Zbyszek Gotkiewicz pisze:Ja uważam że trzeba praktycznie przećwiczyć wszystko co się da, bo omawianie teoretyczne tego co ma być w przyszłości robione odruchowo nic nie daje. I tak większość ćwiczeń jest robiona wyłącznie na kursie a potem juz pilot ich unika więc w razie potrzeby kurs jest to jedyna okazja nauczenia czegoś istotnego. Nie traktuj tego jak krytyki. Zależy mi jedynie aby twój program zawierał elementy które są istotne zgodnie z moją wiedzą i doświadczeniem. Dobrze by było aby inni instruktorzy też podzielili się swoim doświadczeniem. Przy okazji można by też wskazać pewne zasady dotyczące organizacji szkolenia które by sugerowały, że na przykład zabieranie dwudziestu osób na wyjazd to zły pomysł, a szczególnie gdy brak jest pomocnika.
Hej,
ja tego nie odbieram jako krytyki. To o czym mówisz jest prawdą. Huśtawkę i tłumienie oscylacji można oczywiście dodać do programu. Mogę to tam dopisać nie widzę w tym w zasadzie żadnego problemu jak się jeszcze raz nad tym zastanowie. Program który napisałem to jakaś tam moja wizja, ale nie widzę przeszkód aby była rozszerzona o inne wartościowe rzeczy. Muszę tylko przemyśleć w którym miejscu to powinno być i policzyć jeszcze raz wszystkie rzeczy i może trochę inaczej dobrać ilości ćwiczeń aby to było spójne. Pisząc to zależało mi na tym aby to było przejrzyste, ale również realne w realizacji w ciągu 7 dni pogody. Co do organizacji szkolenia to dużo punktów jest we WPROWADZENIU, i jest też tam punkt że na jednego instruktora może przypadać maksymalnie 8 osób. Nie ma jednak punktu że w przypadku większej liczby osób nawet jeżeli jest 2 instruktorów, potrzebny jest raczej już asystent. W Czechach np. asystentami są piloci paralotniowi posiadający licencje, ubiegający się o wyższe uprawnienia. Asystenci przeważnie uczestniczą w przypadku treningu naziemnego oraz pomagają na starcie w przypadku dużej liczby osób. Uważam że bez asystentów np. nie da się obejść na treningach bezpieczeństwa w których uczestniczy duża grupa ludzi i trenuje się sporo rzeczy na ziemi na trenażerach.
Jest jeszcze jeden punkt którego tam nie wpisałem. Mianowicie:
- pozytywne zdanie egzaminu a pilota paralotni uprawnia do latania na paralotniach klasy EN-A, EN-B

Zapewne się niektórzy drapią po głowie, ale oooo co mu k*** chodzi?

Uważam że obecnie w Polsce brakuje czegoś takiego co mobilizowało by wielu pilotów do dodatkowego uczenia się nowych rzeczy. Jeżeli kategorycznie by było zabronione latanie na EN-C, EN-D bez dodatkowego stopnia wyszkolenia to sądzę że wypadków by było również mniej - gdyby były jakieś sankcje prawne. Moja wizja jest taka że żeby siadać na EN-C lub EN-D trzeba zaliczyć wiele innych dodatkowych figur których tam nie opisałem. Jeżeli byłby jakiś wymóg który mobilizował by ludzi do odbycia dodatkowego szkolenia z zakresu panowania nad niebezpiecznymi stanami lotu i aktywnym pilotażem, to szkoły paralotniowe by miały jeszcze więcej pieniędzy i zostało by podniesione bezpieczeństwo - uważam że całe środowisko by skorzystało. Niestety to o czym mówię jest jeszcze bardziej skomplikowane niż się wydaje dlatego zrezygnowałem z tego punktu (swojej dodatkowej wizji). Mocno tutaj też chodzi o naszą mentalność, ale i również jak to wymyślić w przypadku paralotni pod PPG które nie posiadają certyfikacji. Potrafię napisać program szkolenia na TANDEM, ale nie wiem czy potrafiłbym już dobrze napisać program szkolenia pod PPG i wprowadzić tam również stopnie względem skrzydeł które nie posiadają żadnej certyfikacji (bo DGAC to żadna w mojej ocenie certyfikacja). Ktoś może powiedzieć że można by się odnieść do obciążenia powierzchni i wydłużenia np. ale w mojej ocenie z racji tego że latam na wielu różnych skrzydłach to nie jest takie proste i oczywiste. Coś co jest obciążone 5kg na m2 może być killerskie w stosunku do czegoś co ma to samo wydłużenie i ma 6kg na m2, dlatego że to pierwsze zostało po prostu spierniczone i źle wytrymowane. Dlatego jestem dość mocnym obrońcą całej certyfikacji EN, bo dzięki temu pilot ma łatwiej przy doborze sprzętu i częściowo wie co go może spotkać, oraz łatwiej można określić zakres umiejętności pilota.
Trochę zboczyłem z tematu, ale chciałem abyście wiedzieli że o czymś takim też myślałem. Najlepsze jest to że np. w Czechach to działa i mało kto ma EN-C, EN-D bez licencji sportowej w której są wymagane różne inne dodatkowy figury. To zostało wprowadzone w czeskich przepisach dopiero później. Czesi stwierdzili że ograniczenie wolnej amerykanki miało pozytywny wpływ na poprawę bezpieczeństwa (i ja to też potwierdzam mieszkając tutaj), natomiast też na razie nie potrafią sobie poradzić ze skrzydłami PPG.
No ale zostawmy PPG, bo program który napisałem jest o szkoleniu swobodnym podstawowym.
Pozdrawiam,
ps. Zbyszek, podeślij mi proszę smsa ze swoim telefonem na moj numer tj +420 Siedem Siedem Siedem Cztery Pięć Cztery, Cztery Siedem, Zero - dziękuję.