Piotr Domański pisze:krislerta pisze:Może nie masz pewnej wiedzy. Jurek żyje i to ten sam z Mieroszowa. Fajny gość.
Jurek o którym pisze Uriuk niestety nie żyje:( Była to nietuzinkowa osoba, niezły wymiatacz na "monte miero" i co najważniejsze człowiek który tworzył niesamowitą atmosferę, która przyciągała wielu i w żadnym stopniu w nie przymuszony sposób na wspólne wyjazdy z nim.( Kto był z nimi w Makarskiej ten wie:) Z moich obserwacji opieka instruktora podczas nauki latania termicznego w górach jest dość mocno iluzoryczna i sprowadza się do omówienia prognozy i taktyki przed lotem i omówienia ewentualnych błędów po locie. Jeśli trafimy na odpowiednią grupę z którą wybieramy się na latanie czas nauki (np. bez udziału instruktora Zbyszka) nie musi wydłużyć się o kilkaset procent jak to raczył przedstawić;) Absolutnie nie jest moją intencją zniechęcać nikogo do wyjazdów ze szkołami na doszkalanie czy na rekreacyjne latanie ale też nie stawiajmy pewnych spraw na głowie, bo paralotniarz w powietrzu jest sam i samodzielności nauczyć się musi!
Mam ciągle przykłady pilotów, którzy przyjeżdżają do Maroka żeby uczyć się latać po kursie. Więc mam pewne doświadczenie w obserwowany tego co Ci piloci potrafią zrobić gdy są sami bez opieki instruktora. Problemy ze startami, z lądowaniem, z wykonywaniem zakrętu. Dokręcają do stoku czy to na żaglu czy w termice. Przeciągają skrzydło. To są wszystko piloci którzy powinni jeszcze raz pójść na szkolenie, ale uczciwe. A gdy im mówię że nie nadają się na latanie w termice bo nie opanowali podstaw i powinni wrócić na kurs to się obrażają najczęściej. Z całym szacunkiem, ale chyba nigdy nie jeździła na latanie z początkującymi pilotami i nie brałeś odpowiedzialności za ich latanie.