Marcin. pisze:Zbyszek Gotkiewicz pisze:Marcin. pisze:
A z naukowego punktu widzenia dlaczego skrzydło wtedy zwalnia? Przez większy opór indukowany spowodowany turbulencjami za zaciągniętą krawędzią spływu?
Naukowy punkt widzenia zaobserwował zależność siły nośnej, oporu i kąta natarcia, a następnie opisał te zależności za pomocą wykresów charakterystycznych dla każdego profilu. Przykładowo może to wyglądać następująco:
Wiem , tylko ja sobie wyobrażam taki bieg zdarzeń ; skrzydło leci na tym małym kącie natarcia bez zaciągnięcia sterówek , następnie pilot zaciąga kawałek i skrzydło przechyla się do jeszcze mniejszego kąta natarcia (groźba podwinięcia) Ale już zaczynają się wtedy zwiększać opory przez te zaciągnięte sterówki ,więc skrzydło zwalnia. Natomiast pilot siłą bezwładności leci do przodu i wymusza w ten sposób większy kąt natarcia. Reasumując ,to mi chodziło o ten właśnie moment zwalniania skrzydła ale jeszcze na tym małym kącie natarcia. Bo potem przecież zwalnianie się potęguje przez ten zwiększony kąt natarcia spowodowany bezwładnością pilota. Dobrze myślę?
A porównując do samolotu ,to zaciągnięcie sterówek jest jak popchnięcie wolantu?
Zaciągniecie sterówek odpowiada ściągnieciu wolanta lub drążka na siebie lub wypchnięciu sterownicy w lotni. A problem zaciągania sterówek przy prędkości maksymalnej (małych kątach natarcia) jest realny przy profilach samostatecznych. Na przykład w skrzydłach dwurzędowych nie da sie używać sterówek na speedzie, dlatego wymyślono ciągnięcie za tylne taśmy aby reagować na wyskoki skrzydła do przodu. Podczas testów podwinięcie następowało przy ciągnieciu przez pierwsze dwa cm. Jeśli przeszło sie te dwa cm bez podwinięcia, to dalej już było ok, bo skrzydło zwalniało. Czyli czułość układu równowagi jest dużo większa, niż percepcja pilota.