PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:D :) ;) :( :o :shock: :? 8-) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen: :geek: :ugeek:

BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: tooosh » 24 lipca 2022, 00:35

SP8EBC pisze:Tym nie mniej, żeby zrobić 100 godzin w Beskidach mając w sezonie te powiedzmy 40 dni lotnych, trzeba by każdy lot mieć 2h 30m, no i oczywiście bezapelacyjnie jechać w każdy nadarzający się warun. Do tego to trzeba chyba być emerytem górniczym albo pracownikiem produkcji robiącym na czterobrygadówkę - o ile ktoś to fizycznie wytrzyma.


Jest taki, co robił po 200-300h prawie nie ruszając się z PL ;) : https://xcportal.pl/user/9337

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: pepperoni » 21 lipca 2022, 22:24

Zbyszek Gotkiewicz pisze: Po pierwsze jest to bardzo duży nalot na który stać praktyczne tylko tych pilotów, którzy biorą udział w zawodach. Dobre zawody skutkują urobkiem około 20 godzin nalotu.


Mam dokładnie odwrotne spostrzeżenie co do zdobywania nalotu na zawodach vs na prywatnym wyjeździe rekreacyjnym.
Na zawodach przeważnie startuje się dużo później niż zaczyna pracować termika i ląduje się w goalu dużo przed tym jak termika przestanie działać.
Jeśli nie są to zawody typu PWC, tylko jakieś podwórkowe wyścigi, to przeciętny task będzie miał 50-70 km, co daje 2-3 godziny nalotu dla najszybszych pilotów, gdzie poza zawodami można by było spokojnie latać z 6-8 godzin.

Dodatkowo nie ma możliwości przemieszczania się za warunem, więc w przypadku braku pogody siedzi się na górce z nadzieją, że się poprawi, albo kisi w namiocie.

Nie mówię, że zawody są złą formą spędzania czasu w powietrzu, bo absolutnie nie są, można się bardzo dużo nauczyć podpatrując lepszych od siebie np. wyboru linii, sposobu kręcenia, strategii itd. Natomiast jako opcja do maksymalizacji nalotu to nie nadają się w ogóle moim zdaniem.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: der » 14 lipca 2022, 17:03

Bumat pisze:(...)

Herr gruppenfuhrer, w tym roku latałeś z Michałkowa częściej niż ja :)

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: Bumat » 13 lipca 2022, 21:55

der pisze:Nie demonizujmy. 100 godzin swobodnie nie jest problemem, jeśli umie się latać.
60 godzin nie jest problemem na płaskim nie ruszając się dalej niż do najbliższego lotniska, u mnie to 16km w linii prostej.


Odnoszę się do części, z którą się nie zgadzam. Wylatać swobodnie 100h na płaskim gdy masz 2,5h jazdy do najbliższego lotniska, a 3,5h do najbliższeh górki i masz pracę z kilkoma grupami kolejnego dnia od 8:00 ( powróty nocą odpadają ) , to problem nie do przeskoczenia. Poza tym, kolega , w przeciwieństwie do Ciebie, ma chyba pracodawcę. Ale pod resztą sie podpisuję.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: matgaw » 09 lipca 2022, 11:39

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Po pierwsze jest to bardzo duży nalot na który stać praktyczne tylko tych pilotów, którzy biorą udział w zawodach.

Można też jeździć z dobrze zorganizowaną ekipą w jakieś alpejskie klasyki gdzie jest prawie zawsze pogoda. Ja mam doświadczenie z podłączania się pod wyjazdy III etap, i z takiego wyjazdu od soboty do następnej niedzieli wracałem przeciętnie z 20 godzinami.

Dorobienie później tych kolejnych 20 godzin mieszkając o ponad godzinę jazdy od wyciągarki to było zadanie na bardzo długi czas - no chyba że by się zdarzył jakiś okres mega warunu. Na moim niezbyt zaawansowanym poziomie lotów z wyciągarki przekroczenie 2 godzin w powietrzu to już był rewelacyjny lot.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: Ciechan » 09 lipca 2022, 11:18

SP8EBC pisze:
Ciechan pisze:
Jest kwestią otwartą co nazwiemy dobrym dniem a co nie. Ja za takie uważam, gdy w Beskidach większej grupie pilotów udało się polatać dłużej niż godzinę na termice. Zakładam, że dni takie jak dzisiaj (overcast) nie są lotne nawet jak da się robić zloty albo wisieć 2 godziny na żaglu. Nie jest lotny dzień w którym jednemu, dwóm osobom udaje się zabrać a reszta grzecznie robi zloty. Przejrzałem zgrubnie xcportal i za dobre termicznie dni ja bym uznał:

Kwiecień: 12, 13, 18, 23, 29, 30.
Maj: 2, 3, 10, 15, 16, 23, 29.
Czerwiec: 3, 5, 7, 12, 15, 18, 23, 26.



Dzięki za sprawdzenie- z faktami się nie dyskutuje i masz tutaj w pełni rację-po prostu miałem w tym roku szczęście trafiać na te dni, stąd takie subiektywne odczucie. Ja w zamian sprawdziłem Kobalę i wyniki nie są korzystne dla polskiego warunu. Na Bassano i Lijak nawet nie patrzę, bo zrobi nam się już bardzo smutno.

Poniżej dni na Kobali, kiedy było więcej niż 5 lotów na xcontest. Takie założenie przyjąłem, bo 5 lotów w tak popularnym miejscu oznacza najczęściej wyczyny kaskaderów przy wiejącej borze, albo jakieś zloty między opadami i nie nazwałbym tego w 100% lotnym dniem.


lipiec: 4 (do tej pory)
czerwiec: 23
maj: 15
kwiecień: 3 (bo nikt tam nie jeździ wtedy)

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 09 lipca 2022, 08:03

Chciał się jeszcze odnieść do tych magiczniych stu godzin w termice. Po pierwsze jest to bardzo duży nalot na który stać praktyczne tylko tych pilotów, którzy biorą udział w zawodach. Dobre zawody skutkują urobkiem około 20 godzin nalotu. Czyli wystarczy pojechać raz w miesiącu na zawody i mamy te sto godzin, jednak trzeba mieć wolny tydzień w każdym miesiącu i jakieś dwa do pięciu tysięcy zł na wydanie nie licząc wymiany sprzętu. Dlatego uważam, że jeśli ktoś jest w stanie wylatać sześćdziesiąt godzin rocznie w termice to znaczy, że latanie jest dla takiego pilota całym życiem.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: SP8EBC » 09 lipca 2022, 07:32

Jeszcze jedno a propos pogody. W tym roku zaważam inną, niepokojącą rzecz. Warun w ciągu dnia kończy się bardzo szybko. W 19 i 20 roku nie było problemu z przyjechaniem na start o 13, odpaleniem o 14 i polataniem jeszcze kilka godzin a nawet próbami odlotu na krótki przelocik. W tym roku trzeba odpalać najpóźniej ok 12, bo potem przychodzi kryzys termiczny, który kończy dzień. Tzn jak ktoś już jest w powietrzu, to się zapewne utrzyma ale do startu może w ogóle nie być wiatru (vide wschodnie startowisko na Skrzycznem)

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: SP8EBC » 09 lipca 2022, 07:30

Ciechan pisze:Nie demonizowałbym tej pogody. Od końcówki kwietnia właściwie do teraz było co najmniej paręnaście bardzo mocnych dni, gdzie czasem mniej doświadczeni lądowali, bo tak nosiło, że się bali a dni lotnych to kilkadziesiąt. Cały czas sprawdzam prognozy dla Austrii i Słowenii i według mnie u nas późna wiosna była lepsza- tam co chwilę jakiś fen a i deszcze nierzadko. Oczywiście twardych statystyk nie prowadzę ;) Bassano to inna kwestia, ale może się znudzić a już w Feltre i okolicach wcale nie jest tak kolorowo z tą pogodą. Faktycznie zrobienie 100h tylko u nas to wyzwanie, ale to ze względu na pagórkowatość terenu a nie pogodę- w moim przypadku ponad połowę lotów po prostu psuję przedwcześnie, ale i tak wraz z doświadczeniem coraz łatwiej ten nalot (przelotowy) wchodzi.

(...)

Niemniej jednak jakbym mieszkał na płaskim, miał czasochłonną pracę i jeszcze bardziej czasochłonną rodzinę a taki stan spraw w gruncie rzeczy lubił, to bym sobie darował ten sport.


Z tą pogodą to dalej bym się nie zgodził. Marzec był bardzo fajny, wręcz wyjątkowy bo nie pamiętam kiedy ostatnio w marcu trafił się tak długi okres słonecznej, w zasadzie bezchmurnej pogody. Oczywiście fajnie było tylko dla nas, bo bezchmurna pogoda oznaczała też brak opadów i szuszę. Początek kwietnia był kiepski, potem bliżej majówki zrobiło się kilka dobrych dni, tylko ja musiałem sobie rozwalić palca na wiertarce. Kontuzja wyłączyła mnie m.in. z latania na 3 tygodnie. Nie powtórzył się mega warun z czerwca tamtego roku, gdzie ludzie robili beskidzkie klasyki 3 dni dzień po dniu.

Jest kwestią otwartą co nazwiemy dobrym dniem a co nie. Ja za takie uważam, gdy w Beskidach większej grupie pilotów udało się polatać dłużej niż godzinę na termice. Zakładam, że dni takie jak dzisiaj (overcast) nie są lotne nawet jak da się robić zloty albo wisieć 2 godziny na żaglu. Nie jest lotny dzień w którym jednemu, dwóm osobom udaje się zabrać a reszta grzecznie robi zloty. Przejrzałem zgrubnie xcportal i za dobre termicznie dni ja bym uznał:

Kwiecień: 12, 13, 18, 23, 29, 30.
Maj: 2, 3, 10, 15, 16, 23, 29.
Czerwiec: 3, 5, 7, 12, 15, 18, 23, 26.

Lipiec zaczyna się fatalnie i puki co nie widać zdecydowanej poprawy. Czerwiec był całkiem fajny ale 8 dni z 30 to w dalszym ciągu dość skromnie. Widać też, że dni z warunem są zgrupowane, oraz rozdzielone frontami atmosferycznymi, podczas których pogoda nie nadaje się zarówno do PPG jak i swobodnego. I tu myślę wychodzi kolejny mit na temat PPG, przynajmniej u nas w Beskidach. To w cale nie jest tak, że na PPG jesteś bardziej niezależny od pogody. Jesteś tak samo a nawet bardziej, bo nie dość że musisz mieć dobrą widoczność (brak mgły i niskich chmur) i brak opadów, to jeszcze bezwietrze. Chwilami mam wrażenie, że łatwiej o warun do swobodnego.

Tym nie mniej, żeby zrobić 100 godzin w Beskidach mając w sezonie te powiedzmy 40 dni lotnych, trzeba by każdy lot mieć 2h 30m, no i oczywiście bezapelacyjnie jechać w każdy nadarzający się warun. Do tego to trzeba chyba być emerytem górniczym albo pracownikiem produkcji robiącym na czterobrygadówkę - o ile ktoś to fizycznie wytrzyma. Kiedy mieszkałem jeszcze w Rzeszowie i byłem trybikiem w korporacyjnej maszynie bardzo zazdrościłem znajomym mającym własne firmy, bo wydawało mi się, że mogą poświęcać się lataniu. Byłem młody i głupi i dopiero jak sam zacząłem robić na B2B dla kilku klientów na raz zrozumiałem jak bardzo jest to nieprawda. A trzeba wiedzieć, że jestem starym kawalerem, bez żądnych innych zobowiązań. Gdybym miał jeszcze rodzinę, to prawdopodobnie w ogóle by to odpadało, chodż np. Łukasz Janda fajnie to ogarnął bo zrobił Tandem, kupił sprzęt i po prostu jeździ na latanie z dzieciakami :)

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 08 lipca 2022, 13:13

Lot na klifach oprócz walorów widokowych ma także aspekt wyzwania kiedy trzeba przekręcie jakiś trudniejszy odcinek lub techniczny gdy możemy sobie wyregulować uprząż, speeda, poćwiczyć różne techniki pilotażu lub robić touch and go na startowisku. Wiszenie jak żyrandol jest dla ludzi bez wyobraźni.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: uriuk » 08 lipca 2022, 10:29

rg pisze: Wielu psioczy na klify nadmorskie, że nudne, że monotonne, że brak emocji.



Moj najbardziej emocjonujacy przelot w zyciu to bylo niecale 30 km wzdluz opuszczonej bazy wojskowej nad Pacyfikiem. W niektorych miejscach musialem isc tuz nad falami (kilkumetrowymi), za plecami zwalisko blokow z betonu a bryzgi wody walily po oczach. Pode mna jako bonus baraszkujace delfiny. Dyndania nad jakims Bassano to juz nawet nie pamietam, choc bylem tam dziesiatki razy, ale klify Kalifornii czy Maroka bede mial przed oczami do konca zycia.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: rg » 08 lipca 2022, 08:57

Wszystko zależy kto czego oczekuje i czego szuka. Wielu psioczy na klify nadmorskie, że nudne, że monotonne, że brak emocji. Oczywiście na dłuższą metę fajnie mieć od czasu do czasu przy okazji latania większe wyzwania, emocje, adrenalinę. Niemniej sam lubię klify właśnie za to że działają bardzo kojąco na duszę. Coś jak wypoczynek na hamaku rozwieszonym między drzewami gdzieś na zboczu. Tylko, że bardziej odświętne, z lepszymi widokami, bez komarów, meszek, kleszczy i stonki ;)

Odnośnie PPG to się nie wypowiadam bo tego nie zasmakowałem. Logistyka i łatwość trafienia w warun wydaje się łatwiejsza niż w przypadku PG, ile z tego przyjemności to nie wiem.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: marioParaPPG » 07 lipca 2022, 21:31

SP8EBC pisze:
der pisze:
Tym nie mniej jednak, zgodze się w całej rozciągłości, że PPG jest straszne nudne.


A ja mam taki kanał, który udowadnia, że nie jest

https://www.youtube.com/user/mikehopemar/videos

Może jeden z filmów



Co ty na to?

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: Tomasz P. » 07 lipca 2022, 14:44

uriuk pisze:[
Z Borowej regularnie ida przeloty 200-300 km i nikomu jakos strefy nie przeszkadzaja.


Ktos polecial w tym roku ponad 200 z Borowej? W 2021 chyba ze 2. Sto+ faktycznie sporo ale 200+ to raczej nieczesto.
Tak, wiem, regularnie nie jest synonimem czesto :)

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: matgaw » 07 lipca 2022, 13:44

Żeby była jasność - ja nie chcę udowadniać wyższości PPG nad PG ani odwrotnie. Czuję się natomiast wywołany do tablicy w każdym przypadku, w którym PPG jest sprowadzane do "nudnej" i "prostej" aktywności, i gdy piloci PG wywyższają się nad PPG.

Tak jak inni tutaj w wątku napisali - to są 2 zupełnie różne formy latania. Zgadzam się, że PG ma ten aspekt "sportowy" - jest to zacięcie aby utrzymać się w powietrzu, gdzieś dolecieć, poradzić sobie z warunkami. Tego nie ma w lataniu silnikowym.

PPG ma natomiast swoje wyzwania, które są zupełnie inne, i swoje nagrody za nie.

Uważam że każdy powinien spróbować jednego i drugiego zanim sobie wyrobi opinię o obu. I że każdy latający na paralotni powinien nabyć trochę doświadczenia PG, bo latając wyłącznie silnikowo może być trudno to nadrobić.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: uriuk » 07 lipca 2022, 12:20

U mnie peferencje wyraznie sie zmienialy. Zaczynalem od skokow spadochronowych, potem bylo PG, PPG. PPGG, szybowce, motoszybowc, samoloty i ultralajty. Jak bylem mlody to jarala mnie adrenalina, wiec skoki byly na pierwszym miejscu. Z wiekiem spada zapotrzebowanie na przygody a wzrasta na swiety spokoj, jak mawial pewien Dunczyk. W zwiazku z tym skoki zarzucilem zupelnie, PG i ultralajty tylko przycisniety potrzeba. Najchetniej po emerycku pyrkam sobie motoszybowcem po Europie. Moge, bo mam uprawnienia na to wszystko. Nie warto sobie zamykac drogi.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 07 lipca 2022, 12:05

wlaskow pisze:Rozgorzała dyskusja, której punktem wyjścia były "paralotniowe rozterki" osoby, która ZAMIERZA pod koniec wakacji zrobić kurs paralotniowy.
Powinno to wybrzmieć.
Powinno.

PS
Latanie do doświadczenie jakie przeżywamy. Niektórzy mogą to próbować wyceniać.


Dyskusja pokazuje jak zmienia się podejście do latania w zależności od doświadczenia i własnych preferencji. Pokazuje też, że wybór jednego sposobu latania na samym początku i zamknięcie sobie perspektyw na drugi rodzaj jest błędem. A błąd ten wynika jedynie ze złych praktyk instruktorskich których się dopuszczono kilkanaście lat temu.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: uriuk » 07 lipca 2022, 11:19

Ciechan pisze:Jakbym miał latać tylko na płaskim, to chyba bym sobie darował. W tygodniu prawie wszędzie strefy wojskowe a i jak się w weekend trafi warun to nie będąc mistrzem jest wysokie prawdopodobieństwo, że przygoda się skończy przy sklepie w sąsiedniej wiosce. Latanie na płaskim wszędzie uchodzi za coś wyjątkowego i nietypowego, mam wrażenie że i tak jesteśmy jako nacja specjalistami i mamy bardzo wiele wyciągarek. Ja to widzę tylko jako opcję ,,strzału na warun", zwłaszcza jak w górach za bardzo wieje.




Praktycznie wszystkie powazniejsze loty na swiecie odbywaja sie na plaskim. nawet w Polsce, zeby cos poleciec, trzeba najpierw wydostac sie z pagorow. Zupelnie jak ten chlopak z zespolem Downa, ktorego ojciec uczyl plywac. najtrudniej bylo mu wydostac sie z worka.
Gory bardzo ograniczaja latanie i na dodatek zaslaniaja widoki.
Z Borowej regularnie ida przeloty 200-300 km i nikomu jakos strefy nie przeszkadzaja.

Poki polscy szybownicy latali z gor, grali w lidze podworkowej. Po przeprowadzce do Leszna sa ekstraklasa swiatowa (wlasnie na mistrzostwach swiata kolejny raz loja dupe fantykom gor).

Reasumujac: lata sie w powietrzu, a gory w tym przeszkadzaja, bo zmniejszaja ilosc powietrza.

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: Ciechan » 07 lipca 2022, 10:57

SP8EBC pisze:
matgaw pisze:W PG loty 100+ km są raczej równie rzadkie (jeśli chodzi o procent pilotów), jak w PPG loty które można by zakwalifikować jako "coś więcej".


Racja. Z roku na rok jest u nas coraz gorzej. W Beskidach padło wprawdzie kilka duzych FAI w tamtym i tym roku ale to było latane sporadyczne. Nie ma w ogole też bardzo długich lotów z Żaru na wschód. Nie pamiętam kiedy ktoś z Żaru doleciał na Podkarpacie a jeszcze w 2019 często się zdarzało.



Nie demonizowałbym tej pogody. Od końcówki kwietnia właściwie do teraz było co najmniej paręnaście bardzo mocnych dni, gdzie czasem mniej doświadczeni lądowali, bo tak nosiło, że się bali a dni lotnych to kilkadziesiąt. Cały czas sprawdzam prognozy dla Austrii i Słowenii i według mnie u nas późna wiosna była lepsza- tam co chwilę jakiś fen a i deszcze nierzadko. Oczywiście twardych statystyk nie prowadzę ;) Bassano to inna kwestia, ale może się znudzić a już w Feltre i okolicach wcale nie jest tak kolorowo z tą pogodą. Faktycznie zrobienie 100h tylko u nas to wyzwanie, ale to ze względu na pagórkowatość terenu a nie pogodę- w moim przypadku ponad połowę lotów po prostu psuję przedwcześnie, ale i tak wraz z doświadczeniem coraz łatwiej ten nalot (przelotowy) wchodzi.

Jakbym miał latać tylko na płaskim, to chyba bym sobie darował. W tygodniu prawie wszędzie strefy wojskowe a i jak się w weekend trafi warun to nie będąc mistrzem jest wysokie prawdopodobieństwo, że przygoda się skończy przy sklepie w sąsiedniej wiosce. Latanie na płaskim wszędzie uchodzi za coś wyjątkowego i nietypowego, mam wrażenie że i tak jesteśmy jako nacja specjalistami i mamy bardzo wiele wyciągarek. Ja to widzę tylko jako opcję ,,strzału na warun", zwłaszcza jak w górach za bardzo wieje.

Latanie jest bardzo angażujące czasowo. Uprawiałem już wszystkie możliwe rodzaje wspinania, narty, skitury, rower, bieganie po górkach i w porównaniu z nimi to paralotnie są najbardziej zależne od warunków. Z drugiej strony robimy coś wyjątkowego o czym często zapominamy- parę godzin lotu na kawałku materiału, który się pakuje do plecaka to ,,oszukiwanie systemu" i prawdziwa magia. Ceną za to jest częste marnowanie czasu na parawaiting, frustracja po zepsutych lotach i kontuzje, ale to cena dla wielu warta zapłaty.

Właśnie to, że w przeciwieństwie do latania silnikowego, utrzymanie się w powietrzu to już wyzwanie tak bardzo zależne od warunków i ich czytania, a przelot to wyzwanie zwielokrotnione i bardzo skomplikowane, tworzy aspekt sportowy tej aktywności, bez którego ani ja, ani żaden ze znajomych ze środowiska górskiego byśmy nigdy się tym nie zainteresowali. To, że nawet będąc dobrym, można fatalnie zepsuć lot w fajny dzień, dodaje smaczku i niepewności, która jest bardzo pociągająca. Bo ogarnięcie własnej głowy staje się priorytetem.

Niemniej jednak jakbym mieszkał na płaskim, miał czasochłonną pracę i jeszcze bardziej czasochłonną rodzinę a taki stan spraw w gruncie rzeczy lubił, to bym sobie darował ten sport. Jest wiele innych fajnych aktywności, a rekreacyjne latanie ppg rzeczywiście byłoby dobrą opcją. Jak sobie pomyślę, że doświadczenia zebrane z ponad 30 czy 40 dni latania w tym sezonie (i jeszcze czekających mnie co najmniej 20) miałbym rozłożyć na kilka sezonów, to byłoby to strasznie smutne;) Bo wcale aż tak dużo się nie nauczyłem i widzę, że te 100h na sezon to absolutne minimum, żeby się rozwijać.

Więc jak chodzi o konkluzje, to odpowiadając autorowi wątku- zrób kurs pg i ppg, zobacz co Ci się bardziej podoba. Jak pg to odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz ponosić średnie koszty (połowa urlopu, parę weekendów i czasem wyrwanie się) i latać rekreacyjnie, czy tak Ci się to spodoba, że będziesz chciał cisnąć ale musiał przebudować swoje priorytety. Przy czym, żeby odpowiedzieć na to pytanie, to musisz zrobić 3 etap w termice, bo latanie bez termiki nie da Ci odpowiedzi czy Ci się to podoba. Dopiero jak Cię bez pytania diabeł złapie za oszewę i pociągnie do góry to zobaczysz czy to Twój świat;)

Re: PG mieszkając w płaskiej okolicy?

Post autor: uriuk » 07 lipca 2022, 10:52

Ale tu chodzi o wybor sciezki "kariery" w szmatolotnictwie, czyli zainwestowanie w sprzet i szkolenia. Najlepiej sprobowac i tego i tego podczas szkolenia, a pozniej kupic sprzet.

Na górę