A tu po mojemu. Zbyszek mnie ubiegł, ale jako że właściwie skończyłem to i tu nacisnę enter. niech się nie marnuje
1. Po czym rozpoznać czy komin się skończył czy go zgubiłem.Kończący się komin po prostu słabnie. Wylatując z aktywnego komina, którego już wcześniej udało ci się wycentrować miałeś przed samym wypadnięciem mocniejsze niż wcześniej noszenie. Najsilniejsze jest zwykle na zawietrznej komina, zatem musisz polecieć spowrotem pod wiatr.
Jak jest silny wąski i przez niego przelecę to po gwałtownej reakcji skrzydła widzę że wypadłem i po 180st potrafię do niego wrócić. Ale jak już uda mi się w jakimś kominie "kaleko" krążyć to wypadnięcie przebiega łagodniej - czasem udaje mi się wrócić a czasami nie. Nie wiem po czym rozpoznać, że nie ma sensu desperacko szukać czegoś czego już nie ma.
łagodne noszenia łatwiej przebadać. Są zwykle szersze. Dlatego mając już jakąś zrobioną wysokość i komfort powrotu do punktu wyjścia od momentu powrotu pod wiatr skręcić w drugą stronę wykonując ósemkę. Jednak często się łapię na tym, że lepsze wrogiem dobrego. A niby szerokie łagodne noszenie okazuje się jedną wąską masą cieplejszego powietrza, w którą udało nam się wgryźć i z nią odchodzić. Ósemka w takiej sytuacji często powoduje wypadnięcie z tego bez szans na powrót, bo to odchodzi z wiatrem i w górę. Dlatego warto pilnować słabych noszeń i zanadto nie kombinować, chyba, że skrzydło i vario daje nam znać o tym, że z którejś strony jest coś mocniejszego. A przede wszystkim patrzeć pod siebie a nie przed czy nad siebie . Czy będąc w tej masie odchodzimy w stosunku do ziemi (masa wędrującego powietrza) czy kręcimy nad jednym miejscem (regularny komin).
2. Jaka jest najkorzystniejsza dla laika ścieżka powrotu do komina z którego wypadłem ?
Ogólna zasada mówi, że krążenia zakładamy w tę stronę w którą mamy pod wiatr. Zatem lecieć pod wiatr. Chyba, że wypadłeś bokiem do kierunku wiatru, eksplorując noszenie, wtedy znów trawersem pod wiatr. Najlepiej jednak kiedy już masz noszenie, patrz w dół i określ skąd się ono bierze. Jeśli cię wydmuchnie, wróć w to samo miejsce.
3. czy wlatując w noszenie zaczynać krążyć bardzo ciasno i poszerzać czy szeroko i zacieśniać ?To zależy od noszenia i prędkości wiatru a przede wszystkim wysokości na jakiej się znajdujesz. Noszenie najczęściej jest kominem. A ten jest generowany z jakiegoś miejsca na ziemi. Im wyżej tym noszenie robi się bardziej rozległe i można sobie pozwolić na "zwiedzanie wojewódzkimi zakrętami". Niskie noszenia trzeba kręcić ciasno, a czasem wręcz "na raty" czyli ostra zwitka i lot chwilę po prostej pod wiatr. Dać się przemieszczać z kominem dopiero w miarę solidnie robionej wysokości. Bardzo łatwo jest zostać wydmuchniętym z niskiego wąskiego noszenia bez szans na powrót do niego.
4. Po czym rozpoznać "pseudo noszenia" nie warte próby wykręcania.Po pracy skrzydła. Ono musi zanurkować, po drugim nurze powinno pojawić się mocniejsze noszenie z zadarciem krawędzi natarcia i wtedy skręcasz. najlepiej w tę stronę, którą ci bardziej na sterówkach czy tyłku podbija. Są niestety sytuacje, kiedy trzeba się brzytwy chwytać. Odchodzić z pierwszym choćby lekkim podmuchem i podbiciem całego skrzydła. Nie będzie to komin, ale jeśli na takim podmuchu jesteśmy w stanie odejść z wiatrem nie tracąc wysokości w stronę np. zbocza czy linii lasu albo zabudowań, to warto się tego uczepić. Duża szansa, że na tym oderwie się regularny komin. Jeśli masz wątłe podbicia bez nurków, komfort wysokości a wcześniej już tego dnia wykręcałeś solidne trójki, odpuść to. Leć przed siebie, najlepiej w miejsce upatrzonych kontrastów.