Zbyszek Gotkiewicz pisze:Mateusz.
No i ta konkurencyjna organizacja nazwała siebie dumnie Federacją Paralotniową a jak to wygląda w praktyce wszyscy wiemy, bo nie wygląda w ogóle i w praktyce jest to twór wirtualny, stworzony tylko i wyłącznie jako przeciwwaga dla PSP. A PSP mimo wszystko finansuje lokalne stowarzyszenia, choć nie jest to tak widoczne jak np. kalendarze, które dostaje każdy z naszych członków
A zmuszać do PSP nikogo nie można, jeżeli ktoś nie chce to nie musi się do nas zapisywać ale obcym pieniędzy nie dajemy
Co do reszty, to niestety jest to nasze typowe Polskie zachowanie. Zamiast "ale fajnie dzisiaj polatałeś" przeważnie jest "ty sukinsynu byłeś odemnie lepszy ale jutro to zobaczysz, job twoja mać!!!" Temat można by wałkować pod różnym kątem do jutrzejszego rana ale niestety nic produktywnego z tego nie powstanie. Zresztą nie bez powodu mawia się, że najgorsze co może się zdarzyć Polakowi na emigracji, to spotkanie innego Polaka
Z perspektywy historii AKLu na Rzeszowskiej Polibudzie, któremu kiedyś prezesowałem widać, że wszystko zaczęło się sypać w latach gdzieś koło 2003~2005 roku. Może to postępujące rozwarstwienie zarobków i bogacenie się małej grupy ludzi a może to tylko europejskość, ale ludzie się po prostu zmienili. Kiedyś nie było problemu w tym, żeby wykarczować kilkanaście hektarów tarniny:
https://picasaweb.google.com/1166782344 ... oriaAKLPRz . Pracowali wszyscy, paralotniarze, szybownicy -- każdy kto mógł. Potem ludzie zaczęli wychodzić z założenia, że wszystko im się należy z samego tylko tytułu, że są członkami AKL. Zaczęły się czasy kiedy trzy, cztery osoby tyrało a reszta tylko korzystała i miała przy okazji głębokie pretensje. Nie jest to zresztą fenomen tylko AKLu, bo takie coś jest wszędzie. Pamiętasz Zbyszek takie imprezy jak ta:
http://www.paralotnie.atomnet.pl/imprezy/9911zar.html . Ja nie pamiętam, bo jestem za młody i szczerze żałuje
To se ne vrati
Nie Ci ludzie, nie te czasy. Można sobie tylko powspominać z łezką sentymentu