der pisze: Zabawy w chodzenie czy stanie ze skrzydłem nad głową bez spoglądania na nie, czy też dziwaczne sposoby na jego wciąganie czy kontrolę należy sobie zostawić na bliżej nieokreśloną przyszłość. Umiejętność startu będzie niezbędna zawsze. Umiejętność zabawy w chodzenie tylko wtedy gdy będziemy chcieli zaimponować nowym świeżakom.
Tu się z Tobą nie zgodzę, umiejętność utrzymywania skrzydła na ziemi nad głową bez spoglądania na nie jest tanim i prostym sposobem na naukę aktywnego pilotażu. Jeśli ktoś to opanuje na tyle że łapki chodzą same, niemalże automatycznie, to tą "automatykę" zabierze ze sobą w powietrze i o wiele łatwiej mu będzie w turbulentnych warunkach utrzymywać skrzydło nad głową a o to w tym wszystkim chodzi. Piloci z dużym nalotem nawet nie zauważają, że sterują. Lecąc w tandemie zdarzało mi się oddać sterówki pasażerowi wtedy dopiero przekonuję się, że coś jednak tam robię choć wydawało się że nic:) Sterowanie to "automatyka", teoria jest dobra na ziemi. Spędzić 100h ze skrzydłem nad głową na łące to żaden problem tym bardziej, że można to robić np. w zimie i jest to nauka troszkę bezpieczniejsza niż w locie. Co ciekawe nie zapomina się tego. Nie bawiłem się w GH z 10 lat i jak ostatnio mi się przytrafiło z dużym zdziwieniem stwierdziłem, że nadal potrafię:)