podróbę Navajo25 (dla purystów było białe - może Uriuk będzie wiedział kto to lepił). W tamtych czasach królowała "Nauka paralotniastwa w weekend", była tania i ogarniała wiedzę pierwszego etapu. Przy pierwszych próbach z wytrzepem okazało się że należy się nauczyć przewidywać pogodę. Poszło szybko.. po dwóch tygodniach biegaliśmi z navajo po płaskim w stronę lasu aż turbulencje nie pozwalały. W tym momencie stwierdziłem, że musimy iść na kurs i pierd... inaczej bo to zbyt skoplikowane. Odwaliliśmy trzy etapy. Jak by się ktoś zastanawiał jakie były kolejne kroki to należy prześledzić historie wypadków - opisałem ten cyrk na stronie psp. Połamałem łapy ćwicząc grondhadling przy wietrze 6-14. Żeby było śmieszniej mó brat zostawił samochód z włączonymi światłami.. peugeot 205 1.8d... żeby wydostać się ze środka pola pchałem tego grata po polnej drodze żeby odpalił... łokciami. Kolejne trzy miesiące pokazywałem każdemu "OK" (niestety mam twarde kości swięc szlak trafia nadgarstki). Głupio kroi się chleb bez użycia kciuka. Pierwszy top landing uskuteczniałem na klonówce przy odchyłce 60 stopni niewiele po zdjęciu gipsu (tyle było z mojej wiedzy meteo i ogarniania powietrza, wtedy jescze "górne" było zarośnięte i przypadkowi przyjezdni nie wiedzieli że istnieje, tubylasów nie było, "nauka para.." nie perswadowała podstawowej zasady: jak nie ma tubylasów to idź na piwo).
Po tych pijackich wywodach mam wrażenie, że wcześniej mnie ubije coś innego niż latanie - miało szans aż nadto, nabrałem doświadzczenia i chyba kupie se nemoxx lub 4 bo i tak lepiej lata niż moje 12 letnie dhv2 (próbowałem się utrzymać z takim na rachitycznym żaglu z bomblami na połódniowym stoku żaru i pomimo żeźbiarstwa artystycznego ten warzywniak latał se tak lewo - prawo nie ruszając sterówek i tak wisiał ze 20 minut więcej ode mnie kręcącego każdego pierda. Starzeje się.

Awatar użytkownika
krislerta
Posty: 357
Rejestracja: 30 grudnia 2019, 09:17
Reputation: 6
Lokalizacja: WrocŁaw
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: krislerta » 30 września 2021, 04:19

[quote="benmali"][/quote] Zgadzam się, fajnie że zwróciłeś uwagę na ten temat, jest "rynek" świerzaków do zagospodarowania. ;)
Krzysztof Łukasiewicz ;)

Awatar użytkownika
Blazej
Posty: 324
Rejestracja: 26 lutego 2018, 18:39
Reputation: 210
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Sympatyk

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: Blazej » 30 września 2021, 09:48

benmali pisze:Do czego zmierzam - nie ma sprecyzowanej ścieżki rozwoju pilota po kursie. Ani formalnej ani nieformalnej lecz w jakims tam stopniu zorganizowanej. Moze sie myle ale nie widzialem w żadnej polskiej szkole czegos w stylu "program absolwencki" czyli zorganizowanego , dlugofalowego programu doprowadzajacego pilota po kursie do poziomu w ktorym naprawde bedzie bez obaw latal samodzielnie. Co o tym myslicie?


Dawno temu mój instruktor powiedział :
-"Jeśli chcesz latać akro to musisz mieszkać w miejscu gdzie lata się akro, jeśli chcesz latać przeloty to przeprowadź się tam gdzie możesz je robić a jeśli chcesz latać weekendowo to zostań tutaj".

To co dalej dzieje się z absolwentem kursu to selekcja naturalna. Nie wszyscy będą latać, nie dla wszystkich jest to sport. Piloci, którzy latają dobrze, daleko, bezpiecznie i są przedstawiani w środowisku jako ci od których warto czerpać wiedzę i prosić o wskazówki to ludzie, którzy:
1. Po zakończonym kursie chcą LATAĆ
2. Zrozumieli, że bez determinacji, poświęcenia, samodyscypliny, czasu i włożonego wysiłku latać nie będą
3. Nieporównywalnie więcej czasu spędzają na ziemi przed książkami, artykułami w necie, podcastami czy dedykowanymi filmami na YT
4. Pomimo, że potrafią już latać 3h przeloty to wciąż więcej godzin spędzają na samoedukacji w domu aniżeli w powietrzu
5. Już wiedzą, że jakość i rozwój technologiczny sprzętu ma kluczowe znaczenie
6. Już wiedzą, że muszą przezwyciężyć lęk i strach przed zadawaniem pytań i zawieraniem znajomości z pilotami, którzy LATAJĄ
7. Mało mówią, dużo słuchają
8. Potrafią się uczyć na cudzych błędach
9. Szybko potrafią się zorientować z kim warto się zaznajomić a od kogo zdecydowanie stronić na startowisku
10. Po zakończonym kursie podstawowym i nalotem 14m23sek nie chcą zostać 'gwiazdą' forum z 300 postami, w których kurwa, cipa, kokaina i zielone liście to meritum wypowiedzi.

fotolot
Posty: 890
Rejestracja: 09 lutego 2016, 20:02
Reputation: 3
Latam: Tylko z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: fotolot » 30 września 2021, 10:12

krislerta pisze: "...jest "rynek" świerzaków do zagospodarowania". ;)

Ale jakiego typu "zagospodarowania", wolno'rynkowego ? Wymuszeniowa patologia, handlu samym papierem do dupy, na pamiatke wyciulania, jest tu w pierwszej kolejnosci do ogarniecia lub do zlikwidowania tego rezimowego przymusu by w nia wdeptywac(jak w FR)

Awatar użytkownika
krislerta
Posty: 357
Rejestracja: 30 grudnia 2019, 09:17
Reputation: 6
Lokalizacja: WrocŁaw
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: krislerta » 30 września 2021, 14:35

Blazej pisze:

[/quote]
Dziękuję Błażej. Już się poprawiam. Jestem emocjonalny, artysta, swoboda wypowiedzi. Tak naprawdę w realu jestem miłym, sympatycznym, skromnym człowiekiem. Dzięki, zauważ już rozmawiamy o tym jak wylądować a nie jak tam się dostać. Bo dwa razy połamany nie zraziłem się i w końcu. LATAM ;)
Krzysztof Łukasiewicz ;)

Awatar użytkownika
krislerta
Posty: 357
Rejestracja: 30 grudnia 2019, 09:17
Reputation: 6
Lokalizacja: WrocŁaw
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Kontakt:

Re: Teoria a praktyka.

Postautor: krislerta » 01 października 2021, 03:53

uriuk pisze:
benmali pisze: Spotkałem się z opiniami "starych wyjadaczy" którzy uważaja III etap za strate czasu i kasy. Więc większość absolwentów kursów III etap odpuszcza.


Wpadles w zle towarzystwo i skonczysz jak oni, na Mieroszowie. Zmien ekipe.

Wujek dobra rada :oops:
Krzysztof Łukasiewicz ;)


Wróć do „Szkolenie i technika latania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość